W samym środku zimy – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 17 października 2018Isabel Allende słynie z tego, że wszystkie swoje książki doprawia szczyptą latynoamerykańskiej magii. Połączenie tego składnika z zimą w sercu Nowego Jorku dla niektórych mogłoby się wydawać co najmniej niesmaczne. Na szczęście chilijska pisarka jest mistrzynią nietypowych mieszanek.
Isabel Allende słynie z tego, że wszystkie swoje książki doprawia szczyptą latynoamerykańskiej magii. Połączenie tego składnika z zimą w sercu Nowego Jorku dla niektórych mogłoby się wydawać co najmniej niesmaczne. Na szczęście chilijska pisarka jest mistrzynią nietypowych mieszanek.
Trójka ludzi i trup w bagażniku - wszystko to w scenerii śnieżycy paraliżującej całe miasto. Isabel Allende i tym razem nie zamierza ułatwiać swoim bohaterom życia. Zbieg niefortunnych wydarzeń doprowadza do tego, że dwójka naukowców, pozornie poukładanych i porządnych ludzi, zostaje wplątana w historię rodem z filmu kryminalnego. Oblodzone ulice Nowego Jorku nawet dla wytrawnych kierowców tego dnia były niemałym wyzwaniem. Richard Bowmaster w trybie pilnym musiał odtransportować swojego kota do weterynarz. Wracając wpadł w poślizg i uderzył w samochód jadący przed nim. Kierowca uderzonego auta zachował się co najmniej ekscentrycznie - spanikowany, jakby to on był sprawcą wypadku, starał się zatrzasnąć uszkodzony bagażnik, po czym odjechał w pośpiechu. Bowmaster nieco zdziwiony wrócił do domu, ale najprawdopodobniej w niedługim czasie zapomniałby o całym zajściu. Jednak nie tak miała zakończyć się ta historia. Późnym wieczorem do drzwi Richarda Bowmastera zapukała drobna dziewczyna, w której oczach kryło się przerażenie. Była to ta sama osoba, z którą wcześniej Richard zderzył się na drodze. Dziewczyna wyglądała na Latynoskę, a że nie odpowiadała na pytania po angielsku, więc pewnie potrafi porozumiewać się tylko po hiszpańsku. Tak w całą aferę zostaje wplątana Lucia, sąsiadka Richarda, która pochodzi z Chile. Wezwana na pomoc szybko odkrywa drugie dno całej historii. W bagażniku auta, którym jechała dziewczyna, znajduje się ciało młodej kobiety.
Más allá del invierno to doskonały przykład na to, w jaki sposób naszym życiem rządzą dziwne sploty wypadków, pozornie nieważne szczegóły. Allende swoimi książkami uczy czytelników odnajdywanie powiązań, które nie istnieją w racjonalnym, logicznie myślącym świecie. Większość z nas na miejscy Lucii i Richarda wolałaby umyć od całej sprawy ręce i zgłosić zajście na policji. Tymczasem o innej reakcji bohaterów w tym wypadku przesądzają otwarte wciąż rany z przeszłości. Autorka książki maluje skrawki ich historii, które nagle w pewnym momencie zaczynają się zazębiać i tworzyć harmonijną kompozycję. Gdyby przerażona dziewczyna – Evelyn, trafiła na kogokolwiek innego, najprawdopodobniej szybko skończyłaby we więzieniu z oskarżeniem o zabójstwo. Para naukowców postanawia jednak, z narażeniem własnej pozycji i reputacji, przejąć na siebie część odpowiedzialności za popełnioną zbrodnię i pomóc Evelyn w rozwiązaniu problemu. Nie zamieniają się jednak w parę przebojowych detektywów i nie próbują rozwikłać zagadki za wszelką cenę. Warto w tym momencie podkreślić, że jeśli oczekujecie typowej książki kryminalnej, to zdecydowanie nie powinniście sięgać po W samym środku zimy. Wątek kryminalny w tym wypadku jest jedynie wątkiem pobocznym. Allende skupia się raczej na tym dlaczego w życiu podążamy takimi, a nie innymi ścieżkami, choćby z boku miało to wyglądać na okrutne szaleństwo.
Swoich czytelników chilijska pisarka przyzwyczaiła do wędrowania po magicznych światach. Pozornie kreowana przez nią rzeczywistość nie różni się zbytnio od tej, w której poruszamy się na co dzień, jednak diabeł tkwi w szczegółach. Decydująca jest w tym wypadku ta odrobina magii, którą okrasza swoje książki. Idealnie wyczuwa się ją w latynoamerykańskich klimatach, gdy Allende pisała o przemianach politycznych w Chile – Dom duchów, czy w opowieści o współczesnej Szeherezadzie – Ewa Luna. W samym środku zimy autorka udowadnia, że nawet pisząc o Nowym Jorku jest w stanie przemienić to miejsce w sferę pełną cudów. Warto razem z nią zanurzyć się po uszy w śnieżnej zamieci i odetchnąć w przekonaniu, że nic nigdy nie dzieje się bez przyczyny.
Źródło: fot. Muza
Poznaj recenzenta
Patrycja ŁydzińskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat