Świat NCIS dobrze pokazuje serial Agenci NCIS: Los Angeles. Wyjaśnię, dlaczego
Agenci NCIS: Los Angeles to dobry serial, który od lat wciąga widzów na całym świecie. W Polsce jest emitowany na kanale TV6 we wtorki i w środy o 20:00 i 21:00.
Świat NCIS to prawdziwy fenomen w historii seriali. Niewielu pamięta, że jego fundamentem był Agenci NCIS – spin-off popularnego w latach 90. serialu JAG – Wojskowe Biuro Śledcze. Po latach JAG zszedł na dalszy plan, podczas gdy NCIS nie tylko wciąż jest produkowane, ale doczekało się także kolejnych seriali, w tym słonecznego hitu Agenci Agenci NCIS: Los Angeles.
Agenci NCIS: Los Angeles to wyjątek w uniwersum
Uniwersum NCIS składa się już z kilku seriali, a kolejne są planowane. W gruncie rzeczy są one związane z tytułową agencją, która zajmuje się jedynie sprawami związanymi z Marynarką Wojenną Stanów Zjednoczonych i Korpusem Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych. Agenci NCIS w dużej mierze skupiali się na tym przez ponad 20 lat emisji, ale gdy powstały przygody agentów w Los Angeles, zdecydowano się trochę rozruszać tę formułę i ją rozbudować.
W odróżnieniu od pierwowzoru nie wszystkie sprawy kryminalne na przestrzeni 14 sezonów mają ścisły związek z amerykańskim wojskiem, ponieważ twórcy pozwolili sobie na nadanie tej organizacji większego znaczenia. Dlatego pojawiają się wątki z terrorystami i krajowym zagrożeniem, które zmuszają do współpracy z innymi agencjami, takimi jak CIA, FBI czy Departament Sprawiedliwości. To pozwala na większą różnorodność spraw kryminalnych. Nadal pojawiają się te związane z wojskiem, ale dzięki takiemu podejściu serial emitowany obok Agentów NCIS wyróżniał się i budował wrażenie równie interesującej rozrywki bez poczucia powtarzalności czy wtórności. To nadaje mu wyjątkowości w tej franczyzie.
Twórcy też pozwalali sobie na budowę większych historii, które mogły zaowocować tak zwanymi crossoverami. Oznacza to, że postacie z Agentów NCIS pojawiały się w Los Angeles. Nie tylko oni! Nawet stworzono powiązanie z popularną produkcją Hawaii 5.0, a potem z jedną z najnowszych odsłon pod tytułem NCIS: Hawaje. Dzięki temu ten świat sprawiał wrażenie autentycznie żywego, bogatego i ciekawego z perspektywy widza, ponieważ mogą pojawiać się wspólne wątki z innymi lubianymi serialami i postaciami. Nie było tego dużo, ale wykorzystano to jako zaletę.
Konwencja Agentów NCIS: Los Angeles
Jest to tak zwany procedural, tak jak oryginał. To oznacza, że podstawą serialu są wątki kryminalne rozpisane przeważnie na pojedyncze odcinki, ale nie brak takich większych historii przygotowanych na kilka epizodów. To zmusza scenarzystów do wykazania się kreatywnością, aby każdy odcinek dostarczył wrażeń, nie miał w sobie krzty monotonności i pozwalał na dobrą rozrywkę. Przyglądając się tym czternastu sezonom, można powiedzieć jedno: w większości się udało.
Cała konwencja oparta jest na postaciach. Sprawy, którymi się zajmują, są istotne, ale to oni są najważniejsi. Dobrze dobrana obsada, mająca odpowiednio działającą chemię, pozwoliła stworzyć coś, co angażuje i bawi. Jako że sam zawsze preferowałem wersję z Los Angeles od oryginalnej, powiem nawet, że zrobili to lepiej, choć początkowo nic na to nie wskazywało. Serial zawsze na początku musi odnaleźć swoją tożsamość, tak jak aktorzy muszą zrozumieć swoje postacie. Dopiero z czasem wszystko działało coraz lepiej, a protagoniści zaczęli sprawdzać się na ekranie fantastycznie. Świetnie dobrana ekipa sprawiła, że ich relacje stały się atrakcją, często ciekawszą od spraw kryminalnych.
Całość jest odpowiednio wyważoną mieszanką intrygi kryminalnej, humoru oraz emocji. Jednak ten serial jest lżejszy niż czasem zbyt poważny pierwowzór, co przekłada się na często lekką, przyjemną formę rozrywki. Słoneczne Los Angeles niewątpliwie odgrywa w tym kluczową rolę. Nie zrozumcie mnie jednak źle: to nie jest lekkość w postaci komedii, pomimo dużej dawki humoru. Nadal jest tutaj miejsce na dramaturgię, powagę i odpowiednio emocjonalny rozwój postaci. Bohaterowie przez te lata bardzo dojrzeli i się zmienili. Ta specyficzna mieszanka sprawdza się na ekranie i daje poczucie niezłej rozrywki, która dobrze bawi.
NCIS: Los Angeles pokazuje siłę tej franczyzy i jej rozwoju poprzez konstrukcję fabuły odcinków, sezonów oraz to, jak wszystko łączy się we wspólnym uniwersum. Zaletą jest to, że nie trzeba być na bieżąco z każdą serią, by móc wejść do świata agentów. Budowa wątków jest tak przystępna, że pozwala bez problemu zacząć w trakcie i czerpać taką samą rozrywkę jak osoby oglądające na bieżąco. To podstawowa rzecz, którą trzeba dobrze zrobić przy każdym proceduralu, a seriale z NCIS pod tym względem są wzorem.
Nie nazwałbym tego jednak serialem do kotleta, jak niektóre produkcje bywają nazywane przez widzów. Jasne, jest to prosta konstrukcja rozrywki, ale spełnia swój cel całkowicie! Pozwala na relaks, wyłączenie myślenia i dobrą zabawę. Nie każdy serial musi być poważny i mroczny, by być dobry. Dlatego dla takich projektów jak Agenci NCIS: Los Angeles zawsze znajdzie się miejsce w świecie seriali.