Chicago, lata Wielkiego Kryzysu – Harper Curtis znajduje klucz do Domu, z którego może wchodzić do różnych momentów w czasie. Ale coś za coś – Dom zniewala, zmusza Harpera do zabijania młodych, utalentowanych i pięknych kobiet. Jego „lśniących dziewczyn”. Znajduje je, gdy jeszcze są małe, zabija, gdy wkraczają w dorosłość, a potem znika bez śladu, przenosząc się o lata wstecz albo w przód. Tymczasem jedna z ofiar Harpera uchodzi z życiem i staje się jego prześladowcą… Alice, Julia, Margot, Jin-Sook, Kirby, Zora, Willie, Mysha, Catherine. Jego lśniące dziewczyny. Wszystkie muszą umrzeć. To jego zadanie
Premiera (Świat)
18 marca 2014Premiera (Polska)
18 marca 2014Polskie tłumaczenie
Katarzyna KarłowskaLiczba stron
400Autor:
Lauren BeukesGatunek:
Sensacja, FantasyWydawca:
Polska: Rebis
Najnowsza recenzja redakcji
Harper nie miał łatwego życia, a ostatnie kilka godzin przed znalezieniem Domu już z pewnością nie należały do najprzyjemniejszych – wszystko jednak zmienia się, gdy zabijając polskiego inżyniera, wchodzi w posiadanie swojego schronienia. Autorka, Lauren Beukes, nie tłumaczy pochodzenia domu, nie tłumaczy jego istoty. Wiadomo tylko, że Harper od samego początku wiąże się z nim, stając się praktycznie jego częścią. To właśnie tam, w jego czeluściach psychopata odnajduje swoje przeznaczenie i listę imion dziewczyn, które świecą. Dziewczyn, które muszą umrzeć, które zmuszają Harpera, by zgasił ich światło. Na ścianie jednak pojawia się imię, które sprawia, że psychopata zaczyna mieć prawdziwe kłopoty, bowiem młoda Kirby kurczowo trzyma się życia. Na dodatek bardzo lubić docierać do prawdy, dlatego też chce zrozumieć motywy człowieka, od którego niegdyś dostała małego plastikowego konika, a który potem chciał ją zabić.
Przyznać trzeba, że autorka mocno przyłożyła się do tworzenia psychologicznych portretów nie tylko głównych bohaterów, ale również tych drugoplanowych. Potrafiła tchnąć w nich życie i sprawić, że odczuwane przez nich emocje wpływają na czytelnika, że żal jest nam ofiar Harpera, ponieważ widzimy w nich osoby podobne do tych, które możemy znać. Jedynym całkowicie czarnym charakterem jest tu główny antagonista, postać tak mroczna, że nawet najciemniejsze odcienie szarości bledną i zdają się nieskazitelnie białe (jedną z takich osób jest matka głównej bohaterki). Poza tym jednym wyjątkiem postacie są plastyczne, barwne i przyjemnie nakreślone, co można zaliczyć Lśniącym dziewczynom na duży plus.
Niestety, książka ma też ogromny minus. Jest nim fakt, że ten, o dziwo, dość dobrze oceniany przez większość literackich krytyków mezalians dwóch gatunków: kryminału i fantasy, nie spełnia oczekiwań w nim pokładanych – zwłaszcza biorąc pod uwagę umiejętności autorki. Część nierealistyczna, fantastyczna jest okrojona, wątła i słabo opisana. Czytelnik nie dowiaduje się prawie niczego interesującego o Domu czy o Harperze – wiemy tylko, że są w pewien sposób połączeni. Brakuje w tekście może nie źródła tego połączenia (niech zostałoby ono w tajemnicy), ale chociaż jego głębi, czegoś, co sprawiłoby, że Harper i Dom staliby się dla nas bardziej żywi. Ostatnimi czasy w literaturze pojawił się trend mieszania wątków sensacyjnych z elementami science fiction i horroru, jednak nie wszyscy autorzy zdają sobie sprawę, że fantastyka jest równorzędnym gatunkiem i nie może być, kolokwialnie mówiąc, traktowana po macoszemu. Nie można, nie znając warsztatu dotyczącego tego gatunku, wkleić po prostu kilku rzeczy do historii i oczekiwać, że przeszczep się przyjmie. Ten właśnie błąd popełniła autorka Lśniących dziewczyn, traktując część fantastyczną jedynie jako przydatne narzędzie.
Książkę można polecić wielbicielom sensacji i kryminału, bo mroczna intryga i morderczy psychopata na tropie dziewczyny to już niemal klasyka gatunku. No i trzeba przyznać, że fabuła jest całkiem wciągająca. Niemniej jednak, wobec sporych niedociągnięć, nie można wiązać z powieścią wielkich nadziei. Lepiej traktować ją jako wybór na nudnawy dzień.