Chrzciny to komedia, którą można było obejrzeć w ramach festiwalu filmowego Tofifest. W głównych rolach wystąpili między innymi Katarzyna Figura, Maciej Musiałowski i Michał Żurawski. Film opowiada o tytułowej uroczystości, podczas której jedna z bohaterek próbuje pogodzić ze sobą skłóconą rodzinę. Tego samego dnia generał Jaruzelski ogłasza stan wojenny. W ciągu jednego dnia odkrywamy, co dokładnie poróżniło członków rodziny i jakie reprezentują stanowiska polityczne. Czy w tym polskim domu jest intensywnie, czy nie? Chrzciny powstały w podobnej konwencji co Celtowie, których także oceniałam podczas festiwalu filmowego Tofifest. Cała fabuła rozgrywa się w ciągu jednego intensywnego dnia, krążąc głównie wokół pojedynczego wydarzenia. W poprzedniej produkcji były to urodziny małej dziewczynki, a w tym przypadku tytułowe chrzciny. Bardzo lubię to zagranie, ponieważ jest coś niezwykle ciekawego w zbudowaniu całej swojej historii tak, by została przedstawiona w tak krótkim odcinku czasu. Zwykle kończy się to wartką i dynamiczną akcją, czyli to, co lubię najbardziej. W tym przypadku także jest całkiem intensywnie, ponieważ matriarchat rodziny próbuje pogodzić bliskich w ten sam dzień, w którym w Polsce zostaje ogłoszony stan wojenny. Wisienką na torcie jest fakt, że chrzciny chłopca są o tyle kontrowersyjne, że w małej miejscowości nikt nie zna ojca dziecka. Jak łatwo się domyślić, to doskonały przepis na komedię z kilkoma mocnymi, dramatycznymi akcentami. Zacznijmy może od jednego z najmocniejszych punktów filmu, czyli postaci. Bardzo lubię bohaterów, którzy reprezentują tą nieuprzywilejowaną warstwę społeczną, a polska wieś rodem z serialu Ranczo to chyba moje ulubione tło wydarzeń. Jest sielsko i swojsko, członkowie rodziny kłócą się o „klechę” na obiedzie, a w menu dumnie stoi biała kiełbasa. Na pewno wiele osób chociaż w jakimś momencie poczuje się tam tak jak w domu. A nawet głównym powodem do śmiechu może być to, jak Chrzciny co jakiś czas w punkt odbijają naszą codzienność. Nie mogę powiedzieć, że pękałam ze śmiechu na swoim siedzeniu, ale z pewnością wydarzenia na ekranie przynajmniej co jakiś wywoływały szeroki uśmiech zrozumienia na mojej twarzy. To jest również taka produkcja, którą doskonale oglądałoby się w towarzystwie, dlatego chętnie zabrałabym na nią chociażby rodziców. To taki rodzaj humoru, który szczególnie bawi, gdy możesz także czerpać garściami z reakcji innych.
foto. materiały prasowe
+6 więcej
Główną rolę w filmie zagrała Katarzyna Figura, często określana naszą polską Marylin Monroe. Aktorka nie zwalnia tempa, jeśli chodzi o dobieranie ciekawych kreacji aktorskich. Marianna to matka, która reprezentuje matriarchat, gorączkowo modli się do Matki Boskiej, a także potrafi i przytulić, i nakrzyczeć na swoje dzieci. Muszę przyznać, że lubię takie dojrzałe, barwne protagonistki. Podobało mi się, gdy akcja z powrotem wracała do niej, a nawet chciałam jeszcze więcej jej pogawędek z Bogiem, które w ogóle byłyby niezłym pomysłem na serial. Zaletą Chrzcin w ogóle jest to, że chociaż film reprezentuje kino artystyczne, które nie każdy lubi, to zdecydowanie jest to tytuł przystępny dla przeciętnego widza. Z humorem, w miarę wartką akcją, znajomą przestrzenią. A mimo to udało się dostarczyć kilka ciekawszych, głębszych treści.  Jeśli miałabym na coś ponarzekać, jak recenzent maruda czasem musi, to chciałabym by intensywność filmu była jeszcze trochę bardziej podkręcona. Wydawało mi się, że dałoby się jeszcze trochę więcej emocji wycisnąć z fabuły, bo to doskonała formuła na to. Pod tym względem film wypada bardziej blado niż chociażby wspomniani wyżej Celtowie. Chrzciny przemawiają jednak do mnie właśnie tym swojskim, po prostu naszym klimatem. To film, który warto obejrzeć. Recenzja pierwotnie została opublikowana 2 lipca 2022 roku. Podbiliśmy ją na stronę główną z uwagi na premieręw kinach.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj