Opowieść o herosie władającym prawdziwą magią! Przed tysiącleciami organizacja czarodziejów i czarodziejek powoływała Obrońców, którzy z ramienia magów walczyli z niesprawiedliwością w Sześciu Światach. Jednym z wybrańców został Adam, mający obalić tyranię najeźdźców gnębiących krainę Kahndaq. Z czasem stał się najpotężniejszym z Obrońców, ale przeszedł na stronę zła i od tej pory nazywano go Czarnym Adamem. W końcu udało się go pokonać i uwięzić w zapieczętowanym grobowcu. Mijały lata, a magia znikała z naszego świata. Ostatni z żyjących do dziś starożytnych czarodziejów wie, że pewnego dnia Czarny Adam się obudzi, dlatego od dawna szuka nowego Obrońcy, który ochroni ludzkość. Nastoletni sierota Billy Batson jest nieznośnym łobuzem. Tuła się od jednej rodziny zastępczej do drugiej, nigdzie nie mogąc zagrzać miejsca. Pewnej nocy zostaje przeniesiony do pradawnej siedziby czarodziejów, gdzie okazuje się, że moc wybrała go na nowe wcielenie Obrońcy...
Premiera (Świat)
27 marca 2019Premiera (Polska)
27 marca 2019ISBN
9788328141445Polskie tłumaczenie
Tomasz SidorkiewiczLiczba stron
240Autor:
Jeff SmithGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
Oczywiście niczym nowym nie są premiery komiksów, dotyczących mniej znanych w Polsce postaci, przy okazji wypuszczenia blockbusterów z ich udziałem. Nie ma w tym nic złego, szczególnie że propozycja Egmontu jest naprawdę udanym, a nawet uroczym powrotem do klasycznych, nieco naiwnych (w dobrym tego słowa znaczeniu) narracji superbohaterskiej. Można to traktować jako hołd dla Złotej Ery komiksu.
Jeff Smith przedstawia nam genezę przygód Billy’ego Batsona, bardzo nawiązując do oryginalnej serii z lat 40. (porównanie starych paneli z nową wersją znajduje się w Dzienniku Shazama, czyli osobistych notatkach Smitha, dotyczących m.in. inspiracji przy tworzeniu kolejnych zeszytów). Jego kreska, jeżeli czytaliście dość popularnego w naszym kraju Gnata, jest bardzo jasna, momentami nawet przaśna, przez co wielu czytelników może to na początku odrzucić. Osobiście miałem z tym spory problem na początku, jednak po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że nie ogranicza to autora w pokazywaniu dość mrocznych aspektów historii (np. aligatorów próbujących zjeść małe dzieci). Coraz bardziej wciągałem się w tę narrację, uznając ją po pewnym czasie za coś w rodzaju remake’u, podobnego do tworzenia kolejnych filmowych wersji Spider-Mana w myśl zasady, że każda generacja powinna mieć swojego odpowiednika, dostosowanego m.in. do panujących trendów czy rozwoju efektów specjalnych. Dokładnie tak samo jest z Potwornym Stowarzyszeniem Zła. Historia w nim opowiedziana jest dość odtwórcza, jednak stworzona na potrzeby młodego czytelnika XXI wieku.
Wyżej wymienione aspekty bardzo dobrze współgrają z kreacją postaci, czy to pomocników tytułowego bohatera, czy to jego wrogów, których zarysowanie motywacji nie wymaga ogromnej ekspozycji, bo m.in. wyobrażenie Jeffa Smitha na temat ich wyglądu czy cech charakterystycznych doskonale świadczy o zamiarach. Autor wpisuje klasycznych „złoli” Shazama, czyli doktora Sivanę i Mister Minda, w jedną, składną historię, dodając zaginioną siostrę Billy’ego, która przypadkiem zyskuje takie same moce, jak jej odnaleziony brat. Smith jest doświadczonym autorem, a patrząc na jego prywatne notatki, mocno przemyślał budowę opowiadanej historii.
Wszystko to, łącznie z hołdem dla Złotej Ery komiksu, jego bezpretensjonalności i naiwności, tworzy niezwykle uroczą opowieść, dostosowaną do bardzo młodego czytelnika, jak i dla starszych, którzy np. po obejrzeniu filmu dopiero co sięgają po komiksowy pierwowzór. Oczywiście nie wykluczam osób siedzących w tym światku od lat, ponieważ mogą odnaleźć tutaj świetnie zrekonstruowaną wersję znanych im przygód, a przy okazji świetnie się bawić.