Spod powierzchni - sezon 1, odcinki 1-3 - recenzja
Spod powierzchni to nowy serial od Apple TV+, w którym w główną bohaterkę wciela się Gugu Mbatha-Raw. Gdyby nie umiejętna gra aktorki, to ten przeciętny thriller psychologiczny o mało oryginalnej historii nie przyciągnąłby żadnej uwagi i szybko odszedł w zapomnienie. Oceniam.
Spod powierzchni to nowy serial od Apple TV+, w którym w główną bohaterkę wciela się Gugu Mbatha-Raw. Gdyby nie umiejętna gra aktorki, to ten przeciętny thriller psychologiczny o mało oryginalnej historii nie przyciągnąłby żadnej uwagi i szybko odszedł w zapomnienie. Oceniam.
Spod powierzchni opowiada historię Sophie, która straciła pamięć po próbie samobójczej. Bohaterka powoli wraca do zdrowia i normalnego życia z pomocą troskliwego, bogatego męża. Wsparcia udziela jej też psycholożka. Kobieta zastanawia się, dlaczego postanowiła skoczyć z promu, skoro miała tak idealne życie. Zaczyna wątpić w oficjalną wersję wydarzeń, gdy dowiaduje się o kłamstwach, którymi karmią ją najbliżsi, i odkrywa skomplikowaną przeszłość. Za sprawą przebłysków wspomnień coraz mocniej wierzy w to, że ktoś próbował ją zabić. Czy może ufać swojemu umysłowi po przeżyciu tak wielkiej traumy?
W głównej roli nowego serialu od Apple TV+ występuje Gugu Mbatha-Raw, która... trzyma na powierzchni tę produkcję. W pierwszym odcinku bardzo umiejętnie oddaje emocje bohaterki. Gdy mówi, że czuje się tak, jakby obudziła się w czyimś życiu, to naprawdę jej współczujemy. Dzięki grze zjawiskowej Mbatha-Raw całkowicie rozumiemy uczucia tej postaci – jej przerażenie, gdy musi przejechać przez most nad wodą czy dezorientację i rozczarowanie, gdy mąż mówi jej, że dawniej ubierała się zupełnie inaczej. Kibicujemy jej, żeby odnalazła się w tej sytuacji. Niestety, w kolejnych odcinkach dobra gra aktorska okazuje się niewystarczająca, byśmy zaangażowali się w tę opowieść.
Fabuła nie jest oryginalna i nawet nie stara się taka być. Po prostu bohaterka krok po kroku odkrywa kłamstwa podejrzanie nadopiekuńczego męża i przymilnej przyjaciółki, a także pewnego policjanta, który też nie wierzy w jej próbę samobójczą. Każdy wątek aż krzyczy z ekranu, że Sophie nie powinna nikomu ufać. Nawet sobie, bo okazuje się, że ona też ma brudy za uszami i skrywa tajemnice, o których nie pamięta. Oczywiście nie brakuje twistów fabularnych. Problem w tym, że one raczej nie zaskakują, a stanowią naturalny element układanki. Na razie dostaliśmy ich tylko kilka, ale bardzo łatwo jest do nich dorobić teorie pozwalające się domyślić, w jakim kierunku ta historia może zmierzać. To nie powinno tak wyglądać. Przewidywalności może skutecznie zniechęcić do śledzenia dalszych wydarzeń już na samym początku. Przez trzy odcinki poznaliśmy tylko niewielką część historii, która może skrywać jeszcze wiele zagadek i niespodziewanych zwrotów akcji. Więc silne poczucie, że nic nas już nie zaskoczy, nie wróży dobrze temu serialowi.
W pewnym momencie bohaterka mówi, że popada w rutynę. Podobnie dzieje się z widzami, którzy przez trzy odcinki wciąż oglądają podobne obrazki. Sophie idzie pobiegać, aby odreagować jakieś informacje, które nią wstrząsnęły. James, jej mąż, ciągle ją sprawdza i kontroluje, czy czegoś sobie nie przypomniała. Potem bohaterowie przepraszają Sophie, że nie powiedzieli jej całej prawdy – łącznie z policjantem, z którym łączy ją pewna relacja. Nieustannie utrzymuje się poczucie, że każdy coś ukrywa przed kobietą. To jest akurat dobre, bo wzbudza ciekawość, ale tylko w umiarkowanym stopniu. Od czasu do czasu twórcy przypomną sobie, że trzeba trochę bardziej zaangażować widzów w wydarzenia – wówczas kobieta stara się nie dać po sobie poznać, że odkryła jakąś tajemnicę, a James jest blisko poznania jej sekretu. Te thrillerowe wstawki urozmaicają akcję, która jest spokojna, ale przynajmniej płynna. Z drugiej strony przez to nie ma co liczyć na prawdziwy dreszczyk emocji.
Oprócz pięknej i utalentowanej Gugu Mbatha-Raw, która dzielnie dźwiga ten serial na swoich barkach, występują tu również Oliver Jackson-Cohen (James), Ari Graynor (Caroline) i Stephan James (Baden). Ich gra jest przeciętna. Choć mają pomysł na postacie, to jednak ich kreacje są stonowane i nudne. Jedynie Graynor udaje się w kilku momentach wyrywać z tej bezbarwności, co wynika ze scenariusza. Można jeszcze wspomnieć o Marianne Jean-Baptiste, grającej psycholożkę Sophie, która potrafi irytować swoimi osądami, ale przynajmniej wzbudza jakieś emocje.
Serial prezentuje się przyzwoicie pod względem wizualnym. Z bohaterką zwiedzamy San Francisco i jego zakamarki, które twórcy chętnie eksponują. Akcja rozgrywa się w bogatych wnętrzach domów i klubów. Widzowie zabierani są też do mniej ekskluzywnych dzielnic. To miasto tętni życiem i jest częścią historii. Od czasu do czasu fokus kamery rozmazuje się, wyostrzając się na bohaterkę, co ma podkreślać dezorientację postaci. A może nawet pod tym kryje się coś więcej? Szkoda, że ten zabieg artystyczny jak na razie bardziej drażni, niż pozwala lepiej wczuć się w emocje, jakie targają Sophie.
Premierowe trzy odcinki Spod powierzchni to niezły start dla tego serialu. Ma on swój niespieszny styl, ponieważ twórcy chcą przedstawić bardzo skrupulatnie podróż bohaterki do odkrycia prawdy o sobie. Pod względem psychologicznym prezentuje się to wiarygodnie. Informacje są dozowane tak, żeby każdy odcinek popychał delikatnie fabułę do przodu i rozszerzał ją o nowe wątki, w tym romanse. Nie każdemu może to odpowiadać, ale nie przekreślałabym jeszcze tej produkcji. Spod powierzchni potrzebuje impulsu, wydarzenia, które naprawdę zaintryguje. Tylko to może podtrzymać zainteresowanie widzów, którzy niestety mogą szybko odpłynąć od tego zaledwie przyzwoitego serialu.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat