Najlepszy Spider-Man - Tom Holland, Tobey Maguire czy Andrew Garfield? Zwycięzca może być tylko jeden
Od lat toczy się spór o to, kto był najlepszym Spider-Manem. Tobey Maguire, Andrew Garfield i Tom Holland przedstawili Pajączka w bardzo odmienny sposób. Czy można w ogóle wybrać zwycięzcę?
Spider-Man to kultowa postać. Po raz pierwszy pojawił się w komiksie Amazing Fantasy #15 w 1962 roku i szybko przypadł do gustu czytelnikom pomimo obaw wydawcy, że nikt nie będzie zainteresowany bohaterem powiązanym z insektami. Peter Parker był nastolatkiem, który został ukąszony przez radioaktywnego pająka i musiał poradzić sobie ze śmiercią wujka. Twórcom najbardziej zależało na tym, by łatwo można było się z nim utożsamiać. Dlatego mimo swoich nadzwyczajnych zdolności chłopak musiał stawiać czoła dość zwyczajnym problemom.
Pozostaje pytanie - który film aktorski najlepiej oddał to, za co pokochaliśmy Spider-Mana?
Tom Holland jest Spider-Manem, którego wyobrażał sobie Stan Lee
Wiek komiksowego Spider-Mana odgrywał dużą rolę. W czasach, w których zeszyt Amazing Fantasy #15 debiutował, superbohaterowie byli starsi, a nastolatkom zostawała rola pomagierów. Szybko okazało się jednak, że zrobienie z Petera Parkera licealisty jest strzałem w dziesiątkę. Młodsi czytelnicy naprawdę mogli zobaczyć w nim siebie. W dodatku dawało to szerokie pole do manewru, by z czasem postać naprawdę dojrzała do swojego kostiumu. Wyróżnia się tu Tom Holland, który autentycznie reprezentuje nieogarniętego i naiwnego ucznia szkoły średniej. W Spider-Man: Homecoming trudno było go nie polubić - wielu widzów mogło zobaczyć cząstkę siebie w tym dzieciaku. W dodatku dało to ogromny potencjał do rozwoju, który z czasem bardzo dobrze wykorzystano. Na przestrzeni kolejnych filmów Peter Parker zaczął przechodzić bardzo wyraźną przemianę. Nic dziwnego - musiał chronić całą Ziemię i był świadkiem śmierci mentora. Do tego w nadchodzącym Spider-Manie: Bez drogi do domu będzie musiał zmierzyć się z ujawnieniem swojej tożsamości opinii publicznej. Oglądanie, jak kolejne doświadczenia go zmieniają, jest niezwykle satysfakcjonujące.
Jak widać w powyższym wpisie, sam Stan Lee właśnie tak wyobrażał sobie Spider-Mana, gdy go tworzył. Tom Holland naprawdę zyskuje na tym, że nie jest trzydziestolatkiem próbującym wcielić się w nastolatka - wypada autentycznie. Do tego jego Spider-Man miał jeden z najbardziej ikonicznych kostiumów, w którym animowane oczy oddawały emocje bez potrzeby zdejmowania maski. Wypadały przez to niezwykle żywo i komiksowo. No i nie można zapomnieć o najważniejszej rzeczy - aktor potrafił zagrać zarówno licealistę, z którym łatwo jest się utożsamiać, jak i wygadanego superbohatera, którym może chciałby być także na co dzień.
Tobey Maguire w roli Spider-Mana był przegrywem. I bardzo dobrze
Nie można jednak zapomnieć, że komiksowy Peter Parker był nie tylko niezręcznym nastolatkiem, ale również wyrzutkiem. Była to ważna część jego historii, dzięki której stanie się Spider-Manem miało nawet większe znaczenie. Bo obojętnie, na jaką chwałę zasłużył w stroju superbohatera, po jego zdjęciu musiał zmierzyć się z trudną codziennością. Pod tym względem wyjątkowo imponuje Tobey Maguire. Jego postać była wielokrotnie poniżana i napotykała nowe przeszkody. Nie miał dostępu do tego samego rodzaju technologii co Pajączek Toma Hollanda, więc musiał kombinować. Jego codzienne zmagania z pieniędzmi czy z brakiem popularności nadały bohaterowi realistyczny kształt. Ten Peter Parker wydaje się bardzo namacalny i autentyczny. Pokazuje drogę od wyrzutka do prawdziwego herosa, który potrafi zdobyć się na empatię nawet wobec swoich wrogów i zobaczyć w nich coś dobrego.
