Skąd się biorą sny? Kto włada morzami? Czy na księżycu żyją psy? J.R.R. Tolkiena znamy przede wszystkim jako autora wspaniałych historii fantasy, stanowiących klasykę gatunku. Tworzył on jednak także bajki dla dzieci. Jedną z nich, odnalezioną w pozostawionych przez pisarza zapiskach, jest właśnie Łazikanty. Pomysł opowieści zrodził się, kiedy rodzina Tolkienów przebywała na wakacjach. Podczas jednej z wędrówek po kamienistej plaży pięcioletni Michael zgubił swoją ulubioną zabawkę, miniaturowego pieska z ołowiu. Mimo usilnych poszukiwań zabawka się nie znalazła, Tolkien zaś, chcąc pocieszyć syna, zaczął snuć historię, która miała wyjaśnić „tajemnicze” zaginięcie zabawki. Ta na poczekaniu wymyślona historia stała się pierwszym rozdziałem przyszłej książki. Łazikanty to opowieść o młodym piesku Łaziku, który, zamieniony w zabawkę przez rozzłoszczonego czarodzieja, usiłuje odzyskać dawną postać i wrócić do domu. Przeżywa przy tym mnóstwo wspaniałych przygód, trafia na księżyc i dno oceanu, spotyka smoka, węża morskiego, syreny i różne magiczne istoty – krótko mówiąc, świetnie się bawi.
Premiera (Świat)
28 października 2024Premiera (Polska)
28 października 2024Polskie tłumaczenie
Paulina BraiterLiczba stron
136Autor:
J.R.R. TolkienGatunek:
FantastykaWydawca:
Polska: Zysk i S-ka
Najnowsza recenzja redakcji
Akcja książki zaczyna się w bliżej nieokreślonym czasie. Pies Łazik gryzie pewnego czarodzieja i rozdziera mu spodnie. Za karę zostaje zamieniony w zabawkę i umieszczony na wystawie sklepowej. Tak rozpoczyna się swoista odyseja małego zwierzaczka. Łazik zostaje kupiony, potem sprezentowany i zgubiony na plaży. Następnie przy pomocy innego maga rusza w iście czarodziejską podróż, która będzie w stanie zaspokoić gusta młodych czytelników. Razem z pieskiem zwiedzimy ciemną stronę Księżyca, legowisko morskiego węża, a także niczym Pinokio wnętrze wieloryba. Wszystko oczywiście zmierza do wyczekiwanego przez odbiorców szczęśliwego zakończenia.
Tolkien, korzystając z motywu wyprawy, pokazał czytelnikom mieniący się feerią barw, magiczny i uroczy świat przedstawiony. Jednak książce Łazikanty daleko do porywającej i zapierającej dech w piersiach pozycji. Narracja jest raczej nieśpieszna, przypomina bardziej opowieść snutą przy kominku, kiedy wokół nestora rodziny zbierają się żądni opowieści potomkowie. Jest to absolutnie urocze, aczkolwiek młodzi, współcześni odbiorcy mogą różnie zareagować na ciągnące się opisy krajobrazów, okolicy i jej mieszkańców.
Język autora w tej książce jest lekki, barwny i bardzo przyjemny. Wydanie jest bardzo ładne, a czcionka dość duża i wyraźna, co zwiększa przejrzystość.
Już z okładki krzyczy do czytelnika informacja, że w książce znajdują się ilustracje autorstwa samego Tolkiena. Dla fanów ojca Śródziemia będzie to przyjemny smaczek. Szkoda, że jest ich jedynie pięć. Warto jednak pamiętać, że sama książeczka też jest niezbyt długa. A co z rysunkami? Nie są szczególnie wybitne. Mnie ucieszyła sama możliwość patrzenia na twórczość plastyczną Tolkiena, ale uwagi najmłodszych mogą nie przyciągnąć. Poza tym nie zawsze wiernie ilustrują treść.
Skoro o smaczkach dla miłośników Tolkiena mowa – z pewnością zainteresuje ich obszerna przedmowa, która opowiada o powodach powstania tekstu.
Jako miłośniczka Śródziemia przeczytałam tę książkę z dużą przyjemnością. Jednakże mam spore wątpliwości co do tego, jak ta opowieść będzie przyjęta przez młodszego czytelnika, zwłaszcza gdy będzie ją czytał samodzielnie. Moim zdaniem tytuł ten stwarza idealną okazję do spędzenia czasu z dzieckiem i głośnego czytania przed snem. Dorośli znajdą w niej przyjemną, relaksującą rozrywkę na kilka wieczorów.