Zapomniane studio Disneya - co stworzyło animacje, które wychowały pokolenie Z?
Pamiętacie to uczucie, kiedy mieliście w dzieciństwie tego jednego, ukochanego bohatera Disneya? Dzięki studiu, które szczyt swojej działalności miało we wczesnych latach 2000., wiele ukochanych postaci otrzymało rozwinięcia historii w kolejnych częściach i seriach filmowych.
Walt Disney Animation Studios to założone przez braci Disneya najstarsze studio animacyjne na świecie, które od niemal stu lat dostarcza nam przepiękne historie – zarówno oryginalne, jak i oparte na klasycznych baśniach. Mało kto jednak wie, że zdecydowana większość stworzonych przez nich dzieł ma… tylko jedną część. Jak to możliwe, zapytacie – przecież Król Lew, Mała Syrenka czy Kopciuszek mają więcej niż jeden film. To prawda, ale kontynuacje tych klasyków są dziełem DisneyToon Studios, działającego w latach 1988–2018.
Jak uzupełnić uwielbiane animacje?
DisneyToon Studios to studio animacyjne Disneya, założone w 1988 roku w Sydney, pierwotnie pod nazwą Walt Disney Animation Australia. Początkowo pracowało ono nad serialami animowanymi Disneya (choćby Nowe przygody Kubusia Puchatka), jednak już po dwóch latach od rozpoczęcia działalności, w 1990 roku, do kin trafił pierwszy pełnometrażowy film animowany, Kacze opowieści: Poszukiwacze zaginionej lampy. Była to swojego rodzaju zapowiedź dalszych projektów – dzięki temu studiu otrzymaliśmy dziesiątki sequeli, prequeli i spin-offów. Gdy Walt Disney Animation Studios skupiało się na tworzeniu nowych, oryginalnych historii, to DisneyToon Studios wracało do korzeni, dając zarówno młodszym, jak i starszym fanom więcej przygód ich ukochanych bohaterów.
W 2003 roku studio przekształciło się w DisneyToon Studios. Przy produkcji filmów nadal posługiwano się animacją dwuwymiarową – zwłaszcza w przypadku sequeli klasycznych produkcji, głównie z ubiegłego wieku. Zdarzały się jednak nieliczne wyjątki, jak choćby stworzony techniką animacji komputerowej Mickey - bardziej bajkowe święta z 2004 roku. Niektóre trafiały nawet do kin, choćby spora część dzieł o Kubusiu Puchatku i jego przyjaciołach. Były to najbardziej owocne lata tego studia.
W 2006 roku australijski oddział studia został zamknięty ze względu na rosnące koszty. Pozostał jednak zespół w Kalifornii, gdzie kontynuowano prace nad kolejnymi projektami. Rok 2007 przyniósł istotne zmiany – zmienił się właściciel, a wraz z nim kierunek rozwoju. Anulowano wszystkie sequele będące w produkcji (Pinokia 2, Dumbo 2, Aryskotratów 2, Kurczaka Małego 2 oraz Rodzinkę Robinsonów 2) i ogłoszono, że sequele filmów Walt Disney Animation Studios nie będą już powstawać. Studio miało odtąd skupić się na oryginalnych produkcjach oraz spin-offach. W centrum uwagi znalazł się rozwój nowych franczyz opartych na już istniejących filmach Dzwoneczka oraz Samolotów. Obie z nich doczekały się kilku części i zdobyły popularność, jednak to nie wystarczyło. Ostatni film trafił do kin w roku 2015, a w 2018 roku nastąpił ostateczny koniec i DisneyToon zostało zamknięte wskutek cięć wewnątrz korporacji. Pozostawiło po sobie olbrzymi dobytek. Przez prawie trzy dekady stworzyło ponad 40 pełnometrażowych filmów animowanych i rozwinęło wiele, wydawałoby się, zamkniętych już historii.

