Pius XIII dochodzi jednak do przekonania, że jest wybrańcem Boga, a nie pomyłką podczas głosowania kardynałów. Każdy, kto twierdzi inaczej, zostanie usunięty z Watykanu. Na nic zdają się zabiegi zdyskredytowania nowego papieża przez kardynała Voiello. Każda jego próba wplątania głowy Kościoła w skandal obraca się przeciwko niemu. Nie wiem dlaczego, ale jego nieudolne starania, by pozbyć się papieża i wynikające z nich późniejsze zażenowanie, gdy musi się wyspowiadać ze swoich uczynków Piusowi, sprawiają widzom frajdę. Pomimo tego że nowy papież to kawał nadętego drania, to wciąż mu kibicujemy. Chcemy zobaczyć, jak daleko posunie się w swojej próżności, której wyraz daje chociażby w scenie, gdy tuż przed spotkaniem z kardynałami przywdziewa szaty w rytm utworu LMFAO Sexy and I Know It. Sorrentino pokazuje w końcu także ludzką stronę papieża – dorosłego człowieka, w którym tkwi zraniony chłopiec porzucony niegdyś w sierocińcu przez rodziców. Widzimy scenę retrospekcji, gdy wraz ze swoim najlepszym przyjacielem ucieka od siostry Mary w poszukiwaniu rodziców, po czym zapłakany do niej wraca. Te zdarzenia zdefiniowały go na przyszłość. Z tych traumatycznych przeżyć, których wówczas doświadczył i które w kółko śnią mu się po nocach, wynika silna potrzeba uwielbienia przez wszystkich. Potrzeba ta staje się jego obsesją i pcha go wręcz do wymuszania na innych miłości za pomocą strachu. Pius XIII nie wyobraża sobie, że ktoś może go nie pokochać. Mało tego, ma się za człowieka przystojniejszego od Jezusa. Jego wielka obłuda wychodzi na światło dzienne w scenie rozmowy z nowo wybranym premierem Włoch. Jest to spotkanie dwóch młodych przywódców z dużym ego. Dochodzi do słownego starcia, które w mojej ocenie przegrywa papież. Jego wielkie przekonanie o swoim wpływie na katolików jest zbyt duże. Podczas jego pontyfikatu wiele osób odwraca się od Kościoła, czego ten stara się nie zauważać. Czy faktycznie słowa papieża są w stanie zmienić losy wyborów? Gdyby chodziło o kogoś innego, pewnie byłoby to możliwe, ale nie w przypadku, gdy wierni są traktowani jak szkodniki. Kolejną genialnie zagraną i napisaną sceną jest spotkanie papieża z kardynałami, w której niczym jak w średniowieczu muszą oni uklęknąć przed swoim władcą i oddać mu hołd, całując w but. Grymas na twarzy kardynałów i pokazanie poniżenia, jakiego doświadczają najwięksi oponenci Piusa XIII, to mistrzostwo świata. Serial The Young Pope jak na razie trzyma wysoki poziom. Jestem ciekaw, jak zostanie poprowadzony dalej wątek walki z homoseksualizmem wśród księży, ponieważ jak na razie podejście do tego tematu jest ostre, ale rozmowa czysto teoretyczna. Wybrany zostaje kardynał do rozprawienia się z tą „plagą” i dopiero w nadchodzących odcinkach zobaczymy rezultat jego działań. Trochę drażni mnie wątek niewiernej żony gwardzisty i cudu, jakim jest jej ciąża, dokonanego rzekomo przez papieża. Nie wiem, czy jest on słabo napisany, czy może nie odpowiada mi gra Ludivine Sagnier. Coś mi tu po prostu nie pasuje. Nie jestem zadowolony również z tego, jak został rozwiązany wątek uzdrowiciela Tonino. Mam nadzieję, że twórcy jeszcze do niego wrócą. Główny bohater coraz częściej mówi też o swoim wielkim projekcie dla Kościoła katolickiego. Gdy patrzy się na jego plany ekspansyjne względem Watykanu, dochodzi się do wniosku, że może to być bardzo ciekawy temat.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj