Pseudokibice w kinie. Czy ich wizerunek na ekranie jest prawdziwy?
Temat pseudokibiców w Polsce powraca zawsze, kiedy wydarzają się niepokojące rzeczy w środowisku sportowym. Także - w nieco mniejszym stopniu, ale jednak - pojawiają się, gdy wychodzi nowy film traktujący o działaniach chuliganów. Czy Bad Boy Patryka Vegi będzie mógł wnieść coś ciekawego do ekranowego przedstawienia osób lubiących na meczach oglądać nie tylko boiskowe wydarzenia?
Podejmując refleksję nad kinem w Polsce, można dojść do wniosku, że brakuje w nim filmów traktujących o aktualnych tematach. I choć poziom rodzimych produkcji zdecydowanie zanotował skok jakościowy, to jednak wciąż rzadko zdarzają się produkcje dotykające tego, co w danym momencie zajmuje społeczeństwo. Jasne, ostatnie dwa lata stały pod znakiem Kleru czy teraz Bożego Ciała, ale wciąż zbyt mało jest filmów prowokujących do dyskusji. Być może trudno wziąć się za temat pseudokibiców, bo związany jest z politycznymi konotacjami, ale nie brak u nas przecież twórców z odwagą i chęcią nazywania rzeczy po imieniu. No i jest też Patryk Vega, który zabrał się za opowiedzenie historii mocno osadzonej w kibicowskiej rzeczywistości.
Czy wyjdzie z tego coś bardziej wartościowego od Polityki, dowiemy się, wyruszając do kin w ten weekend, ale możemy spodziewać się, że tak szeroki temat znowu zostanie potraktowany zbyt wybiórczo przez kontrowersyjnego twórcę. Nie mam obaw przed rzuceniem tego przypuszczenia, bo świat chuliganów z szalikami jest bardzo złożony, specyficzny i samo socjologiczne podejście do kilku wybranych newsów z internetu może nie wystarczyć. Filmu jeszcze nie widziałem i Bad Boy może w istocie okazać się rzetelnie wykonaną pracą i mocną produkcją, która pokaże widzom w Polsce nieco szerzej, jak wygląda kibicowskie środowisko od środka. Obawy są jednak uzasadnione, bo nie tylko w naszym kraju były trudności z pokazywaniem pseudokibiców na ekranie i prócz licznych dokumentów, fabularne widowiska nie zawsze przedstawiały grupy chuliganów w taki sposób, aby wyzbyć się filmowego koloryzowania lub patetyczności.
Ktoś może zapytać - po co poświęcać tyle czasu kibolom i silić się na rzetelnie wykonaną dokumentację? Obserwowanie pewnych zjawisk lub działania danej grupy poprzez szklany ekran to świetna okazja do pokazania tego, co dzieje się tu i teraz, a czego nie zawsze mamy świadomość. Kibole to nie tylko maczety i race na stadionach, nawet nie same ustawki w lasach. Temat jest o wiele szerszy i warto byłoby go dotknąć w analogiczny sposób, jak robią to twórcy Narcosa, opowiadając o narkotykowym biznesie. Prawdziwe zdarzenia mieszają się tam z fikcją i w wyniku tego otrzymujemy nie tylko rzetelną narrację, ale też przede wszystkim świetne widowisko genialnie pokazujące specyfikę działań narkotykowych baronów. Nawet jeśli Bad Boy nie okaże się filmem, który opowiada o kibolach w taki sposób, aby podjąć refleksję na ich temat, to przynajmniej Vega nie opowiadał w mediach, że odkryje przed Polakami prawdę o pseudokibicach.
Wspomniałem wcześniej, że w Polsce temat ten nie doczekał się zbyt wielu udanych pozycji i prócz dokumentu Kibol o kulisach konfliktu kibiców z ówczesnym premierem polskiego rządu - Donaldem Tuskiem, nie ma zbyt wielu godnych uwagi produkcji. Fabularną próbą jest choćby film Skrzydlate świnie, w którym Paweł Małaszyński wciela się w ultrasa jednego z klubów, ale musi rozkręcić doping na trybunach zwaśnionej drużyny. Sam koncept pokazuje, że nie do końca odrobiono pracę domową i zabrano się za temat, którego twórcy nie wyczuli w żaden sposób. Zamiast ukazania kibicowskiego światka i moralnych dylematów wiążących się z tym ekstremalnym "hobby", widzowie otrzymali film operujący zasłyszanymi historyjkami i stereotypami. Przemilczmy nawet fakt, że Małaszyński w ogóle nie miał charyzmy na porywanie tłumu kiboli.
Nieco lepiej z tym tematem radzą sobie w Anglii, gdzie piłka nożna traktowana jest jak religia, a kibiców w tamtym kraju trudno swego czasu było nazywać dostojnymi panami w szalikach. Rozróby na trybunach i bójki rywalizujących ze sobą grup kibicowskich były smutną codziennością, która mocno oddziaływała na stan rozgrywek. Zwykli fani swoich drużyn bali się iść na mecze, co finansowo odbijało się czkawką na klubach. Blisko tego tematu jest choćby film Firma w reżyserii Nicka Love'a. Akcja dzieje się we wczesnych latach osiemdziesiątych i pokazuje historię Doma, któremu niezwykle imponuje Bex, charyzmatyczny lider jednej z grup piłkarskich chuliganów. Dzięki swojej charyzmie Dom wchodzi w ich szeregi, ale nie jest gotów na rosnącą falę przemocy. Choć zdecydowanie nie jest to największe dzieło kinematografii, to jednak Love w swoim filmie pokazał właśnie dylematy moralne wiążące się z tym "hobby" i sytuacje, które nie zawsze mają proste rozwiązanie.
Swobodę w akcjach pseudokibiców w Anglii przerwały działania rządu, na czele którego stała Margaret Thatcher. Przelana krew, poważne uszczerbki na zdrowiu, a nawet częsta śmierć biorących udział w walkach - wszystko to sprowokowało stanowcze działania, a właśnie te brutalne zdarzenia pokazują filmy z serii Hooligans. Lexi Alexander w swoim pełnometrażowym debiucie pokazał, że bycie kibolem nie wiążę się tylko z burdami na stadionie, ale też wiele w imię zasad można stracić życie. Film z 2005 roku brutalnie pokazuje bezsens podejmowania walki na śmierć i życie w imię swojego ukochanego klubu. Jednocześnie daje też do zrozumienia, że piłka nożna to coś więcej niż sport – to religia.
Po Hooligans drugą bardziej znaną produkcją jest Football Factory, w której głównym bohaterem jest Tommy Johnson, urozmaicający swoje życie spożywaniem alkoholu i przypadkowym seksem. Najbardziej czeka jednak na weekendy, kiedy to może dać upust swoim emocjom poprzez machanie szalikiem kibicując swojej drużynie. Tutaj jednak twórcy niesieni byli przez wodze fantazji i zdecydowanie lepiej zobaczyć film Cass - opartą na faktach historię Cassa Pennanta. Czarnoskóry chłopak mieszkający w białej dzielnicy Londynu z czasem staje się jednym z bardziej szanowanych przestępców w Anglii, zaczynając właśnie od przewodzenia grupom chuliganów z piłkarskich stadionów. Tym samym film ten pokazuje, jak krótka jest droga od stadionu do rządzenia przestępczym światkiem.
Będąc jeszcze przy brytyjskich produkcjach, nie można nie wspomnieć o filmie I.D., który pokazuje nie tylko środowiskowo kibicowskie od środka, ale też przybiera nieco inną perspektywę. Głównymi bohaterami są policjanci, którzy podając się za kiboli, będą musieli pokazać poprzez swoją agresję, że należy im się miejsce wśród chuliganów. Wydarzenia pozostawią na nich trwały ślad i bez wątpienia właśnie ten film BBC przybiera tak istotną perspektywę.
Z innych wartych uwagi filmów jest jeszcze Kibolski Świat, w którym oglądamy kibicowskie środowisko w Rosji, oraz Gegengerade, pozwalającym nam zajrzeć do kibiców niemieckiego klubu St. Pauli. To właśnie w tej produkcji twórcy najmniej patyczkowali się z pokazaniem wszystkich niewygodnych aspektów kibicowskiego światka. Zdecydowanie pozycja dla ludzi o mocnych nerwach.
Widzimy zatem, że Anglicy przewałkowali ten temat w kinematografii, a ponieważ zrobiono już porządek z kibolami, nie ma potrzeby przypominania tego mniej chlubnego momentu z historii brytyjskiego sportu. Niestety u nas wciąż rzadko porusza się te kwestie, a przecież absurdów nie brakuje i udowodnił to Patryk Vega, tworząc film w oparciu o raptem kilka ostatnich doniesień zza kulisowych działań Wisły Kraków. Tematów nie brakuje i można też bawić się gatunkami,bo niektóre sytuacje świetnie wpasują się w dramat, akcyjniak lub komedię.
Źródło: fot. fb.com/PatrykVegaOfficial/