Tim-21, Telsa i Quon uciekają wreszcie z Maszynowego Księżyca i rozpoczynają poszukiwania starego robota, który może zawierać klucz do odkrycia tajemnicy Żniwiarzy. Tymczasem Andy i jego towarzysze są coraz bliżsi odnalezienia Tima-21, ale wyznania Wiertacza rozbijają ich kruchy sojusz w pył.
Premiera (Świat)
30 sierpnia 2019Premiera (Polska)
30 sierpnia 2019ISBN
978-83-65938-57-2Polskie tłumaczenie
Jacek DrewnowskiLiczba stron
120Autor:
Jeff Lemire, Dustin NguyenGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Mucha Comics
Najnowsza recenzja redakcji
Orbitalna mechanika to już czwarta odsłona komiksowej serii science fiction pt. Descender ze scenariuszem Jeffa Lemire’a. Fabuła kontynuuje wcześniejsze wątki: rozbudowuje relację Andy’ego i Effie, prezentuje wydarzenia związane z podszywaniem się innego androida pod Tima-21 i ucieczką dwójki postaci z bazy robotów czy wreszcie sytuacją na samym Mechanicznym Księżycu.
Interesującym rozwiązaniem narracyjnym jest prowadzenie (oczywiście nie w całym komiksie) równolegle trzech wątków, na zasadzie występujących na przemian kadrów. Ten sposób opowieści, pozbawiony w zasadzie tekstu, oddziałuje na wyobraźnię. Później Lemire powraca do bardziej tradycyjnej narracji, ale i tak wydarzenia raz po raz przeskakują pomiędzy poszczególnymi wątkami, co wywołuje wrażenie jednoczesności zdarzeń.
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że seria wytraciła nieco fabularny rozpęd. W poprzednim tomie, Osobliwościach, było to poniekąd uzasadnione, bo prezentowano poboczne historie dopełniające rysy postaci. W Orbitalnej mechanice Lemire powraca jednakże do głównego wątku, ale niespecjalnie posuwa go naprzód. Pewnie, Descender nie wyróżnia się przesadnie wysokim tempem opowieści, ale pierwsze dwa tomy wiele do niej wniosły. Teraz historia posunęła się do przodu jedynie odrobinę.
Być może związane jest to z faktem, że Lemire’a zdecydowanie bardziej interesują postacie i kreowanie relacji między nimi (tak samo przecież było chociażby w Royal City czy Łasuchu), a w mniejszym stopniu sama fabuła, która może i nie jest pretekstowa, ale jednak zdaje się miejscami spychana na dalszy plan.
Takie podejście do opowieści ułatwia budowanie klimatu, w czym nieodmiennie wspiera scenarzystę Dustin Nguyen ze swoimi wybitnymi ilustracjami (które, nota bene, nierzadko trochę przypominają styl samego Lemire’a). Pięknie wizualnie, dopracowane i umiejętnie rozplanowane plansze sprawiają, że Descendera po prostu przyjemnie się ogląda i można przymykać oko na ewentualne braki scenariuszowe.
Czwarty tom Descendera potwierdza, że mamy do czynienia z niezłą serią science fiction, choć niepozbawioną pewnych niedociągnięć. Warto sięgać dla samego klimatu i ilustracji, jeśli nie dla fabuły.