Zasadność decyzji o zakończeniu emisji serialu Counterpart to temat na zupełnie inną dyskusję. Teraz skupmy się na tym, co produkcja ma do zaoferowania w przedostatnim odcinku. W odróżnieniu od dwóch poprzednich epizodów, teraz dzieje się naprawdę dużo. Odpowiednik funduje nam odsłonę pełną istotnych rozstrzygnięć, które mają kluczowe znaczenie dla fabuły całości. Najważniejsze jest jednak to, że widmo zbliżającego się końca nie wpływa na toczącą się opowieść. Wszystko jest logiczne i ze sobą powiązane. Nie ma ani grama chaosu narracyjnego, pojawiającego się często w serialach, które do samego końca nie są pewne swojego losu. Produkcji udało się powiązać i czytelnie przedstawić tak ważne wydarzenia jak spotkanie Emily ze swoją odpowiedniczką, konfrontacja Claire ze Spencerem, powrót dobrego Howarda na właściwą stronę czy spotkanie Yancka z kierownictwem, a następnie eksterminacja „Góry” przez Mirę. Każdy z ważnych wątków dostaje wystarczającą ilość czasu ekranowego, żaden nie jest traktowany po macoszemu. Doskonały przykład stanowi rozmowa Emily i jej odpowiedniczki, które w przeciągu kilku chwytających za serce minut, wyjaśniają sobie wszystkie wątpliwości dotyczące ich specyficznej relacji. Konwersację obu pań można odebrać jako symboliczne egzorcyzmy bohaterki, podczas których uwalnia się ona z wewnętrznych demonów. Spotkanie ze swoim odbiciem, które obrało inną drogę życiową, daje możliwość wyrzucenia z siebie emocjonalnego kołtuna pełnego niespełnionych ambicji, popełnionych błędów i zawoalowanych kompleksów. Obie strony przechodzą taki proces i finalnie osiągają konsensus. Moment uściśnięcia ręki jest bardzo znaczący. Pokazuje, że mimo pewnych różnic i odmiennych wyborów, są wciąż tą samą osobą. Dzięki temu pożegnanie Emily z dobrym Howardem przebiega w tak pozytywnej atmosferze. Słodko gorzkie rozstanie jest niezwykle istotne dla obu postaci. Nie da się zaprzeczyć łączącemu ich uczuciu, a finałowy pocałunek doskonale kwituje ich afekt. Szczere emocje są niezwykle istotne w bieżącym odcinku. Widoczna jest zmiana stosunku Claire do Petera. Para wreszcie gra w otwarte karty, dzięki czemu mogą w końcu zrobić krok do przodu i uwolnić się od destrukcyjnej przeszłości. Ich poharatany związek zestawiono ze szczęśliwym małżeństwem Nayi Temple. Dość tani zabieg, ale skuteczny. Dzięki powstałemu kontrastowi widzimy wyraźnie, jak niedoskonała była relacja Petera i Claire. Dostrzegamy również, że chęci uratowania rodziny są szczere, co tylko potwierdzają kolejne wydarzenia. Dlatego też kibicujemy tej dwójce, mimo popełnionych przez nich błędów. Pod koniec drugiego sezonu, oboje wyrastają na protagonistów z krwi i kości. Serial znacząco zwiększa tempo akcji, gdy Claire konfrontuje się ze Spencerem, a Yaneck przybywa na spotkanie z Kierownictwem. Natężenie emocji jest wielkie. Trudno przewidzieć przebieg wydarzeń, bo przecież w Odpowiedniku każdy może dostać kulkę w łeb. Całe szczęście akcja Claire kończy się pełnym sukcesem. Twórcy finezyjnie wprowadzają do wątku złego Howarda i Baldwin. Po drugiej stronie wszystko jednak wymyka się spod kontroli. Mira osiąga swój cel, a całe Kierownictwo ginie. Można odnieść wrażenie, że takie rozwiązanie jest zbyt proste i za łatwo zamyka wątek wszechwładnej „góry”. Z drugiej strony, zarządzający naukowcy przestali mieć fabularne znaczenie w momencie, gdy szósty odcinek ujawnił ich tożsamość. Historia ma teraz inny charakter. Obdarcie Odpowiednika z tajemnic pozwoliło serialowi zmienić tonację. Bieżący odcinek pokazuje, że w takiej kolorystyce serialowi również jest do twarzy. Zanim zaczniemy płakać po Odpowiedniku, delektujmy się wysmakowanym finałem. Bieżący odcinek zapowiada kunsztowną ucztę z pogranicza thrillera, filmu akcji i kryminału. W omawianym epizodzie żaden wątek nie został potraktowany po macoszemu. Za tydzień przekonamy się, czy wielki finał również będzie tak satysfakcjonujący.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj