Nowy Jork, Brooklyn - chasydzka dziewczyna uwięziona w jednym z najbardziej otwartych miast świata. Nastolatka bez książek, kina, teatru, koncertów, spotkań z rówieśnikami. Poddana opresyjnej tradycji i religii ortodoksyjnej społeczności. Trudno sobie wyobrazić świat nastoletniej Deborah, zmuszonej do małżeństwa, ogolonej na łyso w dniu ślubu i poddanej przyśpieszonej lekcji dojrzewania seksualnego. Trudno uwierzyć, że w XXI wieku dziewczyna mieszkająca w Nowym Jorku nie może posługiwać się angielskim, bo to język zepsucia i zła i jest więziona w domu? Feldman wpuszcza nas do hermetycznego świata, którego grzechy są starannie ukrywane i wypierane. Autorka w przejmujący sposób relacjonuje jak wyglądało jej życie, pełne nakazów i zakazów. Życie, które opierało się na milczącym przyzwoleniu na cierpienie, zniewolenie i przemoc. Przypłaca je ciężką nerwicą.Deborah ucieka. Po urodzeniu dziecka wie, że jeśli chce uchronić swojego syna przed podobnym losem musi porzucić męża, rodzinę i wspólnotę. Rozpoczyna nowe życie.
Premiera (Świat)
26 marca 2020Premiera (Polska)
26 marca 2020ISBN
9788366005990Liczba stron
272Autor:
Deborah FeldmanGatunek:
WspomnieniaWydawca:
Polska: Poradnia K.
Najnowsza recenzja redakcji
Ortodoksyjni Żydzi w oczach przeciętnego obywatela Europy lub USA są jednolitą grupą, skupioną na podtrzymywaniu niezrozumiałych tradycji i odrzucających liberalizm zachodnich społeczeństw. Są tajemniczy, wyróżniają się z tłumu charakterystycznym ubraniem, izolują od wszystkich, których nie akceptują. Niewiele wiadomo o ich życiu codziennym, marzeniach, możliwościach rozwoju, a także o tym, jacy są dla rodziny i przyjaciół. Deborah Feldman uchyla nieco rąbka tajemnicy, opisując swoje życie sprzed odejścia ze społeczności nowojorskich chasydów w książce Unorthodox. Jak porzuciłam świat ortodoksyjnych Żydów.
Struktura powieści nie jest nadmiernie skomplikowana, bo jak większość autobiografii opisuje kolejne etapy życia, od dzieciństwa do określonego punktu w czasie, czyli w tym wypadku momentu porzucenia społeczności, w której Deborah się urodziła i wychowała. Etap po etapie opisuje swoje życie codzienne, wymagania przed nią stawiane, a przede wszystkim ograniczenia, jakim zostaje poddana. Ograniczenia, które jak sama stwierdza, więcej mają wspólnego z odgrodzeniem od ewentualnych wpływów liberalnych, niż z samą religią. Autorka nie pozostawia suchej nitki na blokadzie informacyjnej, która obejmowała nie tylko wszelkie nieżydowskie źródła, ale również te żydowskie, które nie były zaaprobowane przez przywódców religijnych. Zakazany był nawet Talmud. Deborah Feldman chwilami zastanawia się nad źródłem tak głębokiej ortodoksji, nie da się jednak ukryć, że nieustannie nad członkami wspólnoty wisiało widmo Holokaustu – większość starszych członków przeżyła wojnę w Europie i doskonale pamiętała jej koszmar. Trop staje się dość oczywisty.
Drugim wątkiem nieustannie przewijającym się na kartach książki są ograniczenia wymierzone w kobiety. Lista jest długa, rośnie wraz z dorastaniem dziewczynek i przeobrażaniem się w kobiety, a po zamążpójściu staje się nieznośna. Konieczność utrzymywania rytualnej czystości, nakazy golenia głowy, zakrywania całego ciała, a przede wszystkim świadomość winy za wszelkie niepowodzenia w zdobyciu męża oraz wydania potomstwa. Kiedy czyta się fragmenty o rytualnej łaźni oraz edukacji seksualnej panien młodych, włosy stają dęba. Tak zapewne wygląda to w każdej grupie, w której religia ma pierwszeństwo w każdej sferze życia.
Unorthodox to mniej opis wyzwalania się kobiety spod opresyjnej władzy przywódców religijnych, to raczej wypunktowanie wszystkiego, co sprawiło, że autorka zdecydowała się na tak radykalny krok. Daje nie tylko wgląd w działanie grupy, która nam może się wydawać egzotyczna, ale również pokazuje, jak wspólnota działa na rzecz wzajemnego utrzymywania wszystkich członków w posłuchu. To fascynujące mieć możliwość zajrzeć w ten skomplikowany świat, nawet jeśli tylko przez dziurkę od klucza.