
Witamy w Ballyfrann! Mroczna i pełna magii opowieść o siostrzanej miłości i poświęceniach, na jakie się zdobywamy, by chronić naszych najbliższych. W Ballyfrann każdy ma coś do ukrycia… Bliźniaczki Madeline i Catlin przenoszą się do Ballyfrann, położonego na górskim odludziu miasteczka cieszącego się złą sławą – od wielu pokoleń dochodzi tu do tajemniczych zaginięć dziewcząt. Stare zamczysko, a którym teraz mieszkają, też nie sprawia wrażenia miejsca nadmiernie przyjaznego… Z sióstr Catlin zawsze była tą bardziej przebojową, a Maddy przywykła do życia w jej cieniu. Jednak przeprowadzka do Ballyfrann wszystko zmienia – Catlin odnajduje miłość, Maddy zaś zaczyna odkrywać w sobie potężne moce, których istnienia wcześniej nie przeczuwała. Czeka ją wyprawa w głąb samej siebie, jeśli chce pomóc siostrze, której grozi, że to dziwne miasteczko skradnie jej coś znacznie cenniejszego niż serce. Czeka ją także wyprawa w przeszłość swojej rodziny – a to niekoniecznie bywa przyjemne… Ludzka dusza jest jednak pełna tajemnic. To, co z pozoru wydaje się słuszne i dobre, okazuje się groźniejsze, niż się im wydawało. W Ballyfrann nikt nie może czuć się bezpieczny…
Premiera (Świat)
29 lipca 2020Premiera (Polska)
29 lipca 2020ISBN
978-83-7966-063-6Polskie tłumaczenie
Andrzej GoździkowskiLiczba stron
368Autor:
Deirdre SullivanGatunek:
MłodzieżowaWydawca:
Polska: IUVI
Najnowsza recenzja redakcji
Oto stare, tzn. stylizowane na stare, wielkie zamczysko w środku ogromnego lasu, dwie młodziutkie siostry bliźniaczki, Catlin i Madeline, w tym ta druga ze skłonnościami do białej magii, co wszyscy mają jej za złe (mimo że rozsypywanie soli i noszenie po kieszeniach jarzębiny i ziół raczej nie jest niczym groźnym i nie świadczy o chorobie psychicznej), małomówny ojczym, bez wątpienia skrywający jakiś sekret, mieszkająca przy zamku wiedźma ze służącym jej czarnym krukiem, a nade wszystko tajemnicze zaginięcia dziewczyn w okolicy, w której wszyscy się znają i niechętnie przypuszczają do swojego grona kogoś obcego. Nawet średnio rozgarnięty czytelnik domyśli się, że na kolejną ofiarę zabójca z gór upatrzy sobie jedną z bliźniaczek, a ktoś z wioski okaże się być zupełnie innym, niż można się było tego spodziewać. W końcu, jak głosi podpowiedź na okładce – „Tutaj każdy ma coś do ukrycia”.
A w tym mrocznym, mrocznym lesie stała mroczna, mroczna chatka, a w tej… Nawiązania do mrocznych baśni u Deirdre Sullivan nie dziwią – autorka jest m.in. laureatką Irish Book Award za zbiór opowiadań będących reinterpretacjami tradycyjnych baśni irlandzkich, ale momentami tej mroczności jest jakby za wiele.

Ponadto, gdyby historia była mroczna, ale zachowała gotycką prostolinijność, byłaby łatwiejsza do przełknięcia, tymczasem w pakiecie dostajemy także młodzieńcze rozterki głównej bohaterki, Maddy, rozgryzanie problemów budzącej się odmiennej orientacji seksualnej, siostrzaną wieź nadwerężoną przez pierwszą, zaborczą miłość i mnóstwo opisów, bez których z łatwością moglibyśmy się obyć. Nastolatki z Ballyfrann zdają się nijakie i bardziej papierowe od papieru, na którym ich opisano. Dialogi nie iskrzą, nie licząc początkowych, zabawno-makabrycznych przekomarzanek sióstr. Powieść ogółem napisano niezłym, ale miejscami męczącym stylem, a akcja toczy się nieco ślamazarnie, przyspieszając w sposób satysfakcjonujący i chwytający za serce, ledwo pod sam koniec. Dopiero wówczas przewijający się przez całość sztafaż nadprzyrodzoności i gotyku, wreszcie przydaje się do tego, by zakończenie mogło wypaść odpowiednio słodko-gorzkie. I takie rzeczywiście się staje.
Ciekawym zabiegiem są nazwy i króciutkie opisy leczniczego działania ziół jako wstęp do każdego z rozdziałów. Zioła, jak i inne składniki białej magii mają istotne znaczenie w powieści, chociaż dziwi ich - wydawałoby się zupełnie przypadkowa, kolejność pojawiania się.
Jeszcze jedna uwaga do wydawcy – nie widzę najmniejszego sensu, by zmieniać tytuł powieści z Perfectly preventable deaths, czyli w wolnym tłumaczeniu Doskonale przewidywalne zgony, na całkowicie wyjęte w z kontekstu Witamy w Ballyfrann. Czemu to miało służyć?
Pokaż pełną recenzję

