Nieodłącznym elementem bohaterki, w której wciela się Hannah Murray było jej dziecko, które rzadko płakało. Jak się okazuje, producenci serialu "Game of Thrones" korzystali w scenach z Goździkiem z wielu niemowlaków, a czasem nawet z lalki.
- Nigdy nie miałam przy sobie tylko jednego dziecka. Było ich wiele. Takie dzieci mogą przebywać na planie 10-20 minut, a później muszą odpoczywać przez 3 godziny. Korzystaliśmy z dzieci tylko w kluczowych ujęciach. W wielu z nich tak naprawdę trzymałam w rękach lalkę - powiedziała Murray.
Czytaj także: Stan Lee o serialach Marvela. „Daredevil” mógł powstać wcześniej Aktorka dodała, że jej bohaterka jest istotnym elementem wątku Sama (John Bradley), który będzie rozwijany w kolejnych odcinkach "Game of Thrones". Murray narzekała jednak, że nigdy nie będzie mieć styczności z bohaterami, takimi jak Tyrion, czy Daenerys.
- Przed premierą 4. sezonu miała miejsce scena z Gilly i Ygritte, na którą bardzo się ucieszyłam. Wiedziałam, że nie będzie to Tyrion i Daenerys, ale fajnie, że była to kobieta. Na murze nie ma wiele kobiet i w wielu scenach byłam otoczona mężczyznami - dodała aktorka.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj