Kolejny tom pełnej humoru opowieści o pierwszej muzułmańskiej superbohaterce w uniwersum Marvela. Tym razem do Jersey City przybywa tajemniczy nieznajomy, który z miejsca podbija serce Kamali. Ms Marvel musi teraz stawić czoło wyzwaniu stokroć groźniejszemu od Wynalazcy – pierwszej miłości! Na dodatek w jej szkole szykuje się impreza walentynkowa, na którą wybiera się również przewrotny bóg Loki...
Premiera (Świat)
12 lutego 2015Premiera (Polska)
6 grudnia 2017Polskie tłumaczenie
Anna TatarskaLiczba stron
108Autor:
Takeshi Miyazawa, Mark Waid (3) więcejKraj produkcji:
PolskaGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
Ms. Marvel Volume 3: Crushed jest o klasę lepszym komiksem obyczajowym, niż superbohaterskim. Przy czym niekoniecznie oznacza to, że warstwa heroiczno-nadprzyrodzona jest zła – po prostu opowieść o młodej dziewczynie i jej konserwatywno-religijnej rodzinie jest naprawdę, naprawę interesująca.
Z jednej strony mamy więc Ms. Marvel, która mierzy się z Lokim czy złymi Inhumans, którzy chcą zwerbować naszą bohaterkę, w którym to celu ją porywają. Z drugiej zaś jest Kamala, która, gdy nie jest zajęta byciem Ms. Marvel, musi być córką swoich pakistańskich rodziców i siostrą bardzo religijnego brata. I nastolatką, nieśmiałą, tęskniącą za miłością, której jeszcze nie zaznała. Mamy i zresztą rzecz jasna jej najlepszego przyjaciela, który w jej oczach jest tylko przyjacielem, a we własnych najchętniej byłby wspomnianą miłością, a w tym tomie pojawia się i bardzo atrakcyjny i generalnie idealny kuzyn Kamali, na szczęście daleki. W skrócie: to skomplikowane.
W sumie zupełnie inaczej, niż ta części superbohatersko-akcyjna, która jest dosyć prosta: wcześniej był jeden facet, który miał różne zabawki i wykorzystywał młodzież do niecnych celów, teraz zaś znowu jest jakiś facet, dokładnie Inhuman, Kamala znowu okazjonalnie się z kimś bije… A dużo ciekawszy jest jej rodzący się romans z dalekim kuzynem, i przesympatyczna rodzina, może i momentami nieco nadopiekuńcza, ale jednak ciepła, kochająca – Wilson (wspomagana w tym tomie przez Mark Waid) wspaniale rysuje relacje między nimi, i to dzięki nim tak naprawdę Ms. Marvel jest interesująca, bo widzimy dla kogo walczy, z czym walczy, by łączyć bycie nastolatką z tajną tożsamością.
Nie sposób przy tym powiedzieć, że to opowieść tylko dla nastolatek, takie romansowe young adult – tak, jest tu trochę o miłości, takiej szczeniackiej, no i mamy młodzież, ale jakość scenariusza sprawia, że historia ta staje się uniwersalna i uniwersalnie urocza.
Znacznie pomaga również fakt, że Ms. Marvel to jeden z lepiej rysowanych komiksów z Marvel NOW, ustępujący tylko Hawkeye’owi, no i może Thorowi, gdy za farby bierze się Esad Ribic. Warstwa graficzna doskonale odzwierciedla tu warstwę fabularną, łącząc w sobie kreskę komiksu obyczajowego (przywodzi na myśl Portugal czy Daytrippera) z superbohaterskim.
Można tylko życzyć sobie, by nadprzyrodzone części opowieści o Ms. Marvel dogoniły jakością te obyczajowe, a wtedy otrzymamy komiks prawdziwie wybitny.