Gus jest początkującym pisarzem, który pracuje w sklepie ze starymi płytami. Ma problemy ze stworzeniem poważnego związku. Poznaje Clarę, która próbuje odzyskać kontrolę nad własnym życiem. Chce wyprowadzić się z kanapy w mieszkaniu najlepszej przyjaciółki, uzależnionej od portali społecznościowych Lucíi, która stale zmienia partnerów. „Listopad” to opowieść o rozstaniach, samotności i braku komunikacji we współczesnym społeczeństwie, przyprawiona szczyptą retro odniesień do klasycznego kina noir i muzyki jazzowej. Sebastià Cabot studiował na kierunku artystycznym i przez wiele lat pracował w Barcelonie. Teraz mieszka na Majorce, w towarzystwie dwóch psów, i pracuje jako ilustrator freelancer oraz rysuje powieści graficzne. W Listopadzie (pierwsze wydanie tego komiksu to publikacja w portugalskiej serii Novela Gráfca) w centrum uwagi znalazła się kwestia skomplikowanych relacji międzyludzkich oraz wzlotów i upadków w związku uczuciowym. To prosta opowieść przeplatana odniesieniami do kina i muzyki.
Premiera (Świat)
29 maja 2019Premiera (Polska)
29 maja 2019ISBN
978-83-65527-96-7Polskie tłumaczenie
Jakub JankowskiLiczba stron
192Autor:
Sebastia CabotGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Timof Comics
Najnowsza recenzja redakcji
Fabuła komiksu opowiada o Gusie, który pracując w sklepie ze starymi płytami, marzy o wydaniu własnego dzieła i zostaniu sławnym pisarzem. W trakcie kolejnych etapów historii poznajemy jego najbliższe otoczenie, zdolności społeczne i intymne problemy. Jak można się spodziewać, jego życie nie układa się do końca tak, jakby to sobie wyobrażał.
Sebastia Cabot pisząc i tworząc tę powieść, zapewne korzystał z autobiograficznych wątków, przez co wydawać by się mogło, że będzie to bardzo emocjonalna, pozbawiona złudzeń historia, jednak autor tka całość w jedną, pozbawioną większych zaskoczeń kliszę. Może wynika to z moich oczekiwań, ale naprawdę poczułem się zawiedziony, a momentami nawet zażenowany, np. w momencie, gdy słowa piosenek podkreślają sytuację, którą widzieliśmy i naprawdę nie jest potrzebny dodatkowy komentarz wokalisty. Trochę przypomniało mi to, trudną do wymazania z pamięci, scenę ze Strażników, gdzie Hallelujah Leonarda Cohena oraz efekty specjalne, mają dodać efektowności scenie miłosnej między Black Owlem i Jupiter (co ostatecznie wypala oczy i uszy).
Od strony graficznej trudno jest mi się przyczepić, ponieważ kolorystycznie całość naprawdę zachowuje spójność, jednak oczywiście nietrudno zauważyć, że twarze poszczególnych bohaterek (Gus i jego kumple są kreowani dość wyraźnie), głównie chodzi mi o byłe kobiety Gusa, niczym się nie różnią.
Listopad mocno mnie rozczarował. Pozostawił po sobie lekkie zażenowanie i, to dość kolokwialne określenie, bije po oczach pozerstwem. To ostatnie oznacza, że zapowiadała się naprawdę ambitna opowieść, stylizowana na świetną narrację, pozostawiająca czytelnika w świecie domysłów, do których chce się wracać. Historia Gusa zostanie ze mną maksymalnie 2 godziny po przeczytaniu, bo wtedy, po spokojnym przemyśleniu pierwszych wrażeń, jeszcze bardziej zdaję sobie sprawę, jak bardzo perypetie głównego bohatera mnie nie obchodzą. Przykro mi, bo spodziewałem się zdecydowanie więcej, ale, tak jak nauczył mnie Gus, nie można mieć wszystkiego.