Akcja premiery 2. sezonu serialu "Scorpion" rozgrywa się jakiś czas po wydarzeniach z finału poprzedniej serii. Walter jest w rozsypce, podobnie jak cała grupa, szybko jednak przez splot wydarzeń zagrażających życiu milionów bohaterowie wracają do gry i w zasadzie dostajemy to, co działało w 1. sezonie - dynamiczną akcję, rozwój relacji pomiędzy postaciami i ciągłe zwroty akcji mające na celu zwiększenie dawki napięcia. Tym razem jednak obserwujemy to, co "Scorpion" ma najlepszego - prostą, acz ciekawą historię i postacie, które sprawdzają się naprawdę nieźle. Zagrożenie, z jakim tym razem się mierzą, i to, w jaki sposób to robią, stoi na dobrym poziomie. Dokonano zmiany w obsadzie - wymieniono dyrektora, który zatrudnia bohaterów do akcji. Tym razem jest to kobieta, Adriana Molina (Alana de la Garza), która jest kompletnie inną postacią niż nudny i mdły facet z poprzedniego sezonu. Postać ma w sobie to coś, a jej umiejętność radzenia sobie z grupą Scorpion może doprowadzać w dalszych odcinkach do interesujących sytuacji. Jest to spory plus. [video-browser playlist="750511" suggest=""] Rozwinięto też relacje w grupie, a wątek Paige i Waltera wyraźnie będzie nadal rozbudowywany na przestrzeni kolejnych odcinków. Na razie jest sympatycznie, czasem zabawnie, trochę dziecinnie, ale satysfakcjonująco. Oby nie przesadzili w przekomarzaniu się, bo osiągnięty efekt może być odwrotny do zamierzonego. "Scorpion" powraca z 2. sezonem i nie oferuje jakichś drastycznych zmian wpływających na jakości. Dostajemy w gruncie rzeczy to samo, co było w poprzedniej serii: dynamiczną opowieść z akcją i nutką humoru. Kluczem do sukcesu będą lepsze i przede wszystkim równe pomysły na sprawy odcinków.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj