Ukryte życie jest wszystkim tym, co znamy z poprzednich filmów Terrence'a Malicka. Reżyser nigdy wcześniej nie był jednak tak przystępny, a jednocześnie tak refleksyjny ze względu na bardziej spójną i filozoficzną narrację.
Wcześniejsze filmy Terrence'a Malicka stanowią spore wyzwanie dla zdolności poznawczych i mogą być pewnego rodzaju wysublimowanym obrazem poetyckości i filozofizmu, który znajdzie tylko wąskie grono chcących obcować z tego typu kinem. Ukryte życie udowadnia jednak, że reżyser wyciągnął lekcje ze swoich ostatnich eksperymentów i połączył w spójną całość prawdziwą historię Franza Jägerstättera (August Diehl), który podążając za własnymi przekonaniami, postanowił nie podejmować służby w armii Hitlera. Tym samym dostaliśmy historię głęboko intymną, opierającą się na korespondencji między małżonkami.
Cieszący się wcześniej urokami życia w przepięknej styryjskiej miejscowości Sankt Radegund, małżonkowie doświadczyli wojny na zupełnie inny sposób. Ich sielankowe życie zostało przerwane przez list mobilizujący Franza do armii. Mężczyzna wiedział, że nie będzie w stanie złożyć przysięgi Hitlerowi i zdawał sobie sprawę, jakie konsekwencje spotkają jego żonę (w tej roli znakomita Valerie Pachner) oraz dzieci. Malick w charakterystyczny dla siebie sposób powoli pokazuje esencję ludzkich myśli i zachowań w odniesieniu do jednego mężczyzny i jego bliskich, którzy stają się współwinni krzywdy spadającej na całą społeczność.
Prawdziwa historia w rękach Malicka wybrzmiewa nie tylko przy okazji pojawiających się archiwalnych materiałów pokazujących Hitlera i nazistów w działaniu, ale też w sposobie wizualnego przedstawienia, tak charakterystycznego dla reżysera. Tutaj jednak nie błądzi, nie szuka skomplikowanych sposobów na pokazanie prozy życia, nie osadza akcji we współczesnym Los Angeles. Trwa wojna, która zbiera okrutne żniwo nie tylko na polu walki, ale też w miejscach oddalonych o tysiące kilometrów od frontu, otoczonych górami, gdzie także dzieje się ludzka krzywda.
Ukryte życie momentami hipnotyzuje scenografią i pięknymi górskimi widokami, ale spełniają one bardzo korzystne zadanie w tłumieniu emocjonalności pisanych przez małżonków listów. Ustami bohaterów Malick zadaje pytania o ludzką egzystencję w obliczu czasów, które wystawiają ludzki system wartości na próbę. Wiara w Boga, instytucję Kościoła oraz oddanie ojczyźnie - wybieranie pomiędzy dobrem i złem, ale bez zbędnego wartościowania tych kwestii. Franz nie wybiera za nas, co powinniśmy uznawać za dobre dla ogółu. Dokonuje jednak moralnej oceny własnych czynów i tego, co w jego osobistym mniemaniu będzie decyzją godną z sumieniem.
Narracja w filmach Malicka często odrzuca ze względu na tworzenie obrazu bohaterów fruwających daleko za nieboskłonem. Tutaj nie jest inaczej, ale tym razem Malickowi udaje się pokazać naturę głównego bohatera z niewielką dozą pretensjonalności, tworzy bardzo przyziemny obraz człowieka podążającego za swoimi ideałami. Jego wewnętrzna walka z przekonaniami jest bardziej przystępna, na co pozwala sugestywny obraz, ale też często treść jego listów pisanych do swojej żony. Ukryte życie w sposób spójny i klarowny, ale wciąż bogaty w różne tropy pokazuje konstrukcję czasów, w których doszukać możemy się choćby winy osób duchownych.
Powyższa ocena jest oczywiście pokłosiem wreszcie wolnego od eksperymentów filmu Malicka, w którym czuć piękno kina w bardzo filozoficznej i wymagającej postaci. Nie jest to oczywiście dzieło bez skazy, w którym znowu różnie można odbierać prowadzoną z offu narrację bohaterów oraz obraz ludzi idealnych, jakby jedynych w swoim rodzaju na naszej planecie. Pewne sytuacje i problemy powracają też z dużym natężeniem i brakuje momentami postawienia mocnej kropki, ale to wciąż film bardzo udany i w swojej refleksyjności o wiele bardziej przystępny od wcześniejszych filmów tego reżysera.