Po kilku odcinkach Gotham, gdzie Jerome terroryzował miasto, jak gdyby nigdy nic, twórcy przeszli do wątku Ra's al Ghula. Przygotowali sobie cały grunt pod niego w ostatnich epizodach, ale i tak te całkowite odcięcie się od wydarzeń sprzed tygodnia pozostawia lekki niesmak. W każdym razie powróciliśmy do tej istotniejszej części fabuły sezonu, która ma nas przybliżyć do powstania Mrocznego Rycerza. Dobrze, że w nowym odcinku nie skupiono się wyłącznie na postaci Barbary, która jest wyjątkowo irytująca, choć urody jej nie brakuje. Ważną rolę w tym wątku odegrał Bruce, a chwilowe zjednoczenie sił bohaterów, aby osiągnąć wspólny cel nieźle urozmaiciło odcinek. Trochę humoru pojawiło się, gdy Alfred i Tabitha odegrali scenkę z atakiem serca, aby odwrócić uwagę strażników od noża. Uśmiechnięta Selina wisząca na linach niczym Tom Cruise w Mission: Impossible też w pewien sposób bawiła. W ogóle ta postać wydaje się najrozsądniejsza ze wszystkich w Gotham i pewnie dlatego nie można jej nie lubić. W tym wątku nie dziwiły też zdrady, groźby i kłamstwa, co nudzi przewidywalnością, że fabuła idzie jak po sznurku. Ale to już specyfika serialu, a także typowe zachowania złoczyńców. Trzeba się przyzwyczaić. Natomiast samo starcie z Ra's al Ghulem było całkiem niezłe. Po pierwsze w półżywej wersji prezentował się upiornie i obrzydliwie, jakby urwał się z serialu The Walking Dead. Może nieco śmiesznie wyglądał, kiedy zaczynał mówić, ale i tak odpychał swoim wyglądem. Po drugie, jeśli już zdążyło się zapomnieć początek odcinka, gdzie było wyraźnie powiedziane, że Barbara posiada umiejętność widzenia przyszłości, to można było się przez chwilę nabrać na jej krwawą śmierć. Stąd też poderżnięcie gardła Tabithy już nie robiło takiego wrażenia wiedząc, że to tylko wizja. Ale sam widok jej martwego ciała i tak smucił, bo mimo wszystko jest częścią Gotham, z którą trudno byłoby się rozstać. W każdym razie cała ta walka z Ra's al Ghulem dostarczyła trochę emocji, a Barbara delikatnie ociepliła swój wizerunek za sprawą swojej decyzji. Powolutku też rozwija się wątek Człowieka Zagadki i Lee, którzy razem obrabowali banki, a potem rozdali pieniądze ludziom z Narrows. Niby wszyscy wiemy, że pani Doktor wykorzystuje uczucia Eda, ale z drugiej strony, zbudowano między nimi ciekawą relację, która zaczęła zaskakująco dobrze działać na ekranie. W sumie szkoda, że Lee dała się aresztować, bo zaczynali się rozkręcać, by porządnie namieszać w Gotham. A może taki był właśnie plan Człowieka Zagadki, aby ją przechytrzyć, ale mimo wszystko przebieg akcji był zbyt przewidywalny. Boli też w serialu obecna rola Pingwina, którego twórcy wciskają na siłę do poszczególnych wątków tylko dlatego, że aktor należy do głównej obsady. Przynajmniej przypomina nam, że niebawem powinniśmy spotkać ponownie Hugo Strange’a, co napawa optymizmem, bo to wyjątkowa postać, która zawsze wnosi coś niekonwencjonalnego i szalonego do historii. Nowy odcinek Gotham może nie był najwyższych lotów, ale działo się w nim na tyle dużo i w dobrym tempie, że przyjemnie się go oglądało. Poza zwrotami akcji, a także szczyptą humoru, twórcy również interesująco rozwijają fabułę. Ra's al Ghul nie tylko powrócił z martwych, ale również jego płomienna wizja kataklizmu miasta zapowiada ekscytującą końcówkę sezonu. Oby tak się stało!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj