BASTARD‼ -Heavy Metal, Dark Fantasy- jest serialem, który da się opisać jednym zdaniem, a mianowicie: Okładki książek fantasy i albumów metalowych (z naciskiem na power metal) z lat 80. i 90. ożyły i stały się serialem. Nic dziwnego, Kazushi Hagiwara – autor mangi, na której oparto ten serial (oraz wcześniejszą animację z 1992 r.) – jest wielkim fanem ciężkiego brzmienia oraz papierowych RPG, a w szczególności D&D. Stwierdzenie, że to widać, byłoby lekkim niedopowiedzeniem. Główny bohater Dark Schneider nosi imię na cześć wokalisty kapeli Accept – Udo Dirkschneidera. Pojawia się także Kai Han (Kai Hansen – Helloween/Gamma Ray) czy też książę królestwa Metallicany (to chyba nie wymaga wyjaśnień), Lars Ulu. Choć nie rozumiem, czemu zdecydowano się na jedynego członka kapeli, który nie umie grać. A to tylko początek nawiązań – mamy jeszcze na przykład takie zaklęcia jak Megadeath, Venom, Slayer, a nawet Guns'n'Rose. Samymi smaczkami z produkcji można by spokojnie wypełnić osobny tekst.  Czy Bastard jest czymś więcej niż tylko gloryfikowanym fanserwisem dla lubujących się w klasyce metali? A i owszem! Choć skrywana pod tą otoczką historia nie jest ani nowa, ani ambitna, to należy zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze, ta opowieść ma ponad 30 lat. Pierwszy rozdział został wydany w 1988 roku! Po drugie, brak ambicji czy nowości nie świadczy o tym, że coś musi być złe. Bastard to wciąż całkiem solidne, mroczne fantasy, pełne akcji i cynicznego, a czasem i niezbyt wyszukanego humoru. Nie spodziewajcie się jakiegoś wybitnego rozwoju postaci, zwłaszcza że więcej tu antybohaterów niż protagonistów z czystymi intencjami. Nie znaczy to oczywiście, że nie da się ich lubić. Po prostu nie jest to klasyczna, pozytywna bajeczka fantasy pełna złotowłosych elfów i wesołych, podchmielonych krasnoludów. Sporo tu przemocy i odsłoniętego ciała. Warstwa techniczna tej animacji jest po prostu cudowna. Kreska nie idzie za bardzo we współczesność, a oddaje hołd materiałowi źródłowemu. Nie traci przy tym nic z płynności i jakości animacji. Ośmielę się stwierdzić, że jest jeszcze lepiej, a na pewno bardziej oldschoolowo niż w przypadku innego niedawno wskrzeszonego hitu z tamtego okresu – chodzi mi oczywiście o Spriggan. A co z dźwiękiem? Jako wielki fan ciężkiego brzmienia mogę być tu wyjątkowo nieobiektywny. Utwór Bloody Power Fame zespołu coldrain (celowa stylizacja na zapis małą literą) już po pierwszym przesłuchaniu wylądował na mojej liście openingów anime, których nie pomijam. Cała ścieżka dźwiękowa Bastarda jest zresztą znakomita. Nie mogę się doczekać, aż zostanie wydana w formie albumu, gdyż chciałbym mieć jej fizyczną kopię na półce.
fot. materiały prasowe
Podsumowując: BASTARD‼ -Heavy Metal, Dark Fantasy- to serial nie dla każdego. Jest dość brutalny, erotyczny, mroczny. Jednym się to spodoba, innym nie. Osobiście polecam każdemu fanowi nie tylko oryginału, ale i klasycznych anime z tamtego okresu. Cieszę się, że Netflix wskrzesił ten tytuł i mam nadzieję na więcej klasyki w przyszłości.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj