John Winchester (Drake Rodger) wraca do domu z wojny w Wietnamie. Chłopak, choć bardzo stara się to ukryć, przeżywa traumę wywołaną tym, co tam zobaczył. Już w pierwszych minutach serialu dowiadujemy się, że wbrew woli matki zaciągnął się do wojska, by przepracować na froncie swoje problemy. Nie może pojąć, dlaczego ojciec bez słowa wyjaśnienia zniknął z jego życia. Po powrocie John postanawia go odnaleźć. Jedyną poszlaką jest tajemniczy klucz. Podczas swojej podróży bohater wpada na Mary Campbell (Meg Donnelly), pogromczynię demonów, która także wyruszyła w podróż śladami swojego ojca, który zaginął. Dziewczyna podejrzewa, że jest on w niebezpieczeństwie. Tak dochodzi do pierwszego spotkania rodziców Deana i Sama Winchesterów. Duetu, który wiele razy uratuje świat przed siłami ciemności. Winchesterowie to odpowiedź producentów na liczne prośby o kolejną produkcję osadzoną w świecie Nie z tego świata. Podobno twórcy mieli kilka pomysłów na spin-offy głównej serii, np. na produkcję o Castielu, jednak Misha Collins nie był zainteresowany dalszym odtwarzaniem tej postaci. Zaczęli więc kombinować w inną stronę. Pomyśleli, że w ciągu 15 sezonów – co daje w sumie 327 odcinków – sporo dowiedzieliśmy się o rodzicach i dziadkach Winchesterów, ale zostało tam jeszcze dużo miejsca do opowiedzenia dodatkowych historii. Postanowili wypełnić tę lukę. By nie tracić połączenia z główną serią, wymyślili, że narratorem całej historii będzie Dean (Jensen Ackles), którego głos słyszymy z offu. Pierwszy odcinek to klasyczne wprowadzenie do opowieści z odpowiednią ekspozycją bohaterów. Zarówno John, jak i Mary dostają sporo czasu, by przedstawić się widzom. I tu muszę przyznać, że swoją szansę lepiej wykorzystuje znana z serii filmów Zombies Meg Donnelly. Grana przez z nią Megan jest pewną siebie, zadziorną dziewczyną, która jest w pełni skupiona na tym, by odnaleźć ojca. Potrafi przy tym widowiskowo skopać tyłek napotkanemu demonowi. Krótko mówiąc: przyszła pani Winchester jest przebojowa, czego nie można powiedzieć o jej nowym partnerze. John, grany przez Drake’a Rodgera, jest wycofany i cały czas wystraszony. Rozumiem, że takie było założenie twórców, by to on był tym członkiem ekipy, który jest zaskoczony rozwojem sytuacji. Wszak tylko on z otaczających go ludzi nie wiedział wcześniej o istnieniu demonów i innych stworzeń nadprzyrodzonych. Takie zachowanie jest poniekąd normalne, ale czasami ten jego strach potrafi widza zirytować. Dlatego też cieszę się, że to nie jest stan, w którym twórcy chcieli go trzymać dłużej. Już pod koniec pilotowego odcinak zaczyna być bohaterem, jakiego znamy z późniejszych lat.
The CW
A jak wypadają inne postacie – Carlos (Jojo Fleites) i Latika (Nida Khurshid), którzy partnerują głównym bohaterom? Nie da się powiedzieć o nich więcej niż to, że ich zadaniem jest wprowadzanie elementów komediowych do serialu i rozładowywanie napięcia. Pilot Winchesterów pokazuje, że serial idzie w stronę pierwszych sezonów Supernatural, czyli jest bardziej poważny. Fani serii powinni być zadowoleni z tego, co twórcy prezentują, choć po samym pilocie trudno ocenić, dokąd ta historia zmierza. Nie wiemy nawet, kto będzie głównym przeciwnikiem naszych bohaterów. Pierwsze skojarzenie, jakie nasuwa się po seansie, to nawiązanie do serialu 13 demonów Scooby Doo, bo nasi bohaterowie mają podobną skrzynkę z mocą więzienia demonów. Do czego to wszystko prowadzi? Tego nawet nie wie narrator, czyli prowadzący pamiętnik Dean. Twórcy trzymają nas wszystkich w niepewności. Byle nie za długo.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj