Ballerina. Z uniwersum Johna Wicka - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 6 czerwca 2025Uniwersum Johna Wicka się rozrasta. Czy nowa bohaterka dostarczy nam tyle emocji, co ten niezniszczalny najemnik w czarnym garniturze? Sprawdzamy.
Uniwersum Johna Wicka się rozrasta. Czy nowa bohaterka dostarczy nam tyle emocji, co ten niezniszczalny najemnik w czarnym garniturze? Sprawdzamy.

Świat, który David Leitch i Chad Stahelski nakreślili nam 11 lat temu, to miejsce niezwykle brutalne, przepełnione gangsterami, sektami i płatnymi zabójcami. To rzeczywistość, w której nie ma miejsca dla zwykłych ludzi ani na spokojne, radosne życie. Każda próba prowadzenia normalnej egzystencji kończy się tu tragedią. Tak było w przypadku Johna Wicka i tak też jest z Eve Macarro.
Jeszcze jako mała dziewczynka zaznała bólu i cierpienia – na jej oczach nieznani sprawcy zamordowali ojca i tym samym bezpowrotnie odebrali jej dzieciństwo. Od tej pory przy zdrowych zmysłach trzyma ją jedynie myśl o przyszłej zemście. Aby jej dokonać, musi stać się najlepszą najemniczką, jaką ten świat widział. Dlatego ciężko trenuje pod okiem organizacji Ruska Roma. Uczy się fachu i czeka na odpowiedni moment, by zerwać się ze smyczy obowiązujących reguł i dopełnić zemsty.
Ballerina. Z uniwersum Johna Wicka to już druga poboczna opowieść osadzona w tym świecie. Wcześniej otrzymaliśmy serial platformy Amazon Continental: W świecie Johna Wicka, przybliżający historię słynnego hotelu. Film w reżyserii Lena Wisemana nie tylko rozwija uniwersum, ale także uzupełnia pewne luki fabularne. Akcja rozgrywa się bowiem pomiędzy produkcjami John Wick 3 a John Wick 4. Dostajemy nawet scenę z trzeciej części, w której tytułowy bohater prosi dyrektorkę Katię o pomoc, płacąc za to najwyższą cenę, jaką Ruska Roma może wymierzyć swojemu członkowi.
Historia napisana przez Shaya Hattena i Emerald Fennell zgrabnie wpisuje się w to uniwersum, poszerzając je o nowe postaci i regiony. Może duet scenarzystów nie ma tyle talentu, co Derek Kolstad, twórca głównej serii, ale zdecydowanie nie zawodzi. Stworzyli bardzo ciekawą postać, którą Ana de Armas w znakomity sposób przeniosła na ekran. Eve Macarro nie jest żeńską kopią Johna Wicka – wręcz przeciwnie. Nie mają ze sobą praktycznie nic wspólnego. Charakterologicznie znajdują się na przeciwległych biegunach: on jest spokojny i wyważony, ona – impulsywna, pozwalająca emocjom przejmować kontrolę, nadrabiająca sprytem swoje braki fizyczne. Jedynym, co ich łączy, jest wspomniana wcześniej żądza zemsty – za wszelką cenę.
Ana de Armas doskonale pasuje do tego świata. Została świetnie przygotowana fizycznie do roli Eve, dzięki czemu potrafi samodzielnie realizować skomplikowane choreografie walk bez potrzeby uciekania się do nadmiernego montażu i chaosu. Już w Nie czas umierać aktorka udowodniła, że odnajduje się w kinie akcji, wystarczy jej dać odpowiedni projekt, by mogła zabłysnąć.
Podoba mi się, jak w tę historię wpleciono postaci, które już poznaliśmy i zdążyliśmy polubić – Winstona, perfekcyjnie granego przez Iana McShane’a, oraz jego wiernego towarzysza Charona (ostatnia rola Lance’a Reddicka). Dzięki takim akcentom dostajemy klamrę, spinającą całą opowieść.
Ballerina. Z uniwersum Johna Wicka to połączenie kina akcji, dramatu i telenoweli. Reżyser Len Wiseman – który wcześniej odpowiadał za takie projekty jak Szklana pułapka 4.0, Underworld czy reboot Pamięci absolutnej – miejscami gubi się w opowiadanej historii. Na szczęście z pomocą przychodzi mu zespół kaskaderów wyszkolonych przez Chada Stahelskiego. To dzięki nim zapominamy o wszystkich niedociągnięciach i zachwycamy się efektownymi choreografiami walk. A jest ich tu mnóstwo – to prawdziwy festiwal widowiskowych starć i pomysłów na uśmiercenie przeciwnika.
Brakuje tu jedynie wyrazistego przeciwnika – kogoś z charakterem. Niestety Kanclerz grany przez Gabriela Byrne’a nie spełnia tej funkcji. Sam pomysł pokazania nie tyle organizacji przestępczej, co sekty kierującej się własnym kodeksem i brutalnie karzącej za jego złamanie, jest bardzo interesujący, ale to nie wystarcza.
Czy Eve Macarro może w przyszłości zastąpić Johna Wicka? Raczej nie. To ciekawe uzupełnienie tego świata, a jej spotkanie z Babą Jagą było satysfakcjonujące. Jednak bądźmy szczerzy, ten człowiek jest nie do zastąpienia. To ucieleśnienie tego uniwersum. Bez niego czuć pewną pustkę, co dało się zauważyć choćby w serialu Amazona. Niemniej chętnie zobaczę dalsze losy Eve, bo uniwersum Johna Wicka nigdy za wiele.
Poznaj recenzenta
Dawid Muszyński


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 53 lat
ur. 1978, kończy 47 lat
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 73 lat
ur. 1988, kończy 37 lat

