Nadchodzą letnie wakacje 1960 roku. Ostatni dzień nauki jest dla uczniów Old Central School – tajemniczego budynku, o którym przez lata krążyły legendy – dniem szczególnym. Oto bowiem potężny, mroczny gmach w centrum Elm Haven w Illinois przechodzi do historii. Szkoła zostanie zamknięta, a w niedługim czasie wyburzona. Tego samego dnia zaginął bez śladu jeden z młodszych uczniów; kilka dni później, blisko szkoły, groźnemu, niewytłumaczalnemu wypadkowi ulega kolejny chłopiec; krótko potem dochodzi do kilku dziwnych i niebezpiecznych zdarzeń z udziałem Trupowozu, samochodu odbierającego padłą zwierzynę od gospodarzy… Grupka przyjaciół z Rowerowego Patrolu postanawia poprowadzić własne dochodzenie i dowiedzieć się, co stoi za tymi mnożącymi się, niewytłumaczalnymi wydarzeniami. Szybko odkrywają tajemnicę związaną z Old Central School oraz z pewnym historycznym dzwonem, którego złowieszcze dźwięki rozlegają się po nocach w całym miasteczku. Od tej chwili Zło zdaje się deptać im po piętach i dzieciom nie pozostaje wiele czasu, by ocalić nie tylko siebie, ale i całe Elm Haven. Opracowują plan działania i stają do nierównej walki z demonicznymi siłami, o których istnieniu nie zdawały sobie dotąd sprawy.
Premiera (Świat)
30 sierpnia 2024Premiera (Polska)
30 sierpnia 2024Polskie tłumaczenie
Arkadiusz NakoniecznikLiczba stron
612Autor:
Dan SimmonsGatunek:
grozaWydawca:
Polska: Vesper
Najnowsza recenzja redakcji
Czy jest strasznie? Czy jest mrocznie? Czy książka wstrząśnie czytelnikiem zgodnie z oczekiwaniami? Enigmatycznie powiem, że... to zależy.
Miejsce akcji to małe miasteczko w USA z lat 60. Właśnie rozpoczynają się wakacje. Budynek szkoły, który ma zostać wyburzony, oprócz oczywistych skojarzeń z przymusem edukacyjnym budzi też grozę. Wokół szkoły działy się dziwne rzeczy – np. tajemnicze zniknięcia dzieci. Teraz przyznać się – kto wywrócił oczami? Przecież to modelowy materiał na jeszcze jeden horror w małym miasteczku. Ja, przyznam się od razu, tak właśnie miałam. I podczas lektury zastanawiałam się, czy przypadkiem książka nie spodobałaby mi się bardziej, gdybym nie miała za sobą podobnej fabularnie powieści Stephena Kinga pt. To. Podobieństw bowiem jest bardzo dużo.
Jako pierwsza w oczy rzuca się czytelnikowi objętość książki. To pokaźne tomiszcze! Jednak tym, którzy mieli styczność z twórczością Simmonsa, nie będzie to przeszkadzać. Pisarz m.in. w absolutnie doskonałym Terrorze pokazał, że można pisać długie książki, które są w stanie utrzymać uwagę czytelnika. Niestety w tym przypadku tak nie jest.
Lato nocy ma kilka mocnych, przesyconych okrucieństwem scen, które u mnie wywołały ciarki na plecach i gęsią skórkę. Jednym słowem: straszą jak należy. Jednak ten mroczny potencjał na naprawdę wspaniały horror został, o ironio, rozcieńczony w objętości książki. Niepokój zostaje ukojony przez dłużyzny opisów, przemyśleń bohaterów i ogólne rozwlekanie akcji. I niestety nie jest to zabieg, który przygotowuje czytelnika na niespodziewane uderzenie. Tych mocnych scen było zdecydowanie za mało. Ogólnie miałam wrażenie, że książka jest przegadana i nudnawa.
Bohaterami są dzieci, ale Simmons nieco przesadził, gdyż jego bohaterowie rozwiązują zagadki i łamią szyfry niczym pracownicy FBI na najwyższym szczeblu. Posługują się też bronią palną jak strzelcy wyborowi, a o prowadzeniu samochodów, w tym ciężarowych, nie wspomnę. Może się czepiam, bo przecież nikt od powieści grozy nie oczekuje realizmu – zwłaszcza gdy bohaterami są dzieci, pozbawione pomocy dorosłych. Ale... z perspektywy przeczytanych książek i obejrzanych filmów na ten moment tak to odczuwam. Można się ze mną zgodzić lub nie. Być może mój odbiór tej powieści byłby zupełnie inny, gdybym wiele lat temu nie przeczytała Kinga.
Co zaliczam na plus? Bardzo dobre oddanie realiów małego miasteczka lat 60. (z jego duszną, klaustrofobiczną atmosferą) i kilka naprawdę mocnych scen.