Profesor X nie żyje! Alternatywny świat, który powstaje w następstwie tej tragedii, okazuje się prawdziwym koszmarem. Rządzi nim potężny mutant Apocalypse, bezwzględnie egzekwując przekonanie, że tylko silni zasługują na to, aby przeżyć! Magneto, dręczony wizjami Bishopa – jedynego ocalałego członka drużyny X-Men ze starej rzeczywistości, staje przed makabrycznym dylematem. Czy powinien przywrócić stary porządek, jeśli oznacza to utratę rodziny i przyjaciół? Aby potwierdzić słowa Bishopa i przygotować podwaliny pod finałowy konflikt z Apocalypse’em, Erik wysyła swoich podopiecznych w różne zakątki świata i wszechświata. Nie przerywa jednak walki o wolność, umożliwiając Wielki Przerzut niedobitków ludzkości z Ameryki do Europy. Cena, którą zapłacą X-Men biorący udział w obu misjach, może jednak okazać się zbyt wysoka! ERA APOCALYPSE’A: RZĄDY to kontynuacja przełomowej dla uniwersum mutantów historii z lat dziewięćdziesiątych i prawdziwa wizytówka największych talentów pracujących w amerykańskiej branży komiksowej tamtych lat.
Premiera (Świat)
21 grudnia 2020Premiera (Polska)
21 grudnia 2020ISBN
978-83-66589-28-5Polskie tłumaczenie
Arek WróblewskiLiczba stron
272Autor:
Chris Bachalo, Ken Lashley (16) więcejGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Mucha Comics
Najnowsza recenzja redakcji
W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych Marvel pozwolił sobie na niezwykle ryzykowny ruch. Bieżące serie o mutantach zostały przerwane, co prawda tymczasowo, ale ówcześni czytelnicy nie wiedzieli wówczas, jaki los czeka ich ulubione komiksy. Miejsce klasycznych historii zajęła apokaliptyczna rzeczywistość, a kultowi herosi i antagoniści przeszli znaczące metamorfozy zarówno w kwestiach wizualnych, jak i moralnych. Był to prawdziwy game changer, który dzisiaj uważany jest za książkowy przykład opowieści o równoległych rzeczywistościach. O tym wszystkim możemy przeczytać we wstępie do Rządów. Z pewnością niejednemu starszemu czytelnikowi zakręci się łezka w oku, gdy zobaczy, że tom otwiera Raport X w wykonaniu Arka Wróblewskiego. Wstęp przywodzi na myśl strony redakcyjne X-Menów wydawanych w naszym kraju przez TM-Semic. Pan Arek w latach dziewięćdziesiątych zapoznawał polskich czytelników z superbohaterami ze świata Marvela i DC. Nie będzie przesadą, gdy napiszemy, że to dzięki niemu ta estetyka cieszy się tak wielką popularnością w naszym kraju. Nutka nostalgii robi dobrze dalszej lekturze. Rządy to bowiem komiksowe lata dziewięćdziesiąte w całej okazałości. Ze wszystkimi swoimi zaletami i wadami.
Szalona stylistyka, przejaskrawione barwy, poszatkowane okienka komiksowe, dialogi składające się głównie z okrzyków bojowych. Hegemonia akcji i pretensjonalne rozmowy z jednej strony, z drugiej, celebracja idei superbohaterskiej i tempo, które nie daje odpocząć oczom. Czytelnicy wiedzeni nostalgią wciąż to uwielbiają, inni traktują z pobłażaniem. Poczucie estetyki to oczywiście pojęcie względne, ale jeśli przymkniemy oko na konwencję, dostrzeżemy fabułę, prowadzącą do konkretnego i niezwykle intrygującego celu. Przyjrzyjmy się poszczególnym rozdziałom i historiom w nich zawartych.
Komiks otwiera Factor X, czyli opowieść o braciach Summers, którzy tym razem znaleźli się po ciemnej stronie mocy. To z pewnością jeden z najbardziej interesujących wątków Ery Apocalypse’a. Cyclops – dowódca drużyny X-Men, służbista, oddany żołnierz i pragmatyk, tym razem staje się przybocznym Króla zła. Świetny kierunek fabularny, zmuszający do kwestionowania pewnej postawy moralnej (bezrefleksyjne oddanie idei). Jeszcze gorszą personę stanowi tutaj jego brat, Alex vel Havok, który wydaje się całkowicie pochłonięty przez mrok. Factor X pozwala nam zajrzeć za mury fortecy Apocalypse’a i prześledzić działania złoczyńców. Z jednej strony Apocalypse, Shadow King i Mr. Sinister, z drugiej Dark Beast, bracia Summers czy Bedlam – historia skrzyżowała losy tych, którzy w innym świecie zmagali się ze sobą na śmierć i życie.
