
Miłość, rock i pelargonie! Pierwsza część przygód wiedźmy balkonowej Anieli Jasnej i jej kota Grażyny. Zapnijcie pasy i ruszajcie na spotkanie z urban fantasy, jakiego jeszcze nie było! Wiedźma balkonowa Aniela Jasna nie ma łatwego życia. Główne źródła jej problemów to: – matka, bezpruderyjna lwica korporacji (sztuk jeden); – sąsiad, postrzelony pisarz grozy Demonicjusz Wolff (sztuk jeden); – koledzy i koleżanki z Wiedźmowej Rady Osiedla (sztuk o wiele za dużo). W domu Anieli niepodzielnie rządzi kot Grażyna, mistrz ciętej riposty i wciągania kebaba na czas, a magia płynie w rytm muzyki Backstreet Boysów – co czasami (lub: prawie zawsze) oznacza afery, przypały i kłopoty. Ale choć Aniela jest tą powszechnie wyszydzaną wiedźmą od „głupich pelargonii“, to ona będzie musiała zrobić porządek, gdy miastu zacznie zagrażać złowrogi Kościej Suchotnik, tajemniczy demon ściągający na świat suszę. Tylko jak pokonać demona, gdy przypadkiem tracisz moce, a za jedyne wsparcie masz rąbniętego pisarza, gadającego kota i… złośliwego przybysza z innego świata? „Do Jasnej Anielki“ to brawurowo napisana historia, która łączy humor Terry’ego Pratchetta, szaloną wyobraźnię autorki i tematy ważne społecznie. Czegoś takiego w polskim urban fantasy jeszcze nie było!
Premiera (Świat)
11 marca 2025Premiera (Polska)
11 marca 2025Liczba stron
360Autor:
Sylwia DecGatunek:
FantasyWydawca:
Polska: Prószyński i S-ka
Najnowsza recenzja redakcji
Niezwykle kolorowa i zwariowana okładka projektu Magdaleny Babińskiej momentalnie wprowadza nas w charakter powieści Do jasnej Anielki. Balkony i demony, równie kolorowy i szalony. Oto Aniela Jasna. Jest wiedźmą, z pozoru niepozorną, taką „od kwiatków”. Niby nic, zwłaszcza w oczach o wiele potężniejszych wiedźm i magów z Wiedźmowej Rady Osiedla, którzy skupiają się na wielkim biznesie, urbanizacji i interesach z półświatkiem, a ściślej mówiąc, na manipulacji ludźmi ze stołków kierowniczych we wszystkich wymienionych dziedzinach. Aniela ma tylko okulary, przez które potrafi dostrzegać problemy roślin, a pod ręką zawsze magiczny sznureczek, spryskiwacz i nożyczki. Jednak okaże się, że to właśnie jej przypadnie w udziale walka z demonem spoza naszego Kręgu, Kościejem Suchotnikiem, podstępnie przybywającym pod postacią suchych, rozcapierzonych liści. Kościej sprowadza na świat suszę totalną. Cóż to takiego – ot, parę uschniętych kwiatków na balkonie, powiedzielibyście. Tak samo zlekceważyła niepokój Anieli Osiedlowa Rada, ale spróbujcie żyć na pustyni… Kto wesprze Anielę w nierównej walce? Gość z innego wymiaru, dosyć niechętnie i pogardliwie nastawiony do zastanej rzeczywistości? A może wspomoże ją ekscentryczny sąsiad i równie ekscentryczny koci chowaniec?

Stawiałabym na całą trójkę, bo perypetie Anieli – nawet te większego kalibru (patrz: walka z Kościejem Suchotnikiem) czy nieco mniejsza, ale nie mniej spektakularna potyczka z tulipanami, które zmieniły się w gryzipany (a wierzcie mi, zębiska miały ogromne) – bledną na tle jej przemyśleń i bogatego anturażu, pełnego osobników wszelakich, ludzkich i nieludzkich, opisanych z taką werwą, że oko bieleje. Od wielkich "rekinic biznesu", do których zalicza się matka Anieli, przez nader plastyczne sylwetki zadufanych w sobie wiedźm i czarodziejów oraz wspomnianego szalonego sąsiada Demonicjusza, ekstrawaganckiego pisarza grozy, potrafiącego paradować w futrze i kolczastym wianuszku na głowie, po domowników Anieli. Z domowników panny Jasnej na pierwszy plan wysuwa się oczywiście kot Grażyna, stworzenie o niewyparzonym pysku i przedziwnych upodobaniach (obżeranie się kebabem po północy, harleye i opera), a po nim istoty, które wiedźma balkonowa niechcący stworzyła, w tym bardzo przerośnięta biedronka imieniem Mszycożerca, latające duszki ogórków Łajduszki, katujące uszy jedną jedyną piosenką Backstreet Boys, dygający Pan Pelargonia oraz pewien zamiokulkas, który nie kwitnie, ale za to umie pić bruderszaft. Mam wrażenie, że wyobraźnia Sylwii Dec nie zna granic...
Miejscami jej bohaterowie wydają się nieco przerysowani, ale odrobina karykatury i niezłej satyry na społeczeństwo jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Balkony i demony są kolorowe, rozbuchane życiem wszelakim, nieco chaotyczne, ale okiełznane, z ekologicznym przesłaniem, które wnika w czytającego niezauważenie, jak porządne czary-mary wiedźmy balkonowej.
Tytuł powieści jest majstersztykiem – nie dosyć, że Do jasnej Anielki na cześć bohaterki Anieli Jasnej, to jeszcze jakże chwytliwe Balkony i demony.
Debiut Sylwii Dec wiele obiecuje na przyszłość – lekkość pióra, bystre oko uważnego obserwatora rzeczywistości, przedstawionej w nieco krzywym zwierciadle, dużo humoru, nutę melancholii i wiele zieloności, bez której byłoby nam trudno żyć. No i ostrego języczka kota Grażyny, nie zapominajmy o nim! Chcemy więcej Grażyny, kochającego pieśni operowe i poetykę ryku harleyowego silnika! A jako że zakończenie wydaje się otwarte, czekamy z niecierpliwością…
Pokaż pełną recenzję

