Gdzieś daleko, za górami i lasami, leży kraj o wdzięcznej nazwie Tabulistan. Kraj to mały, ale zamieszkały przez patriotów, którym na sercu leży dobro i sława ojczyzny. Jedyny problem polega na tym, że w wielkim świecie nikt o nim nie słyszał…. Dyktator Tabulistanu ma tego dosyć. Najwyższy czas, żeby o jego państwie zrobiło się głośno! Najwyższy czas zrobić coś spektakularnego – na przykład wysadzić w powietrze wieżę Eiffla. Ta zaszczytna misja zostaje powierzona dwóm odważnym, acz nie do końca rozgarniętym pasterzom. Zamachowcy-samobójcy, Feruz (Michaël Youn) i Muzafar (José Gracia), wyruszają w swą ostatnią drogę, docierają do Francji i stają w twarzą twarz z najgorszym wyzwaniem w życiu: Francuzami.
Trailery i materiały wideo
Vive la France Trailer
Najnowsza recenzja redakcji
Tabulistan to mały kraj, który mieści się w baśniowym miejscu "za górami, za lasami". Mieszkają tam sami patrioci, którzy zrobią wszystko dla swojej ojczyzny. I w końcu nadarza się okazja. Dyktator tego państewka postanawia rozsławić kraj na cały świat. Jak to zrobić? Oczywiście wybuchowo. Dwóch pasterzy zostaje wybranych do specjalnej misji. Feruz i Muzafar mają ruszyć w podróż do stolicy Francji i wysadzić wieżę Eiffla, symbol Paryża i jedną z najbardziej rozpoznawalnych budowli na świecie.
Lubicie "Borata" i "Dyktatora"? Ten film jest dla Was. Michael Youn (reżyser i główny bohater) uderza w te same tony co filmy z Sachą Baronem Cohenem. Ma być absurdalnie, śmiesznie i... jeszcze bardziej absurdalnie. Tym razem jednak do tego miksu dorzucono Francję, co działa, bo komedie z kraju nad Loarą od wielu lat bawią widzów na całym świecie ("Nieobliczalni", "Wyszłam za mąż, zaraz wracam" czy "Tylko nie miłość"). Francuzi doskonale rozumieją, co bawi widzów, i dobrze im idzie eksponowanie tych atutów: lekkości, barwnego aktorstwa, frywolnego humoru. Dodajcie do tego absurdalną tabulistańską rzeczywistość.
Feruz i Muzafar - uczący się o Francji, a potem przemierzający ten kraj - są po prostu zabawni. Sceny takie jak mecz rugby czy lekcja o francuskich kobietach powinny rozbawić każdego. Poczciwi Tabulistańczycy słysząc, że we Francji nie można uderzyć kobiety, próbują nawet dopytywać: "A co, jeżeli się odezwie?".
Film krytykowano za wulgarność i rasizm. Niektóre sceny są zwyczajnie głupie, ale daleko mi do tego, by oskarżać francuskich twórców o rasizm. W równym stopniu śmieją się z samych siebie i z francuskich przywar, co z Arabów. Przykładem tego może być lista dziesięciu najczęściej używanych słów we Francji. Oprócz standardowego "co słychać", znajdziemy jeszcze "kretyna", "kretynkę" i "idiotę". Niech żyje Francja! droczy się z gorącymi kwestiami, dlatego może sprawiać wrażenie filmu wulgarnego. Fanów Borata to nie ruszy, a wszyscy inni powinni przygotować się i uzbroić w sporo luzu oraz dystansu, najlepiej takiego francuskiego.
Dwóch mało rozgarniętych Tabulistańczyków ogląda się z niesamowitą przyjemnością. Chociaż film jest niejako kopią pomysłu o Boracie, to i tak warto go obejrzeć. Niech żyje Francja! po prostu bawi.
Wydanie DVD |
Dodatki: zwiastun, zapowiedzi |
Język: francuski – DD 5.1, polski (lektor) |
Napisy: polskie |
Obraz: 2.4:1 |
Wydawca: Monolith |