A więc zostaniesz rodzicem. Być może zadajesz sobie teraz dramatyczne pytania:
Czy będę dobrym ojcem lub dobrą matką?
Czy podołam wydatkom?
Czy mogę jeszcze uprawiać seks?
Cóż, odpowiedzią na wszystkie te wątpliwości jest twarde, solidne nie. Ale to, że Twoja egzystencja stała się nagle taka a nie inna, nie oznacza, że Twój dzieciak musi wyrosnąć na taką samą miernotę, jaką Ty już wkrótce się staniesz. Dlatego właśnie napisałem tę książkę – aby nauczyć Cię, jak być megamamą lub turbotatą.
Kodeks Bracholi dla Rodziców pomoże Ci:
Wybrać imię, z którego nie będzie się śmiała cała szkoła. Przepytać i zatrudnić piekielnie gorącą nianię. Nauczyć dziecko takich klasyków jak Cycki w autobusie i Płyń, płyń, Brachu, płyń. Dzięki kolorowym ilustracjom, interaktywnym stronom, a nawet wskazówkom, jak zmienić zwykły wózek w brachowóz, Kodeks Bracholi dla Rodziców wyposaża Cię we wszystkie narzędzia niezbędne do wychowania dziecka tak, aby było prawie tak samo fajne jak ja. Prawie. [opis wydawcy]
Premiera (Świat)
2 października 2012Premiera (Polska)
6 listopada 2013Polskie tłumaczenie
Piotr KamińskiLiczba stron
173Autor:
Matt Kuhn, Barney StinsonGatunek:
PoradnikiWydawca:
Polska: SQN
Najnowsza recenzja redakcji
Skoro właśnie oczekujecie dziecka, to zapewne nie jesteście tak zajebiści jak Barney Stinson i aby w ogóle wyrwać laskę, zmuszeni byliście się posiłkować niezawodnym Playbookiem (a i wówczas musiała być albo pijana, albo nieprzytomna, albo ślepa, albo wszystko to naraz). Powiedzmy, że jakimś cudem udało Wam się wreszcie posłać górnika w głąb szybu, ale przy Waszym szczęściu ten już pierwszego dnia waląc swoim kilofem wywołał iskrę, a że akurat gdzieś w pobliżu wydobywał się metan, to zaszły reakcje chemiczne i... Nie, nie było eksplozji i strop kopalni się nie zawalił. Na miłość boską, to taka metafora, ten tekst mogą czytać dzieci! I jak tu się dziwić, że jakaś niewiasta zdołała złapać Was na brzuch. Inteligencją to Wy nie grzeszycie. W każdym razie - w ten sposób daliście zalążek nowemu życiu.
Owo życie rozwija się teraz w pięknym lachonie, który z każdym kolejnym miesiącem będzie coraz mniej piękny, aby ostatecznie przypominać nadęty balon, który dodatkowo zrzędzi i zagryza kanapki z nutellą kwaszonym ogórem. Stan ten trwał będzie przez najbliższych dziewięć miesięcy, a jedyna płynąca z niego zaleta to sukcesywne powiększanie się cycków Waszej wybranki (z przymusu)... które później i tak sflaczeją i rąbną z hukiem o podłogę. A później to już będziecie mieć przesrane. Dosłownie. Musicie bowiem wiedzieć, że dziecko oprócz tego, iż jest łyse, nieustannie się ślini i wydaje z siebie dźwięki przypominające jelenia podczas rykowiska, to jeszcze strzela kaką na wszystkie strony o każdej porze dnia i nocy. No nie mówcie, że nie wiedzieliście. Przecież każdy brachol wie, że radość z posiadania bobasa to mit porównywalny z opowieścią o wielokrotnym orgazmie u mężczyzn (niemniej dajcie znać, jeśli takowy przeżyjecie).
Chociaż Wasza szara i monotonna egzystencja właśnie dobiegła końca i w gruzach legły wszelkie nadzieje na trójkącik, wypad z kumplami do Las Vegas, przejażdżkę autokarem żeńskiej drużyny siatkarek i wiele innych legendarnych rzeczy, to przynajmniej możecie wychować swojego potomka tak, aby nie powtórzył Waszych błędów i ociekał zajebistością, od której aż sztywnieją suty. W osiągnięciu tego celu (jedynego, jaki Wam pozostał) pomoże polecany przez pediatrów* Kodeks bracholi dla rodziców autorstwa Barneya Stinsona.
Ta niewiarygodna księga zawczasu pozwoli Wam się odpowiednio przygotować do ojcostwa i rozplanować przyszły budżet. A pieniądze, ogromne ich ilości, będą potrzebne i to bardzo. Zatrudnienie dwudziestoletniej gorącej niani o wielkich oczach niestety kosztuje. Prawnicy również, gdyby nagle pojawiły się jakieś niedorzeczne oskarżenia o molestowanie. Dziecku trzeba też zapewniać rozrywkę (wtedy nie ryczy), a to kolejny wydatek. Boxset pięciu sezonów Breaking Bad tani nie jest, podobnie jak quad i zestaw do paintballu. Część zarobków trzeba będzie przeznaczyć także na wyżywienie dla naszego malucha, na szczęście w pierwszych miesiącach szkrab pochłania głównie wszelkie przeciery owocowo-warzywne, potrzebne składniki można więc spokojnie zajumać z ogródka sąsiada. Gorzej z artykułami do higieny. Za Pampersy żądają w sklepach horrendalnych sum, aczkolwiek zawsze możecie spróbować je prać. Szampony i mydełka wyniesiecie z hotelu. Tak czy inaczej, Wasz portfel przez najbliższe osiemnaście lat będzie świecił pustkami.
Kodeks bracholi dla rodziców to także źródło skutecznych kołysanek pokroju "Cycki w autobusie" oraz wspaniałych pouczających bajek, jak chociażby "Ździrowłosa i trzech bracholi". Mówiąc krótko: poradnik zawiera wszystko, co potrzebne przyszłym rodzicom, aby wychować córkę, która od najmłodszych lat będzie wiedziała, jak obgadywać koleżanki za plecami, lub syna, który już w przedszkolu zacznie wyrywać panienki. A skoro dotarliśmy do tej instytucji, to posłanie do niej dziecka również darmowe nie jest, ale powiadam Wam, warto, gdyż pełno tam seksownych przedszkolanek, które można próbować namówić na wspólne leżakowanie.
Nie ma sensu przedłużać. Stosując się do zawartych w tym świętym piśmie zaleceń, nie popełnicie żadnych błędów rodzicielskich**. Jeśli marzy Wam się dziecko, to najlepiej idźcie do psychiatry w niniejszej pozycji znajdziecie nawet skuteczne rady, jak zajść w ciążę... to znaczy, gdy jesteście kobietą - w innym wypadku dowiecie się, jak sprawić, by Wasza druga połówka zaciążyła (Wam w kieszeni. What's up? Mam na myśli flaszkę!). Natomiast gdy potomek jest już w drodze, a Wy jeszcze nie w samolocie do kraju, który nie posiada umowy o ekstradycję, to Kodeks bracholi dla rodziców prawdopodobnie uratuje Wam życie (i garnitur). Nie żartuję. Książką można się zasłonić, gdy dziecko dopadnie silna biegunka i się ze... W zasadzie sami wiecie co.
Hatak.pl jest patronem medialnym wydawnictwa.
* kolega wykłada pediatrię i poleca niniejsze dzieło swoim studentom jako kompletną listę wpadek wychowawczych, których należy unikać
** jeśli postąpicie odwrotnie niż w poradniku