Kto wrobił Królika Rogera z 1988 roku jest dla mnie niedoścignionym wzorem na to, jak łączyć kreskówkowy świat z tym prawdziwym. Robert Zemeckis wyznaczył pewną drogę, którą później różni twórcy chcieli podążać. Przypomnę tylko dwa bardziej udane projekty, czyli Wspaniały świat z Bradem Pittem czy Kosmiczny mecz z Michaelem Jordanem. Na resztę wolałbym spuścić zasłonę milczenia. Myślałem, że w tej materii już nikt mnie niczym nie zaskoczy. Gdy Disney+ zapowiedział, że pracuje nad wskrzeszeniem marki Brygada RR, która zakończyła swój żywot w 1992 roku, byłem sceptyczny. Nie zrozumcie mnie źle, ta kreskówka była ważną częścią mojego dzieciństwa. Razem z Mietkiem Szczęśniakiem w każdą niedzielę śpiewałem przed telewizorem: „Gdy potrzebna ci pomocna dłoń, słuchawkę chwyć i dzwoń: Chip, Chip Chip i Dale!”. To była moja ulubiona wieczorynka. Gadżet, Bzyczek, Rokfor, Chip i noszący hawajską koszulę Dale umilali mi koniec weekendu. I teraz po 30 latach ci bohaterowie mieli wrócić do obecnej rzeczywistości w produkcji, która połączy tradycyjną animację z prawdziwym światem. Nie powiem, zastanawiałem się, jak to wyjdzie, ale nie wróżyłem sukcesu. Dopóki nie zobaczyłem pierwszego zwiastuna. Okazało się, że scenarzyści, Dan Gregor i Doug Mand, mieli bardzo ciekawy pomysł na nową historię. Do jej pokazania wykorzystali cały świat popkultury. Nie musieli się ograniczać jedynie do katalogu Disneya. Mamy więc bohaterów ze stajni WB, Universal, Nickelodeon… Są dosłownie wszyscy! Nawet odrzucony po pierwszym zwiastunie Brzydki Sonic z ludzkimi zębami. Historia jest prosta. Otóż drogi Chipa i Dale’a rozeszły się w 1992 roku, kiedy to jedna z wiewiórek postanowiła postawić na karierę solową. Z tego powodu Brygada RR została zdjęta z anteny, a każdy z jej członków poszedł swoją drogą. Dale dalej próbował swoich sił w aktorstwie, ale bez większego powodzenia. Teraz jeździ na różne konwenty i stara się zarobić na słabnącej popularności. Chip natomiast przeniósł się do branży ubezpieczeniowej. Żyje spokojnie ze swoim psim pupilem i nie ogląda się na przeszłość. W życiu bohaterów pojawia się jednak Rokfor i jego problemy z uzależnieniem od sera. Scenariusz jest bardzo mroczny i odważny jak na dzieło Disneya skierowaną do najmłodszych. Mamy tu wątek uzależnienia, handel animkami, przemoc i… różnego rodzaju aluzje, które zrozumieją tylko dorośli widzowie. Reżyser Akiva Schaffer tak to wszystko perfekcyjnie wymieszał, że powstała z tego produkcja z najwyższej półki. Ponadczasowy hit, do którego wszyscy będziemy bardzo chętnie wracać. By wyłapać wszystkie ukryte smaczki i cameo w tym filmie, trzeba go obejrzeć z trzy, może cztery razy, a i tak nie ma gwarancji, że dostrzeże się wszystko. Gdy do tego dodamy jeszcze zwariowany humor Andy’ego Samberga, Setha Rogena, J.K. Simmona i wielu innych znakomitych aktorów, to dostaniemy mieszankę wybuchową. Nie sposób się nie śmiać z tego, co dzieje się na ekranie. Wspomniana odwaga Disneya ukazuje się nie tylko w nawiązaniu bliskiej współpracy z konkurencyjnymi studiami, ale także w zgodzie na obśmianie kilku kultowych postaci z ich podwórka. Na przykład dorosła wersja Piotrusia Pana w niczym nie przypomina tej z filmu Hook. Wzbudza strach, a nie uśmiech na twarzy. Coś wspaniałego! Twórcy przełamali bardzo dużo schematów w tym filmie, a widz siedzi i się cały czas zastanawia, jak im się to udało? Kto na to pozwolił? Czy mogę się spodziewać więcej takich produkcji? Oczywiście, nie jest to film perfekcyjny. Chip i Dale Brygada RR to mocny fanserwis, który nie trafi do każdego widza. Nie czujecie nostalgii do dawnych animacji czy bajek dla dzieci? Nie lubicie humoru zespołu The Lonely Island? Ten film wyda wam się przeciętny. Jeśli jednak wychowaliście się na przełomie lat 80. i 90., to będziecie zrywać boki ze śmiechu.
foto. Disney+
To nie jest film dla najmłodszych widzów, a produkcja stworzona z myślą o dorosłych, którzy wychowywali się na kreskówkach, oraz nastolatkach, którzy pamiętają czasy, gdy animowane seriale były ważną częścią poranka telewizyjnego. Oczywiście, najmłodsi też rozpoznają kilka postaci, ale wątpię, by zrozumieli żarty i główną część fabuły. Pewnie wezmą to za kino akcji z dwoma fajnymi wiewiórkami i zignorują ten cały nostalgiczny fanserwis. Co nie jest zarzutem, a dowodem, że film jest bardzo interesująco skonstruowany. W zależności od wieku widz wyniesie z niego co innego. Chip i Dale Brygada RR świetnie prezentuje się także pod względem wizualnym. Połączenie animacji komputerowej z tradycyjną jest tu wykonane ze smakiem i pomysłem. Do tego postaci poruszają się płynnie. Nie ma w ich ruchach sztuczności, a jak się przy niektórych pojawia, to jest w pełni zamierzona. Krótko mówiąc: nowa produkcja platformy Disney+ jest wielkim, pozytywnym zaskoczeniem. To seans obowiązkowy dla wszystkich wielbicieli klasycznych seriali animowanych Disneya i nie tylko.    
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj