Billy, Charlie i Czarny Tom są nierozłączni. Nie bez powodu! Życie na londyńskim East Endzie, w towarzystwie fałszywych żebraków, hord złodziejaszków i prawdziwych degeneratów, to ciągła walka o przetrwanie. Na szczęście trzej przyjaciele mogą liczyć na pomoc Sherlocka Holmesa, dla którego od czasu do czasu działają jako ekipa młodych ulicznych tropicieli… Kiedy wybranka serca Czarnego Toma zostaje w biały dzień porwana wprost z ulicy, chłopcy muszą natychmiast wcielić w życie plan odbicia uprowadzonej, wykorzystując całą wiedzę, którą podzielił się z nimi doświadczony detektyw. Nie obejdzie się także bez pomocy pewnego typa spod ciemnej gwiazdy, ale… Czego się nie robi dla miłości!
Najnowsza recenzja redakcji
Historia skupia się na Billym, Charliem i Czarnym Tomie, którzy swój wolny czas poświęcają na rozwiązywaniu zagadek kryminalnych na zlecenie Sherlock Holmesa. Wszystko zmienia się jednak w momencie, w którym wybranka serca Czarnego Toma zostaje porwana. Grupa decyduje się na akcje ratunkową, wraz z pomocą najsłynniejszego detektywa Londynu, aby uratować dziewczynkę.
Dijan i Legrand zdają się bardzo dobrze rozumieć pisanie młodzieżowych relacji, szczególnie podczas pojedynczych dialogów między głównymi bohaterami. Wszystko jest autentyczne, a scenarzyści nie idą w stronę wymuszonego humoru. Doskonale czują klimat XIX-wiecznego Londynu, wiedzą, jak użyć danej epoki do własnych celów narracyjnych. To samo tyczy się Davida Etiena, rysownika, który świetnie odwzorowuje architekturę Whitechapel, nie bawiąc się w stereotypowe przedstawianie mrocznego miasta, spowitego mgłą. Rysunki są jasne, momentami wręcz kreskówkowe, co nie przeszkadza w odbiorze, wręcz przeciwnie, ułatwia zorientowanie się w to, co dzieje się na danym panelu.
Dokucza mi jednak brak suspensu. Oczywiście otrzymujemy jeden twist, który jednak nie ma wpływu na samą fabułę. Przyzwyczajony do metod, jakimi posługuje się Sherlock Holmes, czyli dedukcja, logiczne wytłumaczenie związku przyczynowo-skutkowego, które czytelnika w pełni satysfakcjonuje, ponieważ wcześniej otrzymywał wszelkie potrzebne wskazówki, aż prosi się o podobne „zagranie” ze strony scenarzystów komiksu Czwórka z Baker Street. Nie chcę tutaj sugerować, że fabuła pełna jest dziur fabularnych, bo nie jest, ale wszystko wydaje się zbyt proste, zbyt szybko rozwiązane.
Do samej strony wizualnej nie mam jak się przyczepić, ponieważ mam zastrzeżenie tylko do jednej kwestii, której wyjawienie oznaczałaby duży spoiler. Pomimo wyżej wspomnianych wad, jest to zdecydowanie miła rozrywka na jedno popołudnie, podczas którego mamy ochotę na poszerzenie „uniwersum” opowiadań o Sherlocku Holmesie.