Chwytająca za serce, pięknie ilustrowana opowieść o mądrym starym wilku i zagubionym szczeniaku oraz ich śmiałej podróży. Podróży, w której ważniejsza od samego celu staje się lekcja przyjaźni i wzajemnego poświęcenia. Amaya, zagubione szczenię, błąka się wysoko w górach, rozpaczliwie szukając rodziców, z którymi rozdzieliła ją śnieżna burza. Los suczki z pewnością byłby tragiczny, gdyby nie spotkała na swojej drodze mądrego starego wilka, który nie tylko ocalił jej życie, lecz także został towarzyszem w niebezpiecznej wędrówce. Przemierzając dniami i nocami zimowy krajobraz, szczenię i wilk podążają za księżycem, a każdy etap tej niełatwej drogi przez mroczne lasy, zapomniane miasta i budzące grozę pustkowia jest dla nich lekcją miłości i poświęcenia, przeżywania pełni życia i przyjmowania straty oraz godzenia się ze zmianami, które są nieuniknione.
Premiera (Świat)
9 października 2024Premiera (Polska)
9 października 2024Polskie tłumaczenie
Aldona KrupaLiczba stron
176Autor:
James NorburyGatunek:
Literatura współczesnaWydawca:
Polska: Albatros
Najnowsza recenzja redakcji
James Norbury dał się poznać czytelnikom jako pisarz, który po mistrzowsku potrafi bawić się konwencją chińskich bajek i przypowieści. Tym razem jest nieco bardziej europejsko. Bohaterowie to mały szczeniaczek o imieniu Amaya i stary wilk. Ilustracje nie mają orientalnego zabarwienia, ale talent Norbury'ego nieodmiennie zachwyca.
Książkę da się przeczytać bardzo szybko, bo treści jest niewiele – jeśli oczywiście mamy na myśli liczbę słów i znaków. Bo jeśli chodzi o wydarzenia, dzieje się jak zwykle dużo. Gdy zobaczyłam, że Norbury znowu sięga po motyw drogi, to z obawy przed wtórnością zabierałam się do lektury z niechęcią. Owszem, bohaterowie znowu przemierzają świat, ale jest inaczej, bo nacisk położono na zupełnie inne wartości.
Amaya to puchaty szczeniaczek, który zgubił swoich rodziców. Wiedziona pierwotnym instynktem i znajomymi zapachami suczka trafia do watahy wilków. Od niechybnej śmierci ratuje ją stary, odrzucony przez stado samiec. Wilczur proponuje maleństwu wspólną wędrówkę w poszukiwaniu rodziców. Księżyc ma być ich drogowskazem. Tak rozpoczyna się ich odyseja.
Podróż, jak wspomniałam wcześniej, jest narzędziem, które Norbury chętnie wykorzystuje, żeby przekazać czytelnikowi pewne prawdy i zachęcić do szeroko pojętych refleksji. Niczego, absolutnie niczego nie narzuca. Możemy swobodnie skupiać się na fragmentach, które w danej chwili są bliskie naszemu sercu.
Księżyc w tym przypadku jest dość jasną metaforą celu, za którym się podąża. Autor podkreśla, że dla każdego będzie to oznaczać coś innego. Najczęściej nie chodzi o odnalezienie, ale o ruszenie się i podjęcie wysiłku poszukiwania. I o to, czego się nauczymy. Czy cel zostanie osiągnięty? Nie wiemy. Twórca też nam tego nie zdradza, bo zakończenie pozostaje otwarte. W Podążaj za księżycem jest zdecydowanie więcej smutnych motywów związanych ze śmiercią, żałobą i przemijaniem. Niemniej doceniam ogólną wymowę.
Ta książka bardzo wzrusza. Czy do łez? A to już, Drogi Czytelniku, sprawa bardzo indywidualna. Na pewno jest to książka, o której myśli się po zakończeniu lektury jeszcze długo, długo. Dla kogo jest? Dla każdego. I dla małego, i dla dużego.