Gniewny warchoł w gumofilcach, kufajce i czapce uszance. Terminator napędzany samogonem. Samozwańczy egzorcysta, łowca wampirów, kłusownik i bimbrownik – Jakub Wędrowycz powraca! Niszczy wszelką gadzinę, która stanie mu na drodze, ale czy poradzi sobie z zabójcą?
Jedyny taki komiks na polskim rynku wzbogacony o opowiadanie Andrzeja Pilipiuka. Dwa, a nawet trzy w jednym – Pilipiuk, Łaski i Jakub Wędrowycz. [opis wydawcy]
Premiera (Świat)
19 września 2014Premiera (Polska)
19 września 2014Liczba stron
56Autor:
Andrzej Pilipiuk, Andrzej ŁaskiGatunek:
Komiks, FantasyWydawca:
Polska: Fabryka Słów
Najnowsza recenzja redakcji
Witaj, Jakubie, stary przyjacielu! Znów nam się przychodzi spotkać. Co tam u ciebie słychać? Bimber dalej tak zabójczy jak zwykle? Dużo zjaw do załatwienia? W Wojsławicach nadal się ciebie boją? No i czy Bardaki nadal są tak natrętne, jak bywały? Czy już nie ma co z nich zbierać? Wiele, wiele pytań jest do ciebie, stary druhu. A ty tymczasem wracasz z tym, co już znamy. Ale po kolei.
Wiele już do tej pory przeszedłeś. Od szalonego pomysłu, absurdalnego podejścia do konwencji, zawartego w prostych (a czasem wręcz techniczne surowych) opowieściach, szybko stałeś się czymś więcej. Nie, nie straciłeś po drodze ascetyczności, humoru czy też przepisu na dobry bimber. Nadal byłeś sobą - prostym świeckim egzorcystą z Wojsławic. Tylko wokół ciebie zaczęło się więcej dziać.
Byłeś najpierw objawieniem, momentami powodem do krytyki, który z czasem przerodził się w prawdziwą gwiazdę. Zajaśniałeś, zdobywając wpierw tłumy, a potem całe rzesze fanów. Wiernych. Na długie lata. Pewnie się tego nie spodziewałeś, co nie? Nikt się tego nie spodziewał. Jak sam dobrze wiesz czego. A może nie - nie wiem, czy Monty Python dotarł już do Wojsławic. Mniejsza z tym; stałeś się czymś więcej, Jakubie: gra karciana, gadżety, komiksy. A ostatnio głośniej zrobiło się o filmie o tobie. Dużo, bardzo dużo.
Czytaj również: Śmierć nadejdzie w gumofilcach
I tak po wielu latach zataczasz swego rodzaju kółko, kochany Jakubie. Wracasz z dwoma przygodami, które już poznaliśmy za sprawą twoich Kronik…: w tytułowym "Zabójcy" ktoś na ciebie poluje, a w "Przeciw pierwszemu" poznajemy bardzo ważny aspekt twojej mitologii… Tylko wtedy, za pierwszym razem, musiałem się trochę wysilić, by wyobrazić sobie twój świat, spisany przez Wielkiego Grafomana Pilipiuka. A teraz mogłem go zobaczyć, całkiem wyraźnie, choć w czarno-białej kresce Andrzeja Łaskiego. I ta wizja mi się podoba. Jest w niej twa surowość, jest twój dowcip, jest twój… bimber. Ale nie ma już takiego zaskoczenia jak za pierwszym spotkaniem. Bo to już znamy Jakubie. To już było.
I tak szczerze, Jakubie, to właśnie "Przeciwko…" miałoby większy potencjał na opowiedzenie w pełnej formie komiksowej. Bo to jedna z tych historii, które naprawdę zaskakują, mają dobrą akcję, mają ciebie. I mają niesamowity klimat. Dobrze, "Zabójca" też był niezły - jednak nie był to materiał na tytułowy komiks. Ale nie można mu odmówić dobrego wykonania w formie obrazkowej. Naprawdę.
Milej wspominam jednak pierwsze komiksowe spotkanie z tobą, Jakubie. Tak, mam na myśli Dobić Dziada. Chociaż to też był powrót do przeszłości, to miał lepszy pomysł na siebie - całe wydanie składało się w logiczną całość. I chociaż za pierwszym razem nie przypadło mi całkiem do gustu, to jednak teraz, w porównaniu z Zabójcą, wypada o bimbrowe niebo lepiej.
Czytaj również: 7 mistrzów polskiej fantastyki
Nie wiem, kochany Jakubie, jak podejdziesz do moich słów. Czy przypadkiem na drugi dzień po publikacji nie obudzi mnie widok mrocznego bimbrownika z linką hamulcową nade mną. A może się nimi nie przejmiesz i - co najważniejsze - wkrótce wrócisz z czymś świeżym, czymś w swoim stylu. I czymś, co będzie doskonałą rozrywką, doskonałą odskocznią od codzienność. Bo dla mnie od zawsze byłeś właśnie takim kompanem. Na moment, kiedy świat wydał się za poważny, kiedy trzeba było po prostu odpocząć.
Proszę, Jakubie, nie zmieniaj się. Właśnie taki jesteś najlepszy.