W samym środku brooklyńskiej śnieżycy sześćdziesięcioletni Richard Bowmaster, profesor uniwersytecki, wjeżdża w bagażnik samochodu Evelyn Ortegi, młodej nielegalnej imigrantki z Gwatemali. To, co z początku wydawało się zaledwie drobnym wypadkiem, staje się czymś o wiele poważniejszym i niespodziewanym, z chwilą gdy Evelyn staje w progu domu profesora w poszukiwaniu pomocy. Zakłopotany całą sytuacją, w ząb nie rozumiejąc, co po hiszpańsku mówi dziewczyna, prosi o pomoc swoją lokatorkę, Lucię Maraz, sześćdziesięciodwuletnią Chilijkę, która przyjechała na jakiś czas do Stanów Zjednoczonych z serią gościnnych wykładów na tym samym uniwersytecie, na którym uczy Richard. Te zupełnie różne osoby wyruszają ku dramatycznej i niezwykłej przygodzie, która ma miejsce na współczesnym Brooklynie, lecz jej korzenie sięgają niedawnej przeszłości w Gwatemali, lat siedemdziesiątych w Chile i oraz osiemdziesiątych w Brazylii. To właśnie w przeszłości bohaterowie znajdują swoją wewnętrzną siłę. Dla Lucii i Richarda będzie to przede wszystkim nowa szansa na miłość.
Premiera (Świat)
17 października 2018Premiera (Polska)
17 października 2018Polskie tłumaczenie
Katarzyna MojkowskaLiczba stron
352Autor:
Isabel AllendeKraj produkcji:
PolskaGatunek:
Literatura światowaWydawca:
Polska: Muza
Najnowsza recenzja redakcji
Trójka ludzi i trup w bagażniku - wszystko to w scenerii śnieżycy paraliżującej całe miasto. Isabel Allende i tym razem nie zamierza ułatwiać swoim bohaterom życia. Zbieg niefortunnych wydarzeń doprowadza do tego, że dwójka naukowców, pozornie poukładanych i porządnych ludzi, zostaje wplątana w historię rodem z filmu kryminalnego. Oblodzone ulice Nowego Jorku nawet dla wytrawnych kierowców tego dnia były niemałym wyzwaniem. Richard Bowmaster w trybie pilnym musiał odtransportować swojego kota do weterynarz. Wracając wpadł w poślizg i uderzył w samochód jadący przed nim. Kierowca uderzonego auta zachował się co najmniej ekscentrycznie - spanikowany, jakby to on był sprawcą wypadku, starał się zatrzasnąć uszkodzony bagażnik, po czym odjechał w pośpiechu. Bowmaster nieco zdziwiony wrócił do domu, ale najprawdopodobniej w niedługim czasie zapomniałby o całym zajściu. Jednak nie tak miała zakończyć się ta historia. Późnym wieczorem do drzwi Richarda Bowmastera zapukała drobna dziewczyna, w której oczach kryło się przerażenie. Była to ta sama osoba, z którą wcześniej Richard zderzył się na drodze. Dziewczyna wyglądała na Latynoskę, a że nie odpowiadała na pytania po angielsku, więc pewnie potrafi porozumiewać się tylko po hiszpańsku. Tak w całą aferę zostaje wplątana Lucia, sąsiadka Richarda, która pochodzi z Chile. Wezwana na pomoc szybko odkrywa drugie dno całej historii. W bagażniku auta, którym jechała dziewczyna, znajduje się ciało młodej kobiety.
Más allá del invierno to doskonały przykład na to, w jaki sposób naszym życiem rządzą dziwne sploty wypadków, pozornie nieważne szczegóły. Allende swoimi książkami uczy czytelników odnajdywanie powiązań, które nie istnieją w racjonalnym, logicznie myślącym świecie. Większość z nas na miejscy Lucii i Richarda wolałaby umyć od całej sprawy ręce i zgłosić zajście na policji. Tymczasem o innej reakcji bohaterów w tym wypadku przesądzają otwarte wciąż rany z przeszłości. Autorka książki maluje skrawki ich historii, które nagle w pewnym momencie zaczynają się zazębiać i tworzyć harmonijną kompozycję. Gdyby przerażona dziewczyna – Evelyn, trafiła na kogokolwiek innego, najprawdopodobniej szybko skończyłaby we więzieniu z oskarżeniem o zabójstwo. Para naukowców postanawia jednak, z narażeniem własnej pozycji i reputacji, przejąć na siebie część odpowiedzialności za popełnioną zbrodnię i pomóc Evelyn w rozwiązaniu problemu. Nie zamieniają się jednak w parę przebojowych detektywów i nie próbują rozwikłać zagadki za wszelką cenę. Warto w tym momencie podkreślić, że jeśli oczekujecie typowej książki kryminalnej, to zdecydowanie nie powinniście sięgać po W samym środku zimy. Wątek kryminalny w tym wypadku jest jedynie wątkiem pobocznym. Allende skupia się raczej na tym dlaczego w życiu podążamy takimi, a nie innymi ścieżkami, choćby z boku miało to wyglądać na okrutne szaleństwo.
Swoich czytelników chilijska pisarka przyzwyczaiła do wędrowania po magicznych światach. Pozornie kreowana przez nią rzeczywistość nie różni się zbytnio od tej, w której poruszamy się na co dzień, jednak diabeł tkwi w szczegółach. Decydująca jest w tym wypadku ta odrobina magii, którą okrasza swoje książki. Idealnie wyczuwa się ją w latynoamerykańskich klimatach, gdy Allende pisała o przemianach politycznych w Chile – Dom duchów, czy w opowieści o współczesnej Szeherezadzie – Ewa Luna. W samym środku zimy autorka udowadnia, że nawet pisząc o Nowym Jorku jest w stanie przemienić to miejsce w sferę pełną cudów. Warto razem z nią zanurzyć się po uszy w śnieżnej zamieci i odetchnąć w przekonaniu, że nic nigdy nie dzieje się bez przyczyny.