Jedenasta i ostatnia część sagi o młodzieńczych przygodach Thorgala, przybysza z gwiazd żyjącego wśród wikingów Północy, oraz jego ukochanej Aaricii. Śmiertelnie raniony przez Swena Widłobrodego Thorgal dzięki magicznym staraniom towarzysza broni Secka utrzymywany jest na granicy życia i śmierci. Podczas gdy jego bezwładne ciało zmierza w drakkarze ku Grønthåren, gdzie czeka na niego Aaricia, jego dusza wyrusza w zaświaty w ostatnią być może podróż. Jednak Thorgal uparcie trzyma się życia: ma je przecież przeżyć u boku ukochanej. Tymczasem Aaricia z utęsknieniem wypatruje powracającej łodzi, na czym przyłapuje ją rudowłosy chłopiec o imieniu Grym. Niestety okrutne zwyczaje panujące w osadzie, z której wikińscy mieszkańcy dawno temu wygnali zamieszkujących wyspę spokojnych rybaków, prowokują gwałtowne i krwawe wydarzenia. Czy Thorgal zdoła wrócić żywy z zaświatów? Czy Aaricia przetrwa kolejną zaciekłą waśń, w którą uwikłani sią mieszkańcy Grønthåren? Jak zakończy się dramatyczna przygoda Gwiezdnego Dziecka i jego ukochanej?
Premiera (Świat)
11 października 2023Premiera (Polska)
11 października 2023Polskie tłumaczenie
Wojciech BirekLiczba stron
48Autor:
Yann le Pennetier, Roman SurżenkoGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
Jak zapewne wiecie, Thorgal doczekał się spin-offów, a jednym z nich są historie z jego młodości, raczej fragmentarycznie zarysowanej w oryginalnej serii. Pierwsze albumy z Młodzieńczych lat nawiązywały jeszcze do znanych wydarzeń, ale później scenarzysta Yann szedł własną drogą… i w zasadzie nie wiadomo, dokąd ona prowadzi. Cóż, wydawało mi się, że historie o pierwszych przygodach Thorgala i Aaricii mają potencjał, ale z tomu na tom wycofywałem się z tego twierdzenia. I nawet na tym tle Grym jawi się jako album wyjątkowo przeciętny.
Grym to kolejny album, którego w zasadzie mogłoby nie być, bo nie wnosi nic istotnego do fabuły… a jeśli nawet, to dałoby się to streścić na jednej planszy. Tak, można to powiedzieć o wielu thorgalowych fabułach, gdyż w dużej mierze były to jednostrzałówki, ale – przynajmniej w najlepszych czasach – oferowały emocje i ekscytującą fabułę. Tutaj tego nie otrzymujemy.
O czym jest więc Grym? Młody Thorgal podróżuje, by powrócić do Aaricii, a by to osiągnąć (także na skutek sztormu), trafia do zaświatów i spotyka się z Mojrami. I tyle. Co prawda scenarzysta wplata w to w zamierzeniach dramatyczny i emocjonalny zwrot fabularny, ale… powiedzmy sobie szczerze, żaden z tych epitetów nie jest adekwatny do tego, co dostajemy w komiksie.
Nieco więcej dzieje się w wątku Aaricii. W miejscu jej pobytu dochodzi do konfliktu między wikingami a pierwotnymi, nieco dziwnymi, piętnowanymi mieszkańcami krainy. Sytuacja się zaognia, młoda bohaterka wykazuje się odwagą, a reszta – co w świecie Thorgala jest normą – małostkowością i głupotą. Również i tu Yann stara się kreować dylemat, a to pod postacią tytułowego Gryma, postaci poniekąd łączącej obie strony konfliktu. Jest to jednak dość pretekstowe, a sama postać jest mało wyrazista. W efekcie cały wątek sprowadza się do tego, że niespecjalnie interesuje nas rozstrzygnięcie, a losy Aaricii wywołują ograniczone emocje, bo wiemy przecież, że nic jej się stać nie może.
Graficznie nie ma zaskoczeń. Roman Surżenko już od dłuższego czasu tworzy w thorgalowym świecie i przyzwyczaił czytelników do konkretnych rozwiązań. Jego grafiki bywają uproszczone czy nadmiernie „wygładzone”, ale pasują do opisywanych historii, w których jest więcej scen statycznych niż dynamicznych. A jak dochodzi do walki… Grzegorz Rosiński też nie słynął z wyjątkowej dynamiki na swoich planszach. Ot, rzemiosło, które nie wniesie historii na wyższy poziom, ale też nie obniży ogólnej oceny.
Grym to kolejny wypełniacz, który niczemu nie służy, ale był potrzebny, by stworzyć most między ważnymi dla fabuły i bohaterów wydarzeniami. Wydaje się, że fillery zajmują większość Młodzieńczych lat. I pewnie można by było przymknąć na to oko, gdyby nie fakt, że to ma być tom kończący całą serię. Liczyliśmy na mocny finał, a otrzymaliśmy wydmuszkę. Cóż, może osoby stojące za sterami projektu też spostrzegły bezcelowość i postanowiły zakończyć te cierpienia?