Głuchołazy, małe miasteczko na polsko-czeskim pograniczu ma w herbie kozi łeb. To miejsce, gdzie w siedemnastym wieku wieszano kobiety podejrzane o uprawianie czarów. Większość z nich trafiła na stryczek za nic. Ale były wśród nich także one. Te, które wiedzą. Te, które mogą umrzeć, ale nie odchodzą tak łatwo. Dwadzieścia dwie osoby. Dwadzieścia kobiet, dwóch mężczyzn. Bunia, najstarsza z Pań, znała ich wszystkich, a z trojgiem wymieniała swego czasu pocałunki i sekrety. Siedmioro uprawiało to, co nazywano czarami. Leczyli, dodawali sił, pomagali w problemach miłosnych i użyczali swych ust cichym szeptom zmarłych. O dwojgu z nich powiedziano by dziś, że byli niespełna rozumu – w rzeczywistości mieli tego rozumu zbyt wiele. Chciano je zniszczyć. One jednak wciąż się odradzając, trwają po dziś dzień. Wpisane w historię i żywą tkankę tego miasta. Mówią na siebie Panie. Panie Czarowne. Czy w XXI wieku historia zatoczy koło? Czy te, które mają w sobie moc, będą musiały się zmierzyć z wnukami mężczyzn, którzy próbowali je spalić?
Premiera (Świat)
1 września 2021Premiera (Polska)
1 września 2021ISBN
9788381298032Liczba stron
464Autor:
Jakub ĆwiekGatunek:
FantasyWydawca:
Polska: SQN
Najnowsza recenzja redakcji
Jakub Ćwiek przez lata dał się poznać zarówno jako twórca, jak i fan fantastyki; czy też szerzej – popkultury, w której fantastyka wpisała się na dobre. Ostatnio jednak jego ścieżki podążały także innymi tropami. Choć wracał np. do uniwersum Kłamcy, to jednocześnie próbował swych sił – udanie! – w kryminale, sensacji czy opowieściach podszytych nostalgią. Nową powieścią, pt. Panie Czarowne, znów bierze na warsztat pomysł stricte fantastyczny, ale jednocześnie podchodzi to tematu w sposób inny niż do tej pory.
Ćwiek wychodzi od motywu trzech wiedźm, by snuć magiczną opowieść o swoim rodzinnym mieście, Głuchołazach. W Paniach Czarownych jest to miasto pod ich opieką, ale jednocześnie w specyficzny sposób oddzielone od reszty świata, co ma zapewnić bezpieczeństwo od tych, którym w niesmak magia. Nie trudno się domyślić, spod jakiego znaku będą to siły: faktycznie, konfrontacja ze sługami Kościoła to jeden z motywów tej powieści, być może nawet kluczowy, ale wcale nie najbardziej interesujący.
Autor od początku prowadzi narrację w kilku pozornie niepowiązanych i urozmaiconych wątkach. Wszystko to ma na celu jak najlepsze przedstawienie tytułowych bohaterek: kobiet niezwykłych nie tylko dlatego, że obdarzonych mocą. Różne charakterologicznie, z innymi doświadczeniami i pragnieniami, są sprzymierzone we wspólnym celu, nawet jeśli nie zawsze są zgodne do drogi, jaką należy go osiągnąć. Jednakże, gdy pojawia się prawdziwy kryzys, pokazują jedność i prawdziwą moc. Oprócz bohaterek pojawia się też grupa postaci drugoplanowych, z których każda ma jakąś rolę do odegrania – nie każda jest wyrazista, ale bez nich opowieść nie wybrzmiałaby w ten sam sposób.
Czego zabrakło? Przede wszystkim mocniejszego osadzenia historii w scenerii. Tak jak powieściowe Głuchołazy odgrodzone są swego rodzaju magiczną barierą od reszty kraju, tak samo miasto niezbyt jest wyeksponowane w tej historii. W porównaniu z Topielą, gdzie było pełnoprawnym bohaterem opowieści, wypada to blado. Wiadomo, inna historia wymaga odmiennych środków, ale- poza kilkoma detalami scenograficznyno-historycznymi - historia opowiadana w Paniach Czarownych mogłaby się zdarzyć gdziekolwiek.
Wspomniane wcześniej pozornie niezależne wątki wraz z rozwojem fabuły się zazębiają, tworząc dramatyzm składający się na finałową rozgrywkę. Ta jest bardzo filmowa, z patosem i poświęceniem, zwrotami akcji i finałową refleksją. Czego chcieć więcej?