Czwórka z Baker Street. Tom 1: Tajemnicze porwanie - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 27 marca 2019Zapewne każdy z Was kojarzy postać Sherlock Holmesa. Na podstawie opowiadań Doyle'a powstawały adaptacje filmowe, seriale, komiksy czy gry. Nikt jednak wcześniej nie skupił się na jego wiernych, młodych pomocnikach zwanych „Czwórką z Baker Street”. Zrobili to dopiero Jean-Blaise Dijan i Olivier Legrand, pisząc scenariusz do Czwórki z Baker Street, która została niedawno wydana w Polsce przez Egmont. Czy opowieść o grupce, zwykle krótko wspominanej w opowiadaniach angielskiego pisarza, jest warta uwagi?
Zapewne każdy z Was kojarzy postać Sherlock Holmesa. Na podstawie opowiadań Doyle'a powstawały adaptacje filmowe, seriale, komiksy czy gry. Nikt jednak wcześniej nie skupił się na jego wiernych, młodych pomocnikach zwanych „Czwórką z Baker Street”. Zrobili to dopiero Jean-Blaise Dijan i Olivier Legrand, pisząc scenariusz do Czwórki z Baker Street, która została niedawno wydana w Polsce przez Egmont. Czy opowieść o grupce, zwykle krótko wspominanej w opowiadaniach angielskiego pisarza, jest warta uwagi?
Historia skupia się na Billym, Charliem i Czarnym Tomie, którzy swój wolny czas poświęcają na rozwiązywaniu zagadek kryminalnych na zlecenie Sherlock Holmesa. Wszystko zmienia się jednak w momencie, w którym wybranka serca Czarnego Toma zostaje porwana. Grupa decyduje się na akcje ratunkową, wraz z pomocą najsłynniejszego detektywa Londynu, aby uratować dziewczynkę.
Dijan i Legrand zdają się bardzo dobrze rozumieć pisanie młodzieżowych relacji, szczególnie podczas pojedynczych dialogów między głównymi bohaterami. Wszystko jest autentyczne, a scenarzyści nie idą w stronę wymuszonego humoru. Doskonale czują klimat XIX-wiecznego Londynu, wiedzą, jak użyć danej epoki do własnych celów narracyjnych. To samo tyczy się Davida Etiena, rysownika, który świetnie odwzorowuje architekturę Whitechapel, nie bawiąc się w stereotypowe przedstawianie mrocznego miasta, spowitego mgłą. Rysunki są jasne, momentami wręcz kreskówkowe, co nie przeszkadza w odbiorze, wręcz przeciwnie, ułatwia zorientowanie się w to, co dzieje się na danym panelu.
Dokucza mi jednak brak suspensu. Oczywiście otrzymujemy jeden twist, który jednak nie ma wpływu na samą fabułę. Przyzwyczajony do metod, jakimi posługuje się Sherlock Holmes, czyli dedukcja, logiczne wytłumaczenie związku przyczynowo-skutkowego, które czytelnika w pełni satysfakcjonuje, ponieważ wcześniej otrzymywał wszelkie potrzebne wskazówki, aż prosi się o podobne „zagranie” ze strony scenarzystów komiksu Czwórka z Baker Street. Nie chcę tutaj sugerować, że fabuła pełna jest dziur fabularnych, bo nie jest, ale wszystko wydaje się zbyt proste, zbyt szybko rozwiązane.
Do samej strony wizualnej nie mam jak się przyczepić, ponieważ mam zastrzeżenie tylko do jednej kwestii, której wyjawienie oznaczałaby duży spoiler. Pomimo wyżej wspomnianych wad, jest to zdecydowanie miła rozrywka na jedno popołudnie, podczas którego mamy ochotę na poszerzenie „uniwersum” opowiadań o Sherlocku Holmesie.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Filip ChrzuszczKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat