Han Solo powinien się pławić w blasku chwały – przecież dopiero co odegrał kluczową rolę w ataku na Gwiazdę Śmierci. Jednak, utraciwszy nagrodę za swój bohaterski czyn, Han nie ma czego świętować – tym bardziej że wciąż jest zadłużony u przestępczego bossa, Jabby. Hutt nałożył na jego głowę nagrodę i jeśli Han nie zdoła zebrać odpowiedniej sumy, będzie musiał zapłacić skórą. Uratować go może tylko wysoki okup albo fortuna gangstera… I właśnie to ostatnie proponuje mu tajemniczy nieznajomy w zamian za pomoc w jej odzyskaniu. Oferta jest ryzykowna, jednak Han mógłby spłacić Jabbę...
Wystarczy, że przeniknie przez systemy bezpieczeństwa ściśle strzeżonej twierdzy jednego z szefów przestępczego syndykatu. Brzmi jak robota dla cudotwórców albo szaleńców… I właśnie dlatego Han – wraz z nieodłącznym Chewbaccą i spryciarzem Landem Calrissianem – gromadzi zespół złożony z tych, którzy są po trochu i jednym, i drugim. Jeśli ktokolwiek potrafi przechytrzyć i pokonać zastępy uzbrojonych po zęby zbirów, droidów zabójców i imperialnych agentów – a potem dokonać skoku stulecia – to właśnie banda Solo. Czy jednak napad się opłaci, czy może cena, którą przyjdzie im zapłacić, będzie zbyt wysoka?
Premiera (Świat)
8 listopada 2014Premiera (Polska)
28 listopada 2013Polskie tłumaczenie
Anna HikiertLiczba stron
383Autor:
Timothy ZahnGatunek:
Sci-FiWydawca:
Polska: Amber
Najnowsza recenzja redakcji
Pisarz bierze sobie schemat skoku organizowanego przez większą grupkę kryminalistów, którego celem jest pilnie strzeżona placówka kogoś bardzo wpływowego. Moim pierwszym skojarzeniem było oczywiście Ocean's 13 w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Przyznam, że od dawna czekałem na taką powieść w EU, bo z uwagi na dość rozbudowany światek przestępczy aż się o to prosiło. Tego typu zabiegi fabularne są związane także ze sporym ryzykiem, bo łatwo pójść na łatwiznę i odgrzać ograne motywy, ale co innego jest wziąć schemat i bawić się nim, tworząc coś, co czyta się jednym tchem. To właśnie zrobił Timothy Zahn.
Zahn czuje EU jak nikt inny i to widać po tej książce, bo wyśmienicie przemodelowuje oklepany schemat, przenosząc go do realiów tego uniwersum. W centrum naturalnie jest Han Solo, który dowodzi grupą wykwalifikowanych kryminalistów mających dokonać wielkiego skoku na siedzibę gubernatora jakiejś dziury. Akcja rozgrywa się jakiś czas po Star Wars: Episode IV - A New Hope, więc wiemy, że to nie może zakończyć się pomyślnie, ponieważ gdyby Solo osiągnął sukces, miałby kredyty na spłacenie Jabby. Dlatego też czyta się to z pewnym przeświadczeniem, że w końcu nastąpi moment, w którym wszystko się popsuje i grupa poniesie porażkę.
Bohaterowie doskonale się uzupełniają. Ta grupka od razu przekonuje różnorodnością osobowości i wyrazistością, bo żadna z tych postaci, choć w jakimś stopniu jest stereotypowa, nie wpada w objęcia klisz. Miłym akcentem jest obecność Winter oraz Lando Calrissiana. Widać, że te wydarzenia m.in. mogły wpłynąć na reakcję Lando na widok Hana w Mieście w Chmurach.
Autor świetnie komplikuje sprawy, gdy już na początku miesza w to wszystko Czarne Słońce oraz agenta wywiadu Imperium. Akcja brnie dość żwawo, humoru nie brak, a końcówka trzyma w nieustającym napięciu. Tak naprawdę zakończenie jest w tej książce najważniejsze, bo mogło pogrążyć znakomicie rozpisany koncept Zahna albo też postawić kropkę na "i". Przyznam, że podczas lektury miałem wiele teorii, ale nigdy nie przypuszczałem, że pisarz zaserwuje nam tak pozytywne zaskoczenie.
Skok Milennium to powieść wciągająca, lekka, emocjonująco napisana oraz posiadająca niezwykły klimat, którego brakowało mi w EU. Timothy Zahn udowadnia, że w tym uniwersum jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.