Po zakończeniu serialowych przygód mecenas Chyłki platforma Player przygotowała dla fanów twórczości Remigiusza Mroza ekranizację jego kolejnej powieści. Sprawdzamy, jak wyszło.
Do szkoły podstawowej wdziera się szaleniec z bronią, który bierze zakładników. W transmitowanym na żywo wideo pozwala widzom wybierać, kto ma zginąć, a kto nie. Policja jest bezradna. Nie za bardzo wie, jak interpretować zachowanie napastnika. Dlatego na miejsce zostaje wezwany skompromitowany prokurator Gerard Edling (
Robert Więckiewicz), który jako jedyny może rozszyfrować prawdziwe zamiary przestępcy.
Reżyser
Łukasz Palkowski ekranizuje kolejny cykl powieści autorstwa
Remigiusza Mroza. Po pięciu sezonach przygód
Chyłki platforma Player postanowiła dać szansę nowemu bohaterowi. Opowieść o Edlingu ma zupełnie inny charakter. Twórcy nie marnują czasu na przedstawianie widzom bohaterów. Akcja zaczyna gnać od pierwszych minut, a my dostajemy jedynie szczątki informacji i z dialogów zaczynamy orientować się, kto jest kim. Dzięki temu odcinek ma bardzo fajne tempo i intryguje. Chcemy dowiedzieć się, kim jest napastnik i o co tak naprawdę mu chodzi. Oczywiście, scenarzyści wrzucili tu też scenę, gdy Gerard i jego żona siedzą u psychologa i próbują najprawdopodobniej uratować swoje małżeństwo. Jak rozumiem, ma to wzbudzić w nas pewną sympatię do bohatera, który potrafi bezbłędnie zinterpretować zachowania innych, a nie może poradzić sobie z własnym życiem rodzinnym. Popełnia błędy jak każdy śmiertelnik, co czyni go bardziej ludzkim. Wątek ten miejscami wybija nas z rytmu i jest odskocznią od głównej sprawy, ale ma na celu wytłumaczenie widzom, czemu niegdyś szanowany prokurator jest uznawany za zakałę policji.
Fani serialowej
Chyłki powinni być zadowoleni z nowego serialu Palkowskiego. Ma on pewien sznyt i dynamikę. Dobrze się go ogląda, jeśli przymkniemy oko na kilka błędów montażowych. Niestety, ja nie potrafiłem. Uważam, że takiemu reżyserowi nie przystoją głupie błędy jak brak konsekwencji w ujęciach. Przykład? W jednej scenie drzwi do pokoju są otwarte, po powrocie do tego samego ujęcia już są zamknięte, a przy kolejnym znów otwarte. Ktoś nie dopilnował na planie, by przy zmianie kamery czy dublu wszystko wyglądało tak samo. Wiem, że to detale, ale psują radość z oglądania serialu i drażnią mnie. Są też wyrazem niechlujstwa podczas montażu.
Czytelnicy twórczości Mroza zauważą też bardzo dużo zmian, które niekoniecznie im się spodobają. Na przykład serialowy Gerard zachowaniem mocno odbiega od swojego książkowego pierwowzoru. Do tego Player ugrzecznił całą produkcję, czego oznaką jest chociażby zmiana pierwszej ofiary mordercy. Jak rozumiem, platforma nie chciała aż tak bardzo szokować w pierwszym odcinku. Ale jak wspomniałem, są to rzeczy, na które uwagę zwrócą tylko fani powieści. Widzowie po raz pierwszy spotykający się z tym bohaterem nie będą mieli tego problemu i gładko wejdą w opowiadaną historię.
Mróz w
Behawioryście chciał zwrócić uwagę, jak bardzo nasze życie przeniosło się do Internetu i jak niebezpiecznym narzędziem może się on stać w nieodpowiednich rękach. I nie chodzi tutaj tylko o morderców, ale też o vlogerów i pseudodziennikarzy, którzy za pomocą smartfona zaczynają relacjonować rzeczywistość, mocno ją zakrzywiając.
Obsadzenie Roberta Więckiewicza w roli Gerarda Edlinga uważam za dobry pomysł. Aktor tak sportretował swojego bohatera, by był on interesujący dla widzów. Niestety, nie jest to poziom charyzmy Simona Bakera w
Mentaliście czy Tima Rotha w
Magii kłamstw,
choć widać, że Więckiewicz stara się, by ta postać różniła się od inspektora Janowa z
1983 czy prokuratora Szackiego z
Ziarna prawdy. W pierwszym odcinku nawet mu się to udaje. Zobaczymy, jak będzie dalej.
Najjaśniejszym punktem całej produkcji jest
Krystian Pesta jako Horst Zeiger, główny przeciwnik tytułowego behawiorysty. Sposób, w jaki aktor portretuje tę postać, wzbudza w widzach strach. Naprawdę się go boimy, co świetnie oddziałuje na opowiadaną historię. I pomimo tego, że w pierwszym odcinku nie dostaje za dużo czasu, to jego kreacja zapada w pamięć.
Nowa produkcja Playera zalicza dobry start, choć mam do niej sporo uwag warsztatowych. Widzowie jednak powinni być zadowoleni, fani książki trochę mniej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h