Nostalgia przepisem na sukces?
W okresie rosnącej popularności kaset VHS, a później płyt DVD Disney potrzebował czegoś, co mogłoby zapewnić im z tego tytułu zyski. W tamtym czasie filmy kinowe trafiały na nośniki legalnie dopiero około pół roku po premierze, co stanowiło dość długi okres oczekiwania, (zwłaszcza dla firmy, która nie była w stanie tworzyć wielu nowych produkcji w ciągu roku). Gdy Walt Disney Animation Studios zwykle dawało nam zaledwie jeden film rocznie, to DisneyToon Studios w szczytowym momencie swojej działalności, na początku lat 2000., potrafiło stworzyć ich po 5-6. Dodatkowo nie można było zapomnieć o rosnącym znaczeniu telewizji. Oprócz bloków Wieczorynki, Disney stworzył własne kanały – pierwszy Disney Channel w USA zadebiutował w roku 1983. Na polską wersję musieliśmy poczekać aż do 2006 roku, gdy trafił on do telewizji kablowej i satelitarnej. DisneyToon Studios miało tworzyć nieco tańsze filmy, które mogły pojawić się zarówno na Disney Channel, jak i fizycznych nośnikach.
Osoby wychowujące się pod koniec lat 90. i na początku lat 2000. prawdopodobnie będą pamiętały wysyp kolekcji prasowych zawierających płyty DVD z filmami Disneya. Wiele z nich stworzyło właśnie DisneyToon Studios – to oni odpowiadają za większość obrazów o Kubusiu Puchatku, Myszce Miki oraz sequeli znajdujących się w tych kolekcjach. W tej najbardziej charakterystycznej (Disney Magiczna Kolekcja) z roku 2006 znaczącą większość stanowiły filmy telewizyjne, w większości stworzone przez DisneyToon. To udowadnia, jak dużą siłę przebicia miały te (wydawałoby się) mało znaczące, dodatkowe produkcje, które finalnie stawiano na równi z wysokobudżetowymi gigantami Walt Disney Animation Studios.

Te animacje wychowały Gen Z
Same produkcje można podzielić na kilka kategorii. Są to dodatkowe filmy do dzieł Walt Disney Animation Studios, filmy związane z największymi maskotkami firmy (Myszką Miki i Kubusiem Puchatkiem), a także oryginalne franczyzy (Dzwoneczek oraz Samoloty).
Najważniejszym elementem działalności studia było tworzenie dodatkowych filmów animowanych do produkcji Walt Disney Animation Studios, w większości przeznaczonych na kasety VHS, a później płyty DVD i Blu-Ray. Pierwotnie były one bezpośrednio powiązane z serialami telewizyjnymi Disneya. Jednymi z pierwszych stworzonych przez australijskie studio były produkcje Kacze opowieści: Poszukiwacze zaginionej lampy czy Goofy na wakacjach (odnoszący się do serialu animowanego Goofy i inni). Później pojawiały się głównie sequele. Zwykle opierały się one albo na nowych przygodach bohaterów, których poznaliśmy w pierwszej części danej animacji (np. Mulan 2 czy Lilo i Stich 2: Mały feler Sticha), albo na nowym pokoleniu postaci, zwykle ich potomkach (choćby w Królu Lwie II, Małej Syrence II czy Zakochanym Kundlu 2). Najczęściej stanowiły one spójną całość, jednak czasem składały się z kilku różnych historii połączonych ze sobą (Kopciuszek II: Spełnione marzenia). Często były to produkcje opierające się na znanych już schematach, fabularnie nieprzynoszące zbyt wielu szokujących rozwiązań – wydaje mi się jednak, że nie taki był ich cel. Dla wielu dzieciaków najważniejsza była obecność tego jednego ukochanego bohatera, a pojawienie się nowej bajki z nim w roli głównej spełniało swoje zadanie. Nie musiały być to filmy o dużym budżecie czy przeznaczone do dystrybucji kinowej. Dla dorosłego widza, zwłaszcza w dobie mnogości tego typu filmów i ich szerokiej dostępności na różnych platformach streamingowych, mogą być one przeciętne, jeśli nie ma do nich sentymentu z dzieciństwa. Sama pamiętam, gdy jako kilkulatka ponad klasyczną Małą Syrenkę zawsze stawiałam Małą Syrenkę II – jej główna bohaterka w jakiś sposób była mi bliższa.

Eksperymentowano także z prequelami (Mała Syrenka: Dzieciństwo Ariel), alternatywnymi przebiegami historii (Kopciuszek 3: Co by było gdyby...), filmami typu midquel, których akcja toczy się w trakcie wydarzeń oryginalnej animacji (Link not found) i spin-offami. Fabularnie zachowywały wiele elementów z pierwowzorów, ale były atrakcyjną odskocznią od typowych rozwiązań. Choć uważam, że całkowite odejście od filmów związanych z istniejącymi już klasycznymi animacjami nie było najlepszą decyzją, bardzo dobrze wspominam z dzieciństwa wszystkie filmy z uniwersum Dzwoneczka – dzięki temu, że pojawiło się ich aż sześć, ciekawie rozwinęły uniwersum Przystani Elfów i zyskały sporą popularność jako franczyza szczególnie w okolicach roku 2010.

