Kłamstwo doskonale to dramat z 2019 roku, w którym główne role grają Helen Mirren i Ian McKellen. Fabuła zostaje opowiedziana z perspektywy Roya, eleganckiego starszego pana, który poznaje samotną i poszukującą uczucia wdowę Betty. Para szybko znajduje wspólny język, a ich znajomość zacieśnia się, zwłaszcza ku uciesze mężczyzny – gdy Betty nie patrzy, dowiadujemy się, że celem Roya jest przede wszystkim skorzystanie z pokaźnego majątku wdówki. Jak można się jednak spodziewać, na pewnym etapie pojawia się autentyczne uczucie, które pozostawia Roya w nie lada rozterce – dokonać ostatecznego przekrętu, czy może tym razem odpuścić? Historia przedstawiona w filmie jest bardzo spójna z samym tytułem – produkcja zbudowana jest na niedopowiedzeniach i kłamstwach. Tak naprawdę dopiero z biegiem jej trwania powoli odkrywamy wszystkie karty z bohaterami. Dzięki temu, że główną perspektywą jest dla nas Roy, możemy skupić się nie tylko na wątku romantycznym, ale także rozeznać się w jego świecie zawodowym – przeplatanie scen osobistych z „pracą” mężczyzny dodaje opowieści więcej dynamiki i pozwala McKellenowi na granie dwiema innymi twarzami, w czym aktor wypada bardzo dobrze. I choć Mirren wydaje się mieć bardziej statyczną rolę, bynajmniej nie odstaje od swojego partnera z ekranu – aktorka kreuje postać sympatyczną i wiarygodną, a jednocześnie przepełnioną tajemnicami, które naturalnie chce się zgłębić. Aktorzy w bardzo trafny sposób budują fabularny związek dwójki bohaterów – czuć między nimi nić porozumienia, chemię i przyciąganie, przez co ten wątek po prostu dobrze się śledzi. Choć produkcja oparta jest na tajemnicach, które uosabia przede wszystkim główna bohaterka, nie oszukujmy się - nie można powiedzieć, że jest to kino zaskakujące czy nawet „z górnej półki”. Film poprowadzony jest tak naprawdę po prostej, czasem zbyt oczywistej linii i nietrudno przewidzieć, w jakim kierunku potoczą się dalsze losy bohaterów. Twórcy dysponują kilkoma twistami, które fajnie sprawdzają się zwłaszcza w akcie finałowym, a przeplatanka kilku różnych wątków układa się w spójną historię, w efekcie końcowym nawet głębszą, niż można było przypuszczać. Największym plusem jest bezsprzecznie gra aktorska - gdyby nie Mirren i McKellen, całość prezentowałaby się zapewne w bledszych barwach. Mimo obsadzenia produkcji aktorami takiej klasy, Kłamstwo doskonałe tak naprawdę nie wyróżnia się szczególnie na tle innych podobnych dramatów. Historia przechodzi wedle przykazania przez wszystkie fazy – od zawiązania akcji po jej kulminację – a główni bohaterowie przeżywają perypetie dopasowane do ich wieku. Nie znajdziemy tu wyścigów czy wybuchów ani gorących romansów – będziemy towarzyszyć bohaterom we wspinaniu się po schodach, wyborze kapelusza czy peleryny oraz spacerach uliczkami Londynu. Tempo akcji jest swobodne, nikt się tu nigdzie nie spieszy, a widzowie przez pierwszą część produkcji karmieni są jednym wątkiem na raz. Nieco gęściej robi się w drugiej połowie, a wydarzenia dodatkowo napędzone są faktem wycieczki Betty i Roya do Berlina – to właśnie wtedy film przybiera nieoczywisty obrót, silnie odwołując się do przeszłości bohaterów. Codzienne życie staruszków zostaje odsunięte na dalszy plan, a twórcy chętnie korzystają z retrospekcji, która dodaje historii rumieńców. W dalszym ciągu nie jest to jednak rewolta fabularna, a raczej chwilowe wyrwanie się z jednolitości i monotonii, jaką do momentu wycieczki oferował ten film. Trudno mi jednoznacznie ocenić jakość tej produkcji – z jednej strony kupuję konwencję i powolną opowieść z elementami intrygi, z drugiej jednak brakuje mi tu wyrazistości. Nie jest źle, ale mogło być lepiej. Najlepsze słowo, jakie przychodzi mi do głowy na określenie  Kłamstwa doskonałego, to „poprawna” – wszystko zbudowane jest tu logicznie, działania postaci są umotywowane, akcja należycie się klei, dialogi są poprowadzone umiejętnie i ze smakiem. Bez większych uniesień, ale i bez rażących uchybień – seans w prawidłowy sposób przebiega od początku do końca, proponując widzom konkretną, zamkniętą historię. I choć film nie dostarcza skrajnych wrażeń, momentami trochę się dłuży i zapewne nie pozostanie na długo w pamięci, ostatecznie ogląda się go całkiem przyjemnie. Plus za aktorów, zwłaszcza Mirren. Ode mnie 6/10.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj