„Bradl” to pseudonim Kazimierza Leskiego, konspiratora „Muszkieterów”, wywiadu AK, uczestnika Powstania Warszawskiego, legendy podziemia. Był inżynierem, skierowanym do pracy w holenderskich stoczniach: Koninklijke Maatschappij de Schelde w Vlissingen i Nederlandse scheepswerf Rotterdamse Droogdok Maatschappij w Rotterdamie przy budowie dwóch okrętów podwodnych: ORP „Orzeł” i ORP „Sęp”. W czasie wojny 1939 roku latał w improwizowanej eskadrze jako pilot samolotu towarzyszącego Lublin XIII D, ale we wrześniu 1939 roku jego samolot zestrzelili nie Niemcy, a żołnierze Armii Czerwonej. Leski został jeńcem, ale na szczęście dla siebie nie skończył w Katyniu, bo uciekł z niewoli. Przedostał się do Generalnego Gubernatorstwa i wrócił do Warszawy, gdzie szybko znalazł kontakt z tworzącym się ruchem oporu różnych orientacji (jeszcze nie było AK ani ZWZ, tylko zalążek Polskiego Państwa Podziemnego – Służba Zwycięstwu Polski/SZP, a liczba efemeryd konspiracyjnych była duża). Pierwszy zeszyt/tom opowiada o początkach konspiracyjnych Kazimierza, gdy okazuje się, że znalazł się na niemieckiej liście proskrypcyjnej - o czym powiadamia go matka, u której funkcjonariusze KdS Warschau poszukiwali syna – za inżynieryjne doświadczenie. Brak lokum, przypadkowe ujrzenie oszałamiającej Barbary (jedyny wątek wymyślony przez Piątkowskiego dla udramatyzowania narracji w stylu noir – mrocznych kryminałów amerykańskich, jak Sokół maltański czy Gilda) i pomoc jej w chwili nagabywania przez polskiego donosiciela, czyli V-Manna, przyczyniają się do uruchomienia nieoczekiwanych możliwości. Mroczne i ciemne (choć nie zawsze) ulice okupowanej Warszawy są miejscem, gdzie Niemcy jeszcze upajali się swoim sukcesem nad Polakami i upokarzali ich, nie mówiąc o Żydach. Na ponurych i podniszczonych trzema tygodniami oblężenia ulicach stolicy toczy się życie zarówno oficjalne, jak i konspiracyjne.
Źródło: Egmont
Scenarzysta pokiereszował narrację retrospektywami, które umożliwiły umiejętne wprowadzenie kolejnych bohaterów, członków grupy szpiegowskiej „Muszkieterzy”, w której działał „Bradl”. Należy podkreślić, że „Muszkieterzy” uruchomili niezależny od SZP/ZWZ kanał łączności z Londynem i brytyjskim wywiadem MI6. Wśród konspiratorów, poza Leskim i szefem - inżynierem Witkowskim, natkniemy się na rubaszego Wuja, dystyngowanego kelnera o manierach księcia i takim pseudonimie, czy brata Antoniego. Piątkowski zaznaczył też wyraźnego szwarc-charaktera, mającego personalny zatarg z głównym bohaterem. Konflikt z kimś grożącym „Bradlowi” dekonspiracją jest znakomitym rozwiązaniem narracyjnym, które pozwala zapełnić pasjonującą drabinkę scenariuszową rozpisaną na wiele części. Ważnym pozostaje wprowadzenie ostrzejszych zmian planów kolejnych epizodów scenariuszowych, bo laicy nieznający okupacyjnej historii stolicy, mogą mieć problemy z uchwyceniem przeskoku do nowej lokacji w nowej scenie – co jest możliwe przy wytrawnym, retrospektywnym slalomie. W kilku miejscach dały się zauważyć drobniutkie uchybienia dotyczące kwestii historycznych (mundurowych) i obyczajowych – ale zapewnienia poprawy ze strony autorów dają nadzieję na zmianę. Strona graficzna to strzał w dziesiątkę – doświadczenia pracy na amerykańskim rynku przelane na papier nadwiślański. Swoboda, z jaką Oleksickiemu przychodzi komponowanie całych plansz, poszczególnych elementów jej kadru, jest podziwu godna. Tu nawet kwestia umieszczenia niedominującego w kadrze „dymka” ma znaczenie, tak aby nie zniechęcić czytelnik do jego lektury. Każdy z rozdziałów zapowiada nastrojowa okładka.
Źródło: Egmont
Formułę niejako kolekcjonerską uzupełnia galeria szkiców oraz niewykorzystanych kadrów i felieton historyczny napisany przez Alexandrę Richie, jednak słabo przetłumaczony przez Monikę Kowaleczko-Szmowską. Pani nie zna historii i nie potrafi kliknąć do Wikipedii, np. tłumacząc „25 sierpnia major Wolfram von Richtofen zrzucił 560 ton bomb”, a chodziło o Generalmajor/generała majora, bombardowanie przez korpus lotniczy, co miało miejsce 25 września 1939 roku. Równie tragicznie zabrzmiał „Wydział Walki Cywilnej”, który był przecież Kierownictwem Walki Cywilnej, którego szefem był wspomniany w tekście legendarny Stefan Korboński. Jak takie błędy mogło przepuścić tyle osób z patronackiej instytucji pozostanie zagadką. Ponadto we wstępie pojawiają się wytrychy słowne w rodzaju: „nazistów”, „hitlerowskiej” – zamiast „Niemców” czy „narodowosocjalistycznej”. Określenie „zrekrutowany” rodem z korporacyjnego Mordoru można było zamienić na „przystąpił do konspiracji”. Jednak samą ideę wzięcia na warsztat komiksowy wspomnień Życie niewłaściwie urozmaicone Kazimierza Leskiego należy uznać za bezsprzecznie za znakomitą. Przywołanie świata rozgrywek szpiegowskich toczących się w okupowanej Warszawie jest znakomitym pomysłem na zainteresowanie odbiorcy czymś innym niż ekran smartfona. Autorom udało się wprowadzić wyśmienicie i zręcznie do popkultury pokrętne losy konspiratorów z „Muszkieterów”, a później ZWZ/AK. Zapowiedziane zmiany na lepsze rokują mistrzowską serię.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj