Thanos to jedna z najmroczniejszych i najgroźniejszych postaci w uniwersum Marvela. Pochodząca z Tytana, księżyca Jowisza, istota ma na sumieniu dziesiątki planet i miliardy ofiar. Thanos zabija, by spełnić oczekiwania swej wiernej towarzyszki Śmierci. Komiks opowiada o genezie bohatera i początkach jego wielkiej obsesji. Równocześnie ten samodzielny album może stanowić przygotowanie do lektury wielkiego crossoveru Nieskończoność.
Premiera (Świat)
8 czerwca 2013Premiera (Polska)
17 sierpnia 2016Liczba stron
120Autor:
Jason Aaron, Simone BianchiKraj produkcji:
PolskaGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
Thanosa obecnie kojarzy się głównie z Kinowym Uniwersum Marvela, gdzie to on jest architektem większości złych rzeczy przytrafiających się herosom, jako że poszukuje Kamieni Nieskończoności, które dałyby mu władzę nad wszystkim, co istnieje. Finał tej historii obejrzymy w Avengers: Infinity War, które w jakimś stopniu czerpać będzie z głośnego komiksu The Infinity Gauntlet z początku lat 90. ubiegłego wieku, w którym to uzbrojony w tytułową Rękawicę Nieskończoności Thanos najpierw unicestwił połowę żywych istot we wszechświecie, a potem stanął naprzeciw armii herosów i kosmicznych bytów.
W ramach Marvel NOW Thanos powrócił w bardzo udanym evencie Nieskończoność (u nas na jesień), gdzie to w całej galaktyce poszukiwał swoich dzieci, by je mordować.
Po co to robi? Dlaczego jest zwany Szalonym Tytanem? Jak to możliwe, że jego ukochaną jest Śmierć, dla której właśnie dokonuje tych wszystkich mordów? Odpowiedzi na te pytania w albumie Thanos Rising udziela Jason Aaron. Ten sam Aaron, który niedawno zaprezentował szokująco dobrą opowieść o Thor Gromowładny #1: Bogobójca; teraz, wydaje się, porwał się na jeszcze trudniejsze zadanie.
I z początku niespecjalnie się z niego wywiązywał. Bo też album zaczyna się raczej nieciekawie, od narodzin Thanosa i jego dzieciństwa na Tytanie, gdzie dorasta jako odludek i gdzie odkrywa w sobie fascynację najpierw procesem śmierci, potem zaś samymi morderstwami. Z czasem jednak wizja Aarona się rozszerza, nabiera głębi, bo scenarzysta zaczyna pokazywać, na czym polega szaleństwo tego, którego zwą Szalonym Tytanem, zaczyna eksplorować temat jego związku z samą Śmiercią – wtedy robi się interesująco, wtedy Aaron zaskakuje nawet tych, którzy Thanosa i jego „dokonania” dobrze znają.
Nie jest to wprawdzie ten kaliber opowieści co w przypadku Thora, gdzie mieliśmy nie tylko świetną, oszczędną, ale bardzo klimatyczną narrację, jak i oryginalną strukturę – w Thanos powstaje fabularnie idziemy utartą ścieżką, bez ostrzejszych zakrętów i rozwidleń, a wszystko, co ciekawe, dzieje się w głowie samego tytułowego bohatera.
Zanim zaś historia nabierze rumieńców, co dzieje się, gdy Thanos dorasta i rozpoczyna swoją skąpaną w krwi podróż po wszechświecie, braki Aarona skutecznie nadrabia rysownik Simone Bianchi – może i nie olśniewa tu formą, oryginalnym układem plansz czy kadrów, ma jednak bardzo ciekawą kreskę, sprawdzającą się zwłaszcza w mroczniejszych scenach.
Thanos powstaje to więc gratka dla fanów – ci będą się cieszyć, odkrywając kolejne smaczki, i tych uraduje sam fakt wejścia do głowy Szalonego Tytana. W szerokim rzucie opowieść wypada jednak nieco schematycznie i nawet świetny finał nie przykryje tego faktu.