Zanim o wspominanej obronie, tradycyjnie słów kilka na temat jednej wybranej postaci. Początkowo miał to być Czerepach, jednak po obejrzeniu odcinka za serce piszącego ten tekst ujęła ona - Lodzia, czyli Leokadia Czerepach, z domu Paciorek. Osobiście ciężko mi wyobrazić sobie świat Rancza bez niej. Może nie należy do stricte głównych bohaterów, ale jej urok wewnętrzny, nieśmiałość, czasami pewnego rodzaju bezradność (jednak zarazem wewnętrzna siła), sprawiają, że tak naprawdę to wyjątkowo nieprzewidywalna i miła dla oka postać. Dodatkowo jej związek z Czerepachem, mistrzem wszelakiej intrygi, doskonale obrazuje zasadę przeciwieństw oraz tego, że Ranczo na duetach stoi. Czego dobitnym przykładem była urocza scena odjazdu Lodzi do Brukseli. Za to wielkie brawa!

[image-browser playlist="592938" suggest=""]©2013 TVP1 / fot. K. Wellman

Trochę mniejsza brawa tym razem należą się za cały odcinek. Po samych zapowiedziach wnioskowałem, że będzie to epizod naprawdę wybuchowy i lepszy od poprzedniego. Pomysł na zamieszanie z krzyżem sam w sobie niósł wielki potencjał. Jednak już w trakcie oglądania okazało się, że do zwiastunów trafiły najlepsze sceny, które już w samym odcinku tak dobrze nie smakowały. Nie uważam, że były w jakikolwiek sposób słabe (Czerepach powalony i pozbawiony swojego "imidżu" to jeden z lepszych widoków w tej serii), szkoda tylko, że wydarzeń prowadzących do tego zajścia było przedstawionych tak mało oraz że wiało w nich pewnego rodzaju przewidywalnością i banałem. Można było ten wątek wykorzystać lepiej - co jednak nie oznacza, że był on źle zrealizowany.

Tymczasem w dworku życie toczy się coraz bardziej swoim oddzielnym torem. Wojna podjazdowa o Kusego trwa w najlepsze. Lucy już sama nie wie, na czym stoi i do czego tak naprawdę ma dążyć. Na szczęście pod ręką ma Kingę, zaś na nieszczęście - jest również i Monika. Jak na razie ów wątek rozwija się w bardzo przyzwoity sposób. Jest się z czego pośmiać, jest nad czym podumać. No i wielki, wielki plus za Kingę i jej genialne przedrzeźnianie na początku odcinka.

Mocnym punktem epizodu był też wkład senatora… w sztukę. Wszystko za sprawą jego pogadanki przy nalewce z chłopakiem Klaudii, reżyserem Łukaszem. Całość wypadła bardzo zgrabnie - choć początkowo pojawiało się pytanie, po co postać reżysera w ogóle znajduje się w serialu. Na szczęście kilka trafnych uwag na temat mentalności ludzkiej oraz przerysowanie "kultury wyższej" sprawia, że wątek nabiera "ranczowego" posmaku. Całość można podsumować zgrabnym zdaniem: "sztuka rodzi się nad toaletą… i obok Myćki". Była też i ławeczka, tym razem w formie pocieszycieli załamanego życiem Dudy. Scena bardzo przyzwoita, może trochę za krótka, ale z mocnym, taczkowym akcentem.

[image-browser playlist="592939" suggest=""]
©2013 TVP1 / fot. K. Wellman

Tym razem Ranczo dostarczyło trochę mniej rozrywki niż ostatnio, jednak nadal nie traci swojego ducha i stylu. Dalej ogląda się je z przyjemnością i bez poczucia straty czasu, nawet jeżeli odcinek wypada ciut słabiej.

Ocena: 7/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj