Stara szkoła filmowa może odejść w odstawkę. Pandemia zmienia sposób pracy na planie
Spojrzenie w harmonogram premier kinowych nie nastraja optymizmem. Z powodu pandemii branża masowo odwołuje debiuty najbardziej kasowych produkcji, ale to dopiero początek zmian, jakie mogą czekać ten segment gospodarki. Zdalne technologie mają szansę odmienić oblicze współczesnego kina.
Pandemia nie oszczędziła miłośników kina. Choć część studiów wróciła do pracy po pierwszym pandemicznym wstrzymaniu światowej gospodarki, dziś ciężko wypracować finansowy sukces na dystrybucji kinowej, o czym najlepiej świadczy masowe przesuwanie premier topowych filmów na bliżej nieokreśloną przyszłość. Choć twórcy wydali już pieniądze na produkcję, to przychodów ze sprzedaży biletów nie zobaczą jeszcze przez kilka długich miesięcy.
W takiej atmosferze w głowach przedstawicieli branży rozrywkowej rodzą się najczarniejsze scenariusze, takie jak wizja masowego zamykania zarówno multipleksów, jak i małych kin studyjnych. Jednak znacznie istotniejsza rewolucja może rozgorzeć w zupełnie innym miejscu, na planie filmowym, który nawiąże romans z technologiami do pracy zdalnej.
Serwis Deadline poinformował, że pod egidą Patricka Aiello oraz Timura Bekmambetova powstanie dość nietuzinkowy film z gatunku SF, który swoim charakterem ma przywodzić na myśl Dystrykt 9. Będzie to opowieść skupiająca się wokół problematyki prywatności oraz inwigilacji, ale to nie tematyka przykuła moją uwagę, a sposób, w jaki Bekmambetov podejdzie do jej realizacji.
Kazachski reżyser w trakcie rozmów ze studiem Universal zaprezentował bowiem technologię, która pozwoli nakręcić film wyglądający jak produkcja komercyjna z górnej półki, ale jej budżet będzie zbliżony do środków potrzebnych do realizacji klasycznego thrillera. Wszystko dzięki wykorzystaniu metodologii pracy zdalnej.
Bekmambetov nie po raz pierwszy pokazuje, że nie po drodze mu z ograniczeniami narzucanymi przez tradycyjny przemysł rozrywkowy. Na swoim koncie ma już kilka eksperymentów z formą filmową, które udowadniają, że można robić kino inaczej niż wszyscy. Wystarczy wspomnieć m.in. Profil z 2018 roku, który został zrealizowany jako zapis wideorozmów i czatów rozgrywanych wyłącznie na ekranie komputera. Doświadczenie zebrane podczas kręcenia tak ekstrawaganckich dzieł w czasie totalnej wolności twórczej sprawiło, że Bekmambetov mógł wykreować się na eksperta od filmów przełamujących bariery czasów pandemii.
I tak nowy film SF, który wyjdzie spod ręki tego reżysera, zostanie stworzony przy wykorzystaniu środków pracy zdalnej. Aktorzy oraz ekipa techniczna nie będą mieć ze sobą bezpośredniego kontaktu, co pozwoli zachować dystans społeczny tak ważny w dobie pandemii koronawirusa. Oznacza to, że Eva Longoria oraz Ice Cube zaangażowani do tego projektu będą grać we własnych domach, a wszystkie procesy na planie będą realizowane za pośrednictwem internetu.
Kiedy pierwsza fala koronawirusa uderzyła w Stany Zjednoczone, podobne wyzwanie podjęła ekipa serialu All Rise, tu mamy jednak do czynienia z produkcją przeznaczoną na rynek kinowy. Jeśli Bekmambetovi uda się zrealizować swój plan, jego dzieło może stać się ważnym elementem na drodze do popchnięcia kinematografii na nowe, wciąż nieprzetarte szlaki pracy zdalnej. Zwłaszcza że umowa z Universal zakłada stworzenie aż pięciu filmów wykorzystujących nowatorskie metody pracy tego reżysera.
Bekmambetov rozpoczyna ścisłą współpracę z wytwórnią w najlepszym możliwym momencie. Z jednej strony pandemia koronawirusa przyczyni się do drastycznego obniżenia budżetów – w końcu skoro nie chodzimy do kin, to twórcy nie zarabiają na biletach – z drugiej zaś lada moment możemy spodziewać się masowej ekspansji rozwiązań z zakresu technologii 5G, która znacząco ułatwi komunikowanie się w czasie rzeczywistym bez zbędnych opóźnień i przesyłanie dużych pakietów danych. To wszystko sprawia, że branża filmowa z chęcią otworzy się na metody pracy, które pozwolą kręcić nowe produkcje taniej i bezpieczniej, przy jednoczesnym zachowaniu ich wysokiej jakości.
Jasne, małe telefony klasy premium prawdopodobnie nigdy nie zastąpią pełnowymiarowych kamer filmowych, jednak z roku na rok korporacje pokroju Apple, Huawei czy Samsunga udowadniają, że są w stanie przesunąć poprzeczkę funkcjonalności swoich sprzętów jeszcze wyżej, niż mogliśmy się tego spodziewać. Nowy iPhone kręci materiały w formacie ProRAW i wykorzystuje technologię LiDAR do pomiaru głębi obiektów. A ta może zostać wykorzystana np. w procesie generowania danych fotogrametrycznych na potrzeby produkcji animowanych. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że za kilka lat topowe smartfony będą mogły posłużyć jako narzędzie do performance capture i aktorzy dzieł pokroju nowego Króla lwa zanimują swoje postacie z własnego domu, bez konieczności odwiedzania studia filmowego.
Na tym jednak nie kończą się możliwości, jakie przed branżą filmową stawiają nowe technologie. Wraz z debiutem nowych kart graficzny z linii RTX 30XX firma NVIDIA zaprezentowała narzędzie do automatycznego usuwania tła z live streamów. Po zainstalowaniu oprogramowania Broadcast twórcy mogą skorzystać z potencjału sztucznej inteligencji, aby wymazać wszystko, co znajduje się za ich plecami, bez konieczności wyposażanie się w green screen. Algorytmy wyszkolone w procesie uczenia maszynowego rozpoznają sylwetkę i wyszparują ją automatycznie, w czasie rzeczywistym.
Mając pamięci to, jak rewelacyjnie prezentował się The Mandalorian kręcony przy wykorzystaniu wirtualnych plenerów, możemy tylko wyobrazić sobie, dokąd zaprowadzi nas technologia tego typu. Jeśli uda się połączyć ze sobą narzędzia pracy zdalnej oraz sztuczną inteligencję, praca na planie przejdzie sporą metamorfozę. W końcu dziś nic nie stoi na przeszkodzie, aby sceny dialogu między dwoma postaciami realizować wyłącznie w modelu zdalnym. Po zamocowaniu kamery oraz oświetlenia na zrobotyzowanych wysięgnikach i podłączeniu tego sprzętu do sieci 5G cały proces realizacji mógłby być przeprowadzony przez internet. Owszem, sceny kaskaderskie bądź wykorzystujące animatronikę nadal wymagają obecności w studiu, jednak nie każdy film naszpikowany jest efektami specjalnymi.
Nie łudzę się, że nagle branża filmowa zwolni połowę specjalistów i kolejni Avengersi będą nagrywani za pośrednictwem iPhone’a osadzonego na gimbalu DJI. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby nowe filmy Bekmambetov spowodowały mały wyłom w branży i doprowadziły do popularyzacji systemów autonomicznych, sztucznej inteligencji oraz rozwiązań zdalnych. Kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy o metodzie pracy Screenlife opracowanej przez tego reżysera, mogliśmy rozpatrywać ją wyłącznie jako nowinkę i kuriozum technologiczne ekscentrycznego twórcy. Dziś wizja kina nowej technologicznej fali wydaje się znacznie bardziej atrakcyjna z punktu widzenia studiów filmowych. Jeśli Bekmambetov dotrzyma słowa i duchowy spadkobierca Dystryktu 9 będzie równie efektowny co hollywoodzkie produkcje, a przy okazji pochłonie znacznie mniej środków, możemy spodziewać się nowego otwarcia w świecie kina.
Chciałbym wiedzieć, dokąd to wszystko zmierza i jak dokładnie będą wyglądały filmy kręcone przy wykorzystaniu nowoczesnych technologii inteligentnych oraz metod produkcji zdalnej. Obawiam się jednak, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć, do jak głębokich zmian może dojść w tej branży. Być może ten przełom skończy się w momencie wygrania z koronawirusem i w czasach postpandemicznych po raz kolejny Bekmambetov odsunie się w cień i zniknie z głównego nurtu. A być może jego pomysły przyczynią się do stworzenia podwalin kina 2.0, które całym garściami czerpie z potencjału sztucznej inteligencji umożliwiającego podmianę aktorów przy wykorzystaniu technologii deep fake. O tym, do czego to wszystko doprowadzi, dowiemy się nie wcześniej niż za kilkanaście miesięcy.