W X-Calibre na pierwszym planie znajduje się Nightclawler, a raczej jego bardziej krwiożercza i drapieżna wersja. Bohater wyrusza na misję zleconą mu przez Magneto, a na swojej drodze spotyka kilka znajomych postaci. Opowieść nastawiona jest oczywiście na akcję – brak tutaj roztrząsań moralnych, jak w przypadku Factor X. Podobnie prezentują się najbardziej klasyczne rozdziały, skupiające się na drużynach mutantów. W The Amazing X-Men i w The Astonishing X-Men herosi rzucają się do walki ze swoimi adwersarzami. Nie ma tu miejsca na refleksję, bitwy toczą się praktycznie non stop. Wśród głównych bohaterów znajdziemy między innymi Sabretootha, który pod względem osobowości jest bliźniaczo podobny do Wolverine’a z klasycznych komiksów.
Sam Logan zostaje wrzucony w osobliwe love story z udziałem znanej nam wszystkim dobrze Jean Grey. Dopiero w dystopijnej rzeczywistości parze udało się stworzyć romantyczną relację. Niestety nie jest dane im cieszyć się szczęśliwym związkiem. Weapon X, mimo że wizualnie prezentuje się imponująco, to charakterologicznie stracił nieco pazur, a jego wątek nie wyróżnia się na tle pozostałych. Również nieco słabiej prezentuje się Gambit w Gambit and the X-Ternals, ale to już wina samej historii, która pozbawiona zostaje apokaliptycznego charakteru i zamienia się w szaleńczy kosmiczny miszmasz. Pozytywnym zaskoczeniem jest natomiast Generation Next z Colossusem w roli głównej. To chyba najkrwawsza estetyka, ze wszystkich, które dane nam jest podziwiać w Rządach. Zabarwiona czarnym humorem opowieść i charakterystyczna kreska Chrisa Bachalo łączą się w najbardziej osobliwą opowieść w tomie. Szkoda, że dostaliśmy tylko jeden rozdział przygód tej nieszablonowej grupy. Na koniec warto wspomnieć jeszcze o X-Manie, który stanowi alter ego Cable’a. W Erze Apocalypse’a jest on obdarzonym wielką mocą młodym chłopcem przemierzającym wyniszczoną Amerykę wraz z grupą mutantów cyrkowców. Ten bohater będzie miał olbrzymie znaczenie dla całej fabuły, więc warto zwrócić szczególną uwagę na jego przygody.
Główna oś fabularna to jedno. Siłą Ery Apocalypse’a są również dygresje i poukrywane smaczki, które z pewnością nie umkną bystrym oczom fanów mutantów. Nowe wersje klasycznych herosów (odnajdziecie Deadpoola?), znane miejsca w unikatowych odsłonach, źli po stronie aniołów, dobrzy zasilający szeregi zbrodniarzy. Odnajdywanie takich ciekawostek stanowi świetną zabawę dla miłośników komiksów i jest dopełnieniem wspaniałej lektury. Kropkę nad i stawiają graficy, którzy podobnie jak w poprzednim tomie nie skąpią nam ferii barw i szalonych obrazkowych szarż. Oprócz wcześniej wspomnianego Chrisa Bachalo, odnajdziemy tu prace artystów takich jak Joe Madureira, Andy Kubert, Steve Epting czy Ken Lashley. Jednym słowem, lata dziewięćdziesiąte w całej okazałości.
Czy Era Apocalypse’a to komiks tylko dla koneserów? Czy pełnię satysfakcji z lektury zaczerpną jedynie miłośnicy mutantów? Crossover przepełniony jest odniesieniami, które bez zapoznania się z całym kontekstem nie wybrzmią właściwie. Z drugiej strony, nawet bez znajomości wszystkich niuansów fabularnych i tak można się dobrze bawić, wertując strony Ery Apocalypse’a. Mamy tutaj więc sytuację przypominającą nieco Avengers: Koniec gry. Wspaniała gratka dla fanów, ale przy odrobinie dobrego nastawienia również przypadkowi czytelnicy nie powinni narzekać.