Białoruś, rok 2020. Trwają protesty po sfałszowanych przez Łukaszenkę wyborach prezydenckich. Antyreżimowa dziennikarka Lena prowadzi transmisję z brutalnej pacyfikacji pokojowej demonstracji. Namierza ją milicyjny dron, lecz Lena kontynuuje relację i zostaje zatrzymana. Jej mąż Ilja robi wszystko, żeby uratować żonę, lecz władza jest zdeterminowana, by złamać ich oboje. Film jest inspirowany historią białoruskich dziennikarzy Igora Iljasha i Katsiaryny Andreyvej, która została aresztowana w listopadzie 2020 roku. [opis festiwalowy]
Aktorzy:
Aliaksandra Vaitsekhovic, Palina Chabatarova (1) więcejReżyserzy:
Mara TamkovichProducenci:
Katarzyna OcioszynskaScenarzyści:
Mara TamkovichPremiera (Świat):
7 czerwca 2024Kraj produkcji:
PolskaCzas trwania:
81 min.Gatunek:
Biografia, Dramat
Trailery i materiały wideo
Pod szarym niebem - trailer
Najnowsza recenzja redakcji
Inspiracją filmu Pod szarym niebem jest historia małżeństwa białoruskich dziennikarzy: Igora Iljasha i Katsiaryny Andryevej, która została aresztowana przez władzę w listopadzie 2020 roku. Reżyserka Mara Tamkovich rozwinęła fabułę z krótkometrażówki własnego autorstwa i ten aspekt jest odczuwalny w pełnometrażowej wersji. Czuć, że nie ma za bardzo w tej opowieści mięsistej treści na więcej niż krótki metraż i w efekcie tego jest to kształtowane w kronikarski, ale też powtarzalny sposób; powiela kilka razy te same motywy, nie pozwalając za bardzo dodać do tematu coś więcej. Nie czuć, by – wbrew pozorom – w tych wydarzeniach był materiał na film trwający 82 minuty.
Z jednej strony przedstawiana historia jest ważna, bo opowiada o faktach, które dawały nadzieję wielu Białorusinom na zmianę sytuacji w kraju, ale nic z tego nie wyniknęło. Z drugiej strony reżyserka opowiadając historię małżeństwa, robi to w sposób kronikarski: dostajemy szereg wydarzeń, które albo znamy z mediów, albo można domyślić się z różnych strzępów informacji, że to potoczyło się taką drogą. Chciałoby się po samym seansie czuć jednak, że film mówi coś więcej o tych postaciach, co nadaje ich decyzjom i podejmowanym krokom uzasadnienia i pozwala ich zrozumieć. Pod szarym niebem stara się pogłębiać określone rzeczy, ale nie do końca to wychodzi pod kątem prowadzenia narracji. Dostajemy pokaz zakłamania Białorusi jako państwa i tworzenia cyrku z procesu sądowego, czyli coś, o czym doskonale wiemy, ale chciałoby się, aby na ekranie to zostało jakoś ciekawie pokazane, napiętnowane lub skomentowane, a nie tylko podane na sucho bez niczego. Trudno jakoś wyciągnąć z Pod szarym niebem coś więcej poza podaniem dość oczekiwanych faktów, które niczym nie zaskakują, biorąc pod uwagę tematykę filmu.
Tym, co dodaje kolorytu, jest relacja pary dziennikarzy. Kobieta zostaje aresztowana i w krótkim czasie z potencjalnych dwóch miesięcy areszt przeradza się w osiem lat. On zamiast uciekać do Polski, zostaje i stara się jakoś o nią walczyć i wspierać. Nie można zaprzeczyć, że są w tym emocje, Aliaksandra Vaitsekhovic oraz Valentin Novopolskij tworzą duet prawdziwy i przejmujący. Taki, który od razu pozwala uwierzyć w łączące ich uczucie i dostrzec tę iskrę, która oboje napędza. Gdyby sama fabuła mogła więcej od nich wymagać, Pod szarym niebem wiele by zyskało. A tak oglądając ten film do końca, nie czuć, dlaczego Lena podejmuje takie decyzje i ryzykuje życiem, stawiając opór władzy. Czy jednak czysto filmowo ten aspekt nie powinien być widzom klarownie pokazany, aby można było to poczuć i zrozumieć? Nie wystarczy sam fakt stawiania oporu dyktaturze w Białorusi. To jest pójście na skróty, które emocjonalnie i fabularnie nie spełnia odpowiednich obietnic, jakie ten temat automatycznie składa. Nie każdy z nas musi rozumieć życiowe decyzje aktywistów oraz idealistów, a tego typu filmy inspirowane faktami powinny jednak postarać się przedstawić to tak, aby widz zakończył seans ze zrozumieniem postaci.
Nie da się zaprzeczyć, że w zalewie filmów poruszających kwestię wojny w Ukrainie, dobrze jest pamiętać, że w Białorusi nie jest dobrze. To jednak nie pozwala mi zachwycać się nad Pod szarym niebem. Oddaje on wszystko tak, jak można oczekiwać i przewidywać, a do tego jest trochę emocji, ale nie ma tu głębszego ich poruszenia oraz czegoś mocniejszego fabularnie poza pokazaniem oczywistych faktów. Nawet zaprezentowanie ujęć z pracy dziennikarki, która jest inspiracją filmu, niewiele tu zmienia. Dobrze zagrany, ale nie jest to coś, co będzie wywoływać w widzu jakieś głębsze reakcje.