Nie brakowało także animacji sezonowych, choćby tych świątecznych: Kubuś Puchatek: Puchatkowego Nowego Roku, Link not found czy wielkanocny Link not found. Ze względu na niesłabnącą popularność takich dzieł zdecydowanie był to krok w dobrą stronę. Sama pamiętam, że była to atmosfera, do której jako dziecko chciało się wracać przez cały rok – szczególnie w towarzystwie ukochanych bohaterów.

Największą wdzięczność wobec DisneyToon Studios czuję za rozwój serii filmów o Kubusiu Puchatku. Choć zapewne pamiętacie ich z dzieciństwa całe mnóstwo, to jedynie dwa z nich – Przygody Kubusia Puchatka z 1977 roku i Kubuś i przyjaciele z 2011 roku – zostały wyprodukowane przez Walt Disney Animation Studios. Całą resztę stworzyło DisneyToon. A są to filmy, które znacznej części polskiego pokolenia Z "zrobiły" dzieciństwo. Regularnie pojawiały się w telewizji, a także na kasetach VHS i płytach DVD, szczególnie tych z kolekcji prasowych, o których wspominałam wcześniej. Link not found, Kubuś i Hefalumpy, Link not found czy Tygrys i przyjaciele to bajki wyjątkowe – z kategorii, w której aktualnie nie tworzy się już filmów animowanych. Są pozbawione przemocy, za to pełne ciekawej fabuły, która skutecznie przykuwa uwagę. Przepełnione niepowtarzalnym humorem i szczerymi wzruszeniami – zwłaszcza kiedy wraca się do nich po latach, już jako dorosły człowiek. Zawierają uniwersalne wartości, przede wszystkim piękny obraz bezwarunkowej przyjaźni – takiej, do której pragniemy dążyć od najmłodszych lat.
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto w dzieciństwie nigdy nie zanucił Kilku kumpli i patyk albo dwa. Owszem, można im zarzucić pewne niedoskonałości – błędy w tłumaczeniu, przerysowane postaci czy nieco oderwany od rzeczywistości świat przedstawiony. Jednak żaden z tych elementów nie przeszkadza w tym, by te filmy wciąż budowały dzieciństwo kolejnych pokoleń. Te produkcje nigdy się nie zestarzeją źle, bo wszystko, co w nich zawarte, jest aktualne nawet po dwudziestu czy dwudziestu pięciu latach od premiery.

Sporo uwagi ze strony studia otrzymało także uniwersum Myszki Miki. Powstały produkcje skupiające się na konkretnych postaciach (choćby ekipie z Kaczogrodu, Goofym i jego synu), a także takie, które przedstawiały całą grupę przyjaciół. Szczególnie zapadł mi w pamięć film Mickey, Donald, Goofy: Trzej muszkieterowie. Adaptacja słynnej powieści wypełniona świetnym humorem i ukochanymi disnejowskimi bohaterami.
No i nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o Mickey: Bardziej bajkowe święta – jednej z nielicznych produkcji studia wykonanych w technice komputerowej. Film aż kipi świątecznym klimatem i składa się z pięciu opowieści, z których dialogi potrafię recytować z pamięci, mimo że minęło już ponad dwadzieścia lat od premiery. Obiektywnie może nie jest to najlepsza produkcja Disneya – sama dostrzegam w niej pewne zgrzyty – ale zdecydowanie należy do mojej osobistej topki. To jeden z tych sentymentalnych filmów, które były dla mnie ważne przez niemal całe dzieciństwo.

Spora część filmów tego studia przeżywa drugą młodość za sprawą platformy streamingowej Disney+. W polskiej wersji dostępne są prawie wszystkie animacje. Aktualnie ze względu na rosnący trend związany z franczyzą Lilo i Stitch w TOP 10 nieprzerwanie figurują wszystkie części serii z niebieskim bohaterem, co dowodzi, że zapotrzebowanie na kolejne części ze znanymi postaciami jest spore.
Chętnie zobaczyłabym jakieś budżetowe sequele czy spin-offy produkcji znanych z dzieciństwa. To byłyby lepsze od powtarzania tych samych historii w aktorskich remake'ach. Czy o tych postaciach naprawdę można opowiedzieć tylko jedną historię? Zdecydowanie jest to coś, czego obecnie brakuje w portfolio Disneya.
Wszystkie filmy DisneyToon Studios
Źródło: disney, disneywiki, youtube


