Najnowsza recenzja redakcji

Po finałowych wydarzeniach z poprzedniego sezonu założyć można było, iż pierwszy odcinek ósmej serii będzie kontynuować wątek podjęty przez twórców. Nic bardziej mylnego. Epizod nie tylko odcina się od wszystkiego, co do tej pory widzieliśmy, ale serwuje nam niespodziewany powrót jednego z najbardziej czarujących i charyzmatycznych oszustów, jakiego spotkaliśmy na przestrzeni wszystkich siedmiu sezonów - Pierre’a Despereaux. Tym razem występuje on w roli szefa Interpolu.

Wielu może zarzucić scenarzystom wtórność pomysłu. Błąd! Główną siłą odcinka jest niejednoznaczność tej postaci, a jej przeszłość (wykreowana sztucznie czy nie) intryguje i wciąga. Czy faktycznie Despereaux zaczynał jako zwykły urzędnik Interpolu, by później przeistoczyć się w złodzieja-gentelmana? A może była to tylko kolejna z jego sztuczek, by zmylić Shawna i Gusa? Nie jest to istotne - całość na ekranie sprawdza się znakomicie, widz nie ma czasu zastanowić się, co jest prawdą, a co nie, bowiem akcja pędzi jak szalona. Ponieważ cały wątek dzieje się w Londynie, nikogo nie powinno dziwić, że do roli czarnego charakteru zatrudniono Vinniego Jonesa. Po raz kolejny wciela się w tę samą postać co zwykle, niemniej jednak dzięki swojej roli wynosi on produkcję o jeden poziom wyżej.

Choć w tym szaleństwie jest metoda, to byłam wielce niepocieszona, iż wydarzenia z siódmego sezonu zupełnie nie miały wpływu na naszych głównych bohaterów i w żaden sposób nie zaobserwowałam ich dalszego rozwoju. To dalej ten sam niezawodny duet rozwiązujący zagadki kryminalne (podobieństwo do pary Holmes-Watson nie jest przypadkowe), niemniej jednak pozostali oni dwoma rozpieszczonymi "dzieciakami" nietraktującymi niczego poważnie. I choć ich występ oraz interakcje ogląda się znakomicie, to miałam wrażenie, że aktorzy po raz kolejny powielają swoje role, nie dodając do nich niczego nowego. Sprowadzono ich bardziej do dwuwymiarowych karykatur samych siebie, a nie pełnoprawnych postaci, które potrafiły nas przecież nieraz zaskoczyć.

Powrót Despereaux sam w sobie bardzo mnie ucieszył, niemniej z uwagi na fakt, że wypełnił 90 procent całego odcinka, zabrakło miejsca dla jakże uwielbianej przez mnie dedukcji w wykonaniu Shawna. Coś za coś.

[video-browser playlist="633945" suggest=""]

Drugi epizod jest za to po prostu świetny. Świat przedstawiony w Świrach z odcinka na odcinek coraz bardziej się zmienia. O ile twórcy w większości skupiają się na sprawach tygodnia lub tytułowych bohaterach, tak tym razem "świry" są zaledwie tłem dla dużo ciekawszej historii. Lassiter zostanie bowiem ojcem i widzimy, jak z twardego, bezkompromisowego gliny rodem z "CSI" przeistacza się w mięczaka, który boi się własnego cienia.

Choć w serii nigdy nie było miejsca dla zbytniego moralizowania, to jednak otrzymujemy parę (naprawdę niezłych) mądrości życiowych w dobrze nam znanym komediowym stylu. Nie sposób się nie uśmiechnąć, gdy Lassiter wygłasza długie monologi czy to w stosunku do podejrzanego, czy swojego starego zespołu. Oczywiście cała w tym zasługa Shawna i jego nowego programu motywacyjnego "Seize", dzięki któremu ma zamiar stać się life coachem z prawdziwego zdarzenia. W tym miejscu muszę przyznać, że moje wcześniejsze narzekanie na brak rozwoju postaci mogło być trochę przedwczesne. Okazuję się, że wydarzenia finałowe miały i mają znaczący wpływ na życie bohaterów, a żal i rozczarowanie towarzyszą postaciom każdego dnia.

Ósmy sezon od samego początku zaskakuje. Nie sądziłam, że scenarzystom uda się jeszcze w jakikolwiek sposób zaintrygować widza oraz pozwolić głównym bohaterom zejść na drugi plan. Jedyny zarzut, jaki mam w stosunku do produkcji, to odejście od koncepcji postaci Shawna z pierwszego sezonu. Był on wtedy nieokrzesanym "medium" potrafiącym zdziałać cuda na miejscach zbrodni, a teraz nie robi praktycznie nic i jest tylko bardzo dobrym obserwatorem. Niemniej jednak obecny koncept sprawdza się w stu procentach, a jeśli dodamy do tego typową dla serii odrobinę humoru i szaleństwa, to otrzymamy przyzwoity serial komediowy, idealny na sobotnie popołudnie.