Ms. Marvel Volume 3: Crushed jest o klasę lepszym komiksem obyczajowym, niż superbohaterskim. Przy czym niekoniecznie oznacza to, że warstwa heroiczno-nadprzyrodzona jest zła – po prostu opowieść o młodej dziewczynie i jej konserwatywno-religijnej rodzinie jest naprawdę, naprawę interesująca. Z jednej strony mamy więc Ms. Marvel, która mierzy się z Lokim czy złymi Inhumans, którzy chcą zwerbować naszą bohaterkę, w którym to celu ją porywają. Z drugiej zaś jest Kamala, która, gdy nie jest zajęta byciem Ms. Marvel, musi być córką swoich pakistańskich rodziców i siostrą bardzo religijnego brata. I nastolatką, nieśmiałą, tęskniącą za miłością, której jeszcze nie zaznała. Mamy i zresztą rzecz jasna jej najlepszego przyjaciela, który w jej oczach jest tylko przyjacielem, a we własnych najchętniej byłby wspomnianą miłością, a w tym tomie pojawia się i bardzo atrakcyjny i generalnie idealny kuzyn Kamali, na szczęście daleki. W skrócie: to skomplikowane. W sumie zupełnie inaczej, niż ta części superbohatersko-akcyjna, która jest dosyć prosta: wcześniej był jeden facet, który miał różne zabawki i wykorzystywał młodzież do niecnych celów, teraz zaś znowu jest jakiś facet, dokładnie Inhuman, Kamala znowu okazjonalnie się z kimś bije… A dużo ciekawszy jest jej rodzący się romans z dalekim kuzynem, i przesympatyczna rodzina, może i momentami nieco nadopiekuńcza, ale jednak ciepła, kochająca – Wilson (wspomagana w tym tomie przez Mark Waid) wspaniale rysuje relacje między nimi, i to dzięki nim tak naprawdę Ms. Marvel jest interesująca, bo widzimy dla kogo walczy, z czym walczy, by łączyć bycie nastolatką z tajną tożsamością.
Źródło: Świat Komiksu
Nie sposób przy tym powiedzieć, że to opowieść tylko dla nastolatek, takie romansowe young adult – tak, jest tu trochę o miłości, takiej szczeniackiej, no i mamy młodzież, ale jakość scenariusza sprawia, że historia ta staje się uniwersalna i uniwersalnie urocza.
Znacznie pomaga również fakt, że Ms. Marvel to jeden z lepiej rysowanych komiksów z Marvel NOW, ustępujący tylko Hawkeye’owi, no i może Thorowi, gdy za farby bierze się Esad Ribic. Warstwa graficzna doskonale odzwierciedla tu warstwę fabularną, łącząc w sobie kreskę komiksu obyczajowego (przywodzi na myśl Portugal czy Daytrippera) z superbohaterskim. Można tylko życzyć sobie, by nadprzyrodzone części opowieści o Ms. Marvel dogoniły jakością te obyczajowe, a wtedy otrzymamy komiks prawdziwie wybitny.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj