6. odcinek 7. sezonu serialu Game of Thrones jest z jednym z najbardziej poruszających w historii tej produkcji. Szczególny wpływ na to ma śmierć smoka Daenerys, Viseriona, który poległ z ręki samego Nocnego Króla, a potem został przez niego wskrzeszony. Czytaj także: Kim jest Nocny Król?Alan Taylor (Thor: The Dark World) stał za kamerą tego odcinka. W wywiadzie komentuje wydarzenia, które widzieliśmy na ekranie. Jego zdaniem Nocny Król udowodnił, że ma broń wywołującą wielką grozę:
- Myślę, że ludzie przeczuwali nadejście takiego momentu. Kiedy po raz pierwszy przeczytałem scenariusz, byłem wdzięczny, że to ja mogę zabić jednego ze smoków, ponieważ wiedziałem, że to wielki, emocjonalny punkt serialu. Potem jeszcze się podekscytowałem, gdy dotarłem do końca tekstu i zwrotu akcji z jego wskrzeszeniem. To bardzo duży krok w nadchodzącej bitwie. Odcinek niedawno wyciekł, więc mam nadzieję, ze przynajmniej niektórzy widzowie zaskoczą się rozwojem fabuły, ponieważ tajemnicą odcinka było to wydarzenie.
Wtórują mu twórcy serialu, D.B. Weiss i David Benioff. Nazywają smoka Nocnego Króla bronią masowej zagłady. Twierdzą, że jest to niezwykle emocjonalny moment dla widza, który zżył się ze smokami przez te lata i wie, jakie  mają one znaczenie dla Daenerys. Alan Taylor przyznaje, że tradycją Gry o tron stał się kluczowy dla całej historii przedostatni odcinek konkretnego sezonu. Twierdzi on jednak, że fabularne aspekty finału sezonu przebiją to, co pokazał w swoim odcinku. Zdradza także, że najtrudniejszą sekwencją był atak smoków. Co ciekawe – wyjawia, że ich ogień jest w dużej mierze prawdziwy, bo sprzęt symulujący smoki miał swój miotacz ognia dla podwyższenia autentyczności. Czytaj także: Nasza recenzja 6. odcinka 7. sezonu Gry o tron Sytuację komentuje też Emilia Clarke, która wciela się w Daenerys Targaryen. Śmierć Viseriona złamała serce jej bohaterki.
- To łamie serce. Nie tylko jego strata, ale też fakt, że przejęli go wrogowie.
Wyjaśnia, że Drogon nie mógł zginąć za nic, dlatego waga tych wydarzeń staje się o wiele większa.
- Po raz pierwszy widzimy, że jej obrona została złamana - wyjaśnia aktorka.
Przyznaje, że jest w tym pewna zabawna ironia, iż smokiem Nocnego Króla został Viserion. W końcu imię dostał na cześć jej brata, Viserysa, który źle traktował Dany.
- Najważniejszym pytaniem dotyczącym Dany jest to, po której stronie swojej natury teraz stoi. Niejednoznaczna natura w wyborze tak agresywnego podejścia jest czymś, czego jeszcze nie widzieliście u Dany. Całe życie uczyła się cierpliwości i ma cechy bycia zbawczynią, ale teraz gra toczy się dalej.
Twórcy otwarcie nie mówią, jakie znaczenie ma śmierć Viseriona. Zwróćmy jednak uwagę na to, jak porównują posiadanie smoka przez Nocnego Króla do broni masowego rażenia. Wniosek nasuwa się sam. Do czegóż innego potrzebna jest broń masowego rażenia, jeśli nie do zniszczenia największej przeszkody na drodze, jaką jest Mur? To wydaje się naturalną koleją rzeczy. Ba, nawet jestem skłonny spekulować, że dlatego armia Nocnego Króla jeszcze nie doszła do Muru, tylko krążyła niedaleko. Być może jego moc i tajemniczy związek z Branem ma tutaj większe znaczenie, a przywódca Białych Wędrowców przewidział nadejście smoków i wiedział, jaką rolę odegra posiadanie takiego stworzenia w swojej armii. Ciekawe jest to, że pojawiają się spekulacje o tym, iż "nowy" Viserion może odegrać rolę w śmierci Nocnego Króla. W teorii fanowskiej czytamy, że być może przy użyciu swojej mocy Bran przejmie nad nim kontrolę w kluczowym momencie bitwy ognia z lodem. Nie oznacza to jednak, że Viserion stał się lodowym smokiem, bo te w świecie Gry o tron są osobnym gatunkiem i potrafiły ziać lodem. Tak naprawdę kompletnie nie wiadomo, jakie zdolności może mieć Viserion po przemianie. Nadal jednak jest bronią masowego rażenia. W całej kwestii mogą mieć znaczenie słowa, które swego czasu padły w serialu, a które we wszelkich teoriach odgrywają ważne znaczenie: smok ma trzy głowy. Daenerys jest jedną, drugą najwyraźniej będzie Nocny Król, a trzecią być może Jon? Dajcie znać w komentarzach, jaka jest wasza teoria. Zobacz także: Zwiastun finału 7. sezonu Gry o tron W odcinku poległa też postać Thorosa (Paul Kaye), który zginął podczas misji za Murem.
- Dostałem informację o śmierci jakoś latem zeszłego roku. Nie odebrałem kilku telefonów od producentów, a to jest jak pocałunek śmierci - mówi żartobliwie aktor w rozmowie z EW.com.
Aktor wie, że w książkach historia Thorosa była związana z lady Stoneheart. Jako że w serialu twórcy nie rozwijają tego wątku, był przygotowany na to, że już nie wróci. Dlatego cieszy się, że mógł pojawić się na chwilę w 7. sezonie.
- Przeżycie w tym serialu przez sześć sezonów to wielki wyczyn - wyjawia.
Uważa, że śmierć Thorosa ma w sobie głębszy wydźwięk przez fakt, że został skremowany przy użyciu gorzałki, którą tak chętnie pił.
- Do tej pory uwielbiałem niedźwiedzie polarne, teraz już nie - kończy żartobliwie swój wywiad.
Na samym końcu zginął też Benjen Stark, który poświęcił się, ratując Jona Snowa.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj