Relax kazał długo na siebie czekać. Ciekawe, czy poczujecie ten dreszcz przyjemnego oczekiwania, pojawiający się z każdym numerem magazynu, jak to było prawie pól wieku temu. Wiem, że myśleliście, że RELAX nie wróci. Kto wie, może mieliście rację, ale on jednak przetrwał zarówno w moim sercu jak i sercach wielu czytelników. Dwóch z nich, Krzysztof Garula i Marcin Lechna, wówczas chłopcy, dziś dojrzali mężczyźni, podjęli się przywrócenia go do życia. RELAX wprowadził ich w świat komiksu w którym pozostali do dziś. Czy pokocha go nowe pokolenie tak samo jak stare, tego nie wiem, ale będę aktywnie wspierał działania Młodych Redaktorów magazynu i życzę im, by dzisiejsi czytelnicy z wypiekami na twarzy czekali na kolejny numer.
Premiera (Świat)
18 września 2021Premiera (Polska)
18 września 2021Liczba stron
0Autor:
Alejandro Jodorowsky, Sławomir Kiełbus (3) więcejGatunek:
Komiks
Najnowsza recenzja redakcji
W czwartym z kolei po wznowieniu tomie Relaxu przede wszystkim rzuca się w oczy zwiększona liczba materiałów publicystycznych. Bardzo dobre posunięcie, tylko przydałoby się więcej tekstów krytycznych, a nie w większości newsowo-recenzenckich.
Na początku niniejszego albumu wita nas podróżujący w czasie i przestrzeni Valerian (tym razem tworzony już przez innych artystów) z ciekawym wstępem, w którym m.in. o inspiracjach George’a Lucasa powyższą serią komiksów podczas kręcenia Gwiezdnych Wojen. Po nim na scenę wkracza znany od lat polski bohater – agent kosmiczny Tajfun. Po śmierci Tadeusza Raczkiewicza wielu próbuje ożywić jego postaci w swoich komiksach, ale niewielu się to udaje. Także w tej historyjce autor tylko zbliża się do klimatu oryginalnego twórcy. Monochromatyczny Czarny kot Wrightsona to mocna rzecz wg Edgara Allana Poego i autentycznie czuć bijącą ze stronic grozę, co nie każdemu się udaje w opowieściach rysunkowych. Bler: nadgodziny. Nie podejmuję się oceniać, bo po prostu nie wiem, czy to jest jakaś kontynuacja, ciągłość czy też początek. Biała wiedźma Skrzydlewskiego to bardzo fajna opowiastka, ale ja zwyczajnie bardzo lubię kreskę tego rysownika, więc mogę nie być do końca obiektywny.
Potem mamy okazję zobaczyć trzy komiksy napisane przez Jodorowsky’ego, tutaj nie ma co się w ogóle specjalnie rozwijać klawiszami, wszystkie trzy są klasą, do której nas scenarzysta przyzwyczaił. Szczególnie Dług jest tutaj oczkiem w głowie (kto czytał, zrozumie nawiązanie). Na fali popularności nowej wersji filmowej Diuny Herberta, pokazywanej aktualnie w kinach, to ciekawy tekst o tym, jak Jodorowsky w 1975 roku też próbował zawalczyć z ekranizacją tej książki (zgromadził nawet nietuzinkowych aktorów: Orsona Wellesa, Salvadora Dali i Micka Jaggera, a storyboard robił sam Moebius). Niestety, nie wszystko poszło po myśli artysty. Texas Jack, historia o aktorskiej trupie mierzącej się z szajką bandytów Dzikiego Zachodu, w tym tomie znajduje swoje zakończenie. Czy szczęśliwe?
Polskie szorty. Od pierwszego numeru reaktywacji jest to dla mnie najsłabsza część magazynu. Oprócz Ghost Town, reszta bez finezji, a Likwidator i Bum! z prawego, bęc! z lewego - w poszukiwaniu tego i owego to niestety lekkie porażki. Pierwszy wygląda jak zrobiony na odczepnego, byle był (co dziwi, bo Dąbrowski zazwyczaj miał dobre pomysły na swojego kontrowersyjnego bohatera), a drugi to taka kalka z Baranowskiego, że szkoda słów.
Jak już wspomniałem, napuchł dział publicystyczny. Znajdziemy tu wywiad z Adamem Ruskiem, który przygotował kolejny leksykon polskiego komiksu, tym razem – uwaga! – od 1858! Mamy też tradycyjnie komiksowe newsy i redakcyjne topy. I trochę o branżowych festiwalach w kraju.