W porównaniu z nim Peter Parker grany przez Andrew Garfielda wydaje się wręcz zbyt fajny i trudno byłoby komukolwiek uwierzyć, że jest wyrzutkiem. Nie jest też tym nerdem na uboczu, za którego trzymamy kciuki. Ani nawet przekonującym nastolatkiem. Z drugiej strony twórcy naprawdę podkreślili jego inteligencję i spryt. Niesamowity Spider-Man pokazał, jak bohater doszedł do stworzenia swojej wyrzutni sieci, a także jak użył metalowych łańcuchów, by rozgryźć, w jaki sposób się poruszać. Ten Peter Parker wie, jak zrobić użytek ze swojej wiedzy. I co najważniejsze - ma naprawdę wiele dobrych scen walki, podczas których nie brakuje zarówno dobrej choreografii, jak i poczucia humoru. Dlaczego jednak wiele osób zawsze pomija go, gdy jest mowa o najlepszym Spider-Manie? Andrew Garfield jest genialnym aktorem, co pokazała między innymi ostatnia produkcja Netflixa Tick, Tick... Boom!, więc winą można obarczyć tylko scenariusz.
Mamy ponadczasowego i najlepszego Spider-Mana
Wszystkie Pajączki miały swój czar i musiały dostosować się do czasów, w których żyły. Być może Spider-Man Toma Hollanda nie jest już wyrzutkiem, bo bycie nerdem nie wiąże się już z uprzedzeniami. W dodatku musiał dostosować się do reszty MCU, przez co mógł liczyć na pomoc swoich kolegów po fachu. Choć nie przypadła mi do gustu estetyka filmów z Andrew Garfieldem i ta bardziej pewna siebie wersja ikonicznego superbohatera, mam świadomość, że wiele osób właśnie za to go kocha. Nie można odmówić aktorowi charyzmy. Jednak obu wersjom brakuje czegoś istotnego, co miały w sobie filmy Raimiego. I jest to powód, dla którego Tobey Maguire pozostanie dla mnie najlepszym Spider-Manem.
Filmy z udziałem Toma Hollanda mają niezwykłą lekkość i dużo poczucia humoru, co dla mnie jest plusem, bo Pajączek od zawsze kojarzył mi się z przyziemną postacią z sąsiedztwa, przy której można sobie pozwolić na więcej luzu. I dzięki temu wydaje się widzom bliższy. Jednak to, czego zabrakło mi w produkcjach z jego udziałem (jak i w Peterze Parkerze granym przez Andrew Garfielda), to wyjątkowe poczucie epickości i waga rozgrywanych wydarzeń, z którymi mamy do czynienia w trylogii Sama Raimiego. To właśnie ona nauczyła nas, że z dużą mocą łączy się wielka odpowiedzialność, i zachowała oryginalny duch Pajączka, który opowiadał o zwykłym chłopaku, podejmującym się pracy - a nie chwały - superbohatera. Miała duży wydźwięk moralizatorski i wiele scen, które z czasem stały się ikoniczne dla kina. Tobey Maguire zagrał Spider-Mana, który nie bał się patosu i wyróżnia go to od reszty kandydatów. Był powodem, dla którego zakochaliśmy się w tej postaci na dużym ekranie. I pozostaje ponadczasowym wyborem.
Nie zaprzeczam, że Tom Holland jest idealny do roli Petera Parkera i zajmuje mocne 2. miejsce w moim subiektywnym rankingu Pajączków. Lubię jego poczucie humoru, licealne problemy. Ma jeden z najlepszych superbohaterskich romansów, jakie istnieją! Jednak Tobey Maguire stworzył historię i stał się wzorem kinowego Spider-Mana, który nie zestarzał się po latach. Jest kawałkiem kina, które wyznaczyło ścieżkę dla przyszłości tego gatunku.
Zobacz także:
Spider-Man: Bez drogi do domu - galeria zdjęć