Finał wciągającej i zaskakującej historii o przygodach Leslie. Antropomorficzni bohaterowie, dystopijny świat i wartka akcja. Do tego precyzyjnie skonstruowany scenariusz i piękna warstwa graficzna. Mirka Andolfo - twórczyni Wbrew naturze - wydaje się być na prostej drodze do zostania wielką komiksową gwiazdą. Debiut pierwszego zeszytu "Wbrew naturze" w barwach amerykańskiego wydawnictwa Image okazał się hitem sprzedażowym.
Premiera (Świat)
21 listopada 2018Premiera (Polska)
21 listopada 2018Polskie tłumaczenie
Jacek DrewnowskiLiczba stron
96Autor:
Mirka AndolfoKraj produkcji:
PolskaGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Non Stop Comics
Najnowsza recenzja redakcji
Kluczową postacią dla fabuły serii Wbrew naturze jest Leslie, świnka (dla przypomnienia: jest to świat zamieszkały przez antropomorficzne zwierzęta), na której ciąży przeznaczenie. Jej ciało chce przejąć potężna istota o postaci białego wilka, a bohaterka niewiele może zrobić, by się temu przeciwstawić. Wraz z przyjaciółmi próbuje walczyć, ale wydaje się, że stoją na straconej pozycji w starciu z nadprzyrodzoną siłą i tajemniczą organizacją stojącą m.in. za porwaniem Leslie oraz propagowaniem „czystości rasowej” w społeczeństwie.
W trzecim i ostatnim tomie, Contro Natura #3, wszystkie te wątki znajdują finał. Na dokładkę sporo dowiadujemy się o przeszłości rodziców Leslie, planie złowieszczego szamana, a także innych wydarzeniach, które do tej pory pozostawały za kulisami. Problem jest taki, że podane to zostało w niestrawny dla czytelnika sposób, niejako wykładając kawę na ławę. Również wynikające z wątków konkluzje raczej przypominają rozwiązania z telenoweli niż scenariusza napisanego dla choć średnio wymagającego czytelnika.
Mirka Andolfo chciała nadać fabule tego tomu jeszcze bardziej dynamicznej fabuły, ale niestety efektem jest chaos, skakanie między wątkami, które działają nużąco, zamiast intrygować. Kolejne strony przewraca się z coraz mniejszym zainteresowaniem, nie mówiąc nawet o próbie przejęcia się losami postaci.
To, co pozwala na dotarcie do końca tego albumu, to ilustracje. Tu się nic nie zmieniło – nadal mamy do czynienia z ładnymi, kolorowymi planszami. Rysunki postaci wyrażają emocje, są dopracowane, nawet jeśli czasami odrobinę przypominają szkice. Oczywiście nadal też jest sporo erotyki, choć może nie aż tak dużo, co w pierwszym tomie.
Otwierający serię tom stanowił dość interesującą, nieco orwellowską opowieść okraszoną erotyzmem, tajemnicą i odrobiną mistyki. Niestety wraz z rozwojem serii pozytywnych elementów było coraz mniej. I tak Odrodzenie to w zasadzie kiepska telenowela z odrobiną sensacji i mistyki, która na dobrą sprawę stanowi najbardziej męczącą część.
Podsumowując: Wbrew naturze to duże rozczarowanie. Z perspektywy całego cyklu na uwagę zasługuje wyłącznie strona graficzna, która utrzymuje wysoki poziom od początku do końca. Scenariusz niestety z każdym rozdziałem jest coraz słabszy, a cel i sens opowieści gdzieś ginie z